piątek, 4 lutego 2011

Goście w Nkoum

Dzisiaj naszą szkołę odwiedziły siostra Małgorzata i siostra Barbara. Siostry tydzień temu przyleciały z Polski, aby odwiedzić nasze wspólnoty pracujące w Kamerunie. Dzieci, nauczyciele i ja także lubimy przyjmować gości, a szczególnie tych z dalekich krajów, bo dla nas Kameruńczyków Polska to naprawdę daleki kraj, w którym o tej porze roku jest śnieg... co bardzo trudno wyobrazić sobie naszym dzieciom... jaki śnieg? A co to jest?   W poniedziałek, podczas mojego katechetycznego pobytu w Nkoum, powiedziałam, że będziemy mieli wizytę, a może i wizytację  /śmiech/, więc trzeba COŚ zrobić, aby godnie przyjąć zapowiedzianych gości, a szczególnie siostrę Barbarę, która w Afryce jest pierwszy raz. "Wszystko, co przygotujecie na powitanie Sióstr - będzie bardzo dobre, zapewniam was... i jak zwykle życzę wam ODWAGI!" Podpytałam najstarszą klasę CM II - "może powitałibyście Siostry w języku angielskim?" w odpowiedzi uslyszałam gromki śmiech! "Siostro, ale my nic nie umiemy!" Nie dziwi nic pomyślałam - ten angielski w naszej szkole to trudna sprawa. Dałam sobie spokój z witaniem Sióstr po angielsku. Ranek powitał nas deszczem a właściwie ulewą. Na ten deszcz czekaliśmy od końca grudnia. Może spadł specjalnie dla s. Barbary, aby mogła zobaczyć nasze błotko po kostki, obłocone buty, a nie tylko piasek wiejący znad pustyni.                      
Dzieci zrobiły piękne bukiety kwiatów i powitały szacownych Gości ... po francusku, a pani    
dyrektor po angielsku. Poproszono nas o zwiedzenie naszego szkolnego obejścia, szczególnie nowego domu nauczycieli, z którego nauczyciele są bardzo dumni. Poszłyśmy i podziwiałyśmy domy, ogrody, rozmawiałyśmy z żonami nauczycieli. Siostra Barbara fotografowała nawet nasze kameruńskie prosiaki, które mnie przyprawią kiedyś o zawał serca. Nie mamy płotu, więc prosiaki biegają po naszym obejściu a my je przepędzamy! Nadszedł czas, aby wejść do każdej klasy... były śpiewy, przemowy i ku mojemu zdziwieniu ... po angielsku. Wzruszył mnie do głębi i byłam dumna z mojego Fabiana (nauczyciel), który skomponował piosenkę z angielskim
tekstem na przywitanie Sióstr. Każda klasa ofiarowała słonia. Najmłodsza klasa najmniejszego słonika a najstarsza przewodnika stada - dużego słonia. Każda Siostra wyjechała z Nkoum ze stadem własnych słoni, tyle że drewnianych! Nawet najstarsza klasa, która utwierdzała mnie, że nie umie żadnego słowa po angielsku wydelegowała dwóch chłopców, którzy (aby klasa nie była ta najgorsza w szkole z angielskiego) nauczyli się kilku słów w tym nieszczęsnym dla nich języku i utwierdzili mnie w przekonaniu, że chcąc - to móc! Nauczyciele przygotowali mały
poczęstunek i coś od siebie, aby Siostry pamietały o nas! Nie wiem czy mam szczęście czy ewangelicznie mówiąc - "kto ma temu będzie dodane...", czy po prostu moi nauczyciele mają charyzmę do nauczania i wiedzą, że sa dla mnie ważni, że bez nich prawie nic nie zrobię w szkole. A szkoła to nasze wspólne dzieło - nauczanie i wychowywanie dzieci. Staram się stworzyć, na miarę moich możliwości, dobre warunki pracy, bo wiem i tego jestem pewna, że szczęśliwi i zadowoleni nauczyciele to dobre i szczęśliwe dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz