Od kilku dni „chodzą za mną” robaczki
świętojańskie, a to za przyczyną roratnich lampionów, które migocząc,
rozświetlają swoim małym światłem ciemne poranki. Jestem zaskoczona ilością
dzieci, które przychodzą na roraty z rodzicami, babciami, rodzeństwem.
Uśmiecham się mimo woli widząc młode małżeństwa z małymi dziećmi w wózku i
większymi obok z lampionami w rączkach. Zaspany tata prowadzony przez synka, za
chwile, trochę spóźniona wchodzi mama z młodszym dzieckiem.
Oj, dawno nie byłam
na polskich roratach i może dlatego wszystko mnie zachwyca... Światło oświeca
drogę, niebo, i jest znakiem, że gdzieś ktoś czeka...
Kto z nas nie pamięta światła w
oknach swojego domu, które mówiło,
że ktoś tam jest i czeka. Są ludzie, którzy
świecą choć nie mają w rękach papierowych lampionów. Znacie takich?
Takim światłem była moja
Mama, bo gdy była w domu było jaśniej, cieplej, a gdy Jej nie było czegoś
brakowało.
I dlaczego jedni ludzie świecą tym niewidzialnym światłem, a inni
słabo lub wcale...?
Jest to dar, który mają tylko nieliczni?
A może mają go
wszyscy tylko nie chcą się nim dzielić...?
Robaczki świętojańskie świecą
wszystkie bez wyjątku, tak już mają od urodzenia. Malutkie, niespełna
centymetrowe chrząszcze w czerwcu i lipcu tworzą wspaniały leśny teatr zalotów.
Mają właśnie wtedy gody, i z miłości świecą /śmiech/. Wysyłają sygnały jak
maleńkie latarenki morskie, aby powiedzieć: już jestem!
Panie „robaczkowe
świętojańskie” siedzą na liściach i czekają. Gdy tylko zobaczą błyszczące esy-floresy, które zakochane samczyki kreślą nad ziemią, wspinają się na najwyższe źdźbła
trawy i odpowiadają sygnałami świecąc w ciemności
zielonkawo-żółtym światłem...
. Zdjęcia esów-floresów
w wykonaniu zakochanych robaczków świętojańskich nie moje. Czekam na czerwiec i
lipiec może wypatrzę chrząszczowe amory /śmiech/!
P.S
Legenda mówi,
że gdzie robaczki świętojańskie, tam kwiat paproci. Nawet jak go nie znajdziemy,
na długo zapamiętamy czerwcowy spacer po lesie pełnym zielonkawych latarenek. Robaczki
świętojańskie świecą tylko w czerwcu i lipcu, i muszą świecić, aby były kolejne
robaczki świętojańskie... Z ludźmi jest inaczej,
bo mogą świecić zawsze o każdej porze dnia i nocy, i
jeśli chcą mogą wyprowadzić drugiego człowieka z ciemności do światła.
ostatni raz robaczki świętojańskie widziałam latem w Toruniu ;), a w grudniu kocham roraty i lampiony i maluchy je niosące - moje dziewczyny zwłaszcza ;)
OdpowiedzUsuńMogą świecić zawsze... Nie stawia się światla pod korcem...
OdpowiedzUsuńDziękuję za to, że świecisz, Judyto!
Dawno temu w Grecji miałam okazję oglądać roje robaczków świętojańskich. Cudownie wyglądało jak mnóstwo maleńkich świecących punkcików latało w powietrzu i kreśliło różne wzorki.
OdpowiedzUsuńKażdy może świecić, tylko niektórym się nie chce z wygodnictwa i egoizmu.
OdpowiedzUsuńA Ty Judytko świecisz. Mam wokół siebie wielu świecących...
Znałem i znam takich ludzi, co świecą jak lampiony, choć ich nie mają. Niestety, mają to do siebie, że czasem gasną. Na zawsze. I choć nadal są, ja już ich nie widzę.
OdpowiedzUsuńOstatnio nie widzę, może dlatego, że uciekam w samotność, a może dlatego, że zwariowane to życie, zabiegane, a w biegu trudno o to światło.
OdpowiedzUsuńChciałabym spotkać, nawet bardzo...
Nigdy nie widziałam robaczków świętojańskich. Ile to jeszcze przede mną... :)))
Pozdrawiam ciepło*
i ja chyba nie widziałam robaczków świętojańskich, ale spotkałam takich jasnych ludzi:) pozdrawiam ciepluteńko! tez lubie roraty i dzieci z lampionami, piekna tradycja!
OdpowiedzUsuńKwiat paproci... hm, lepiej go nie szukać. Na cóz komu kwiat, który wprawdzie bgactwa i skarby daje, ale podzielić się nimi nie można z nikim.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Jedni ludzie "świecą" inni światła potrzebują, chłonąc je jak gąbka.
OdpowiedzUsuńWitam, miałem okazję być na roratach już 2 razy (co w moim przypadku jest rekordem tygodnia) i rzeczywiście, podziwiam i się raduje obecnością tych najmniejszych przede wszystkim.
OdpowiedzUsuńCzęsto na Pogórzu obserwujemy latające robaczki świętojańskie, niesamowicie to wygląda, powolny lot świetlika, malujący wręcz ślady w powietrzu, ale co z tego, kwiatu paproci jeszcze nie znalazłam, albo marnie szukam, bo boję się nocą wchodzić głębiej w las, tam straszno; serdeczności ślę, Judyto.
OdpowiedzUsuńPrzez wiele lat nie mogłam odnaleźć Tych , którzy dla mnie cudownie świecili.Ale w końcu po latach udało mi się do nich dotrzeć. I mimo,że niektórzy już wraz ze swoim światełkiem odeszli na zawsze to ciepło tego blasku w sercu pozostało na zawsze:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności posyłam.
tak ja też znam świecących ludzi.. powiem wam więcej ich światełka mają rożne kolory...
OdpowiedzUsuńnie ma wielu świecących ludzi. dużo już przeżyłam lat więc wiem to na pewno.
OdpowiedzUsuńto po prostu jest dar.
robaczki podziwiam, choc w takich ilościach ich nie widziałam.
serdeczności, judyto
Znam bardzo dużo święcących ludzi :) A ile jest jeszcze do poznania :) hehe...wokół mnie są sami dobrzy ludzie :)
OdpowiedzUsuńpiękne te zdjęcia ,a ludzie czasem też świecą pełnym blaskiem,to się czuje,to ciepełko...
OdpowiedzUsuńByle do czerwca. Pamiętam jak biegałam na Roraty w dzieciństwie, później z dziećmi, świat się zmienia. Mój świat.
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńRobaczki świętojańskie to ja widziałem na wakacjach. W dzieciństwie w Bieszczadach i nie tylko. Tak są ludzie, którzy świecą. mają tak od urodzenia. I tego się raczej nauczyć nie można.
I takich ludzi należy się trzymać, być w Ich towarzystwie. Zdaje mi się, że Ty świecisz :)
Pozdrawiam serdecznie w oczekiwaniu wiosny :)
niesłychane zjawisko, takie robaczki, a z ludźmi to prawda, są tacy, co świecą i to jest nawet "zaraźliwe" :))
OdpowiedzUsuńKiedyś było ich mnóstwo. Dziś już chyba to rzadkość, bo i noce nie są tak gorące. Zdjęcia piękne, ważne aby uciekać od zimy, byle do wiosny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie... "jeśli zechcą"
OdpowiedzUsuńMyślę, że w tym tkwi tajemnica - w tych dwóch słowach...
Każdy z nas ma dar ale nie każdy chce go wykorzystać... zamiast świecić i wskazywać drogę innym woli biec, biec w szalonym pędzie za jeszcze, za więcej...
Uściski najserdeczniejsze zasyłam
Jak ja lubię Ciebie czytać, słuchać chciałoby się powiedzieć:):
OdpowiedzUsuńPozdrowienia w sumie teraz z Gliwic..przebywam właśnie Centrum Kształcenia i Dialogu „THEOTOKOS” w domu rekolekcyjnym:)