Zastanawialiście
się dlaczego na wigilijnym stole nie może zabraknąć ryby.
Wigilia bez ryby...?
Karp po żydowsku, śledź w buraczkach, ryba w galarecie, i łosoś marynowany,
co
tylko chcesz!!!
Nie ważne, jak podana, ważne, aby była!
Tradycja tej wigilijnej
potrawy sięga dawnych czasów i jest związana z początkiem chrześcijaństwa. Ryba symbolizuje Jezusa
i była znakiem rozpoznawczym pierwszych chrześcijan.
Symbolika ryby ma dwojakie znaczenie: z jednej
strony odwołuje się do chrztu, gdyż żywiołem ryby jest woda; z drugiej strony symbolizuje eucharystie.
Ryba znacznie wcześniej od krzyża została uznana za symbol chrześcijaństwa.
Nie tylko chrześcijanie dopatrywali
się w rybie świętości.
Babilończycy, Egipcjanie uważali ryby za istoty
święte,
którym należy się cześć.
. Wigilijna wieczerza dla chrześcijan jest
ukoronowaniem czasu adwentu
i przypomnieniem, że zawsze była uroczystą
ucztą i symbolizowała przygotowanie
do odpoczynku świątecznego.
Najczęściej podawaną rybą podczas Wigilii jest
karp. Zgodnie z wierzeniami jest on symbolem długowieczności. Kto go kosztuje będzie
żył długo. Karp na wigilijnych stołach zaczął się pojawiać jeszcze w średniowieczu. Był on wtedy rybą
dość drogą i uchodził za przysmak na wyjątkowo ważne okazje.
A tak właśnie była
traktowana wigilijna wieczerza.
Niezależnie jednak od tego, jaka ryba znajdzie
się na wigilijnym stole,
jej obecność jest oznaką obecności i wiary w Chrystusa.
Osobiście za karpiem nie przepadam więc nie grozi mi długowieczność
/śmiech/!
Nie będę wyglądać i szukać na wigilijnym stole karpia smażonego,
w
galarecie, po żydowsku czy na słodko...
Może znajdzie się jakiś okoń lub
płotka...
P.S
Mąż mojej koleżanki jest zapalonym wędkarzem. Wyobraźcie sobie, że chciał
swoją pasją zarazić żonę, aby w domu zapanował pokój. Jagoda do świętego
spokoju wybrała się na ryby w towarzystwie swojej drugiej połowy i na tym
pierwszym razie się skończyło!
Początek wspólnego połowu był fatalny. Za głośno
rozmawiała, nie umiała założyć przynęty, za wcześnie podcinała rybę...
Najgorsze jednak było to, że złowiła trzy razy tyle ryb, co on!
Więcej na ryby
Jagody nie zabrał...
Mam zapewnioną długowieczność????? Uwielbiam karpia smażonego w panierce, jem go przez całe święta, boli mnie wątroba, a ja jem dalej:-)))))))))))
OdpowiedzUsuńNo to i mnie długowieczność nie grozi :)
OdpowiedzUsuńZnakomity peesik :))) Pośmiałam się :)
oooo
Usuńja również :DDD
ale karpia lubię :P
Uwielbiam karpia -może dlatego, że jem go tylko na święta?;))
OdpowiedzUsuńJak ENNka - pośmiałam się z rybne przygody:)
Wigilijny karp super sprawa-;)
OdpowiedzUsuńlubie karpia,bardzo,ale od paru lat nie jem go,wole inne rybki,są też smaczne...a Wigilia to ryba,niekoniecznie karp...
OdpowiedzUsuńuśmiałam sie z tej historii z Jagodą...hahaha
Karp, to moja ulubiona ryba, jem ją kilkanaście razy w roku. I tak o wiele za mało:-).
OdpowiedzUsuńKarpia baardzo lubię!
OdpowiedzUsuńNo i z moim nickiem to w ogóle
Ten tego:)))
Uwielbiam smażonego karpia.
OdpowiedzUsuńZnam taki przypadek, że żona czyta sobie książkę, podczas gdy mąż łowi ryby. Podoba mi się taki układ... mogłabym tak samo:))
A to zazdrośnik ten od Jagody, no, no! :)).
Czy pstrąg też zapewni długowieczność? Bo karpia nie lubię...
OdpowiedzUsuńGdyby chociaż tych ryb tyle nie złowiła.....to może by ją zabrał jeszcze raz na ryby :)
OdpowiedzUsuńA dlaczego ryba symbolizuje Jezusa? Bo w starogreckim ryba to ICHTIS (ΙΧΘΥΣ). To akronim słów: Jezus Chrystus Boga Syn Zbawiciel.
OdpowiedzUsuńΙΗΣΟΥΣ (Iēsoûs) - Jezus
ΧΡΙΣΤΟΣ (Christós) - Chrystus
ΘΕΟΥ (Theoû) - Boga
ΥΙΟΣ (Hyiós) - Syn
ΣΩΤΗΡ (Sōtér) - Zbawiciel
Post o Jagodzie :) Ciekawy :) hehe...
OdpowiedzUsuńja uwielbiam kulki rybne w galarecie, ale to nie jest z karpia...za karpiem nie przepadam, aczkolwiek z tradycji kawałek posmakuje...To już tak blisko, hurra...:) w tym roku u mnie zarówno duchowo jak i fizycznie wszystko jest wspaniale przygotowane na przyjście Dzieciątka :) Ściskam radośnie :)
karpia mogę jeść nie tylko od święta :)
OdpowiedzUsuńjako smarkula bardzo lubiłam łowić ryby. Chodziłam z chłopakami nad stawy leśne. Niestety, z tego samego powodu, co Jagoda- nie o gadatliwość, tylko o zbiory chodzi- przestałam być "zabierana' na tego rodzaju imprezy. Potem łowiłam sama, ale to już nie było to.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię karpia i zawsze ten wigilijny smakuje tak jak powinien, ten jedzony w innej porze roku nie ma tego jedynego smaku.
Szczęśliwych, spokojnych i radosnych Świąt:)
w Alzacji, na Święta z ryb to tylko łosoś się na stołach pojawia i to tylko na przystawkę, a jako danie głowne to najczęściej dziczyzna, oj było to dla mnie szokiem na początku!
OdpowiedzUsuńWychodzi, że mi też nie dana jest długowieczność, bo za karpiem nie przepadam.
OdpowiedzUsuńZdrowych i Wesołych Świąt.
Dziadek zabierał mnie na ryby, uwielbiałam wędkować, chociaż nigdy robaka nie potrafiłam nadziać na haczyk. I również nie lubie karpia :* ściski pięknoto
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię karpi. To znaczy lubię, gdy sobie pływają w stawie! Z ryb preferuję solone sledzie w oleju z cebulką. I to własnie bedzie u mnie na wigilię.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego Judyto na nadchodzące święta Ci życzę! A przede wszystkim zdrowia. Niech wróci i będzie, bo mając je tyle dobrego mozesz jeszcze zdziałać dziewczyno!:-))***
P.S. Dziekuję raz jeszcze za napisany kiedys przez Ciebie post o siódmym, zaginionym rozdziale. Nawet nie wiesz, jak często o nim myslę. I odważam sie być coraz blizej tego, co w nim najistotniejsze...
Ja uwielbiam ryby :) prócz karpia właśnie... dlatego też nie pożyję długo chyba haha ;) a jeśli chodzi o wędkowanie, kilka razy to robiłam i to cudowna sprawa, ta cisza, natura :) zupełnie inny świat niż ten szybki, zabiegany, zakrzyczany...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło i życzę dobrego czasu i Wesołych Świąt :)