Bardzo lubię jeże. To małe stworzenie jest na ziemi od 30 milionów lat. Niewiele zmienił się ich wygląd i zachowanie. Fukają, kłują i włóczą się od zmroku do świtu ciągłe tak samo od tysięcy lat.
"W epoce lodowcowej wiele zwierząt umierało z zimna. Jeże postanowiły się bronic i ogrzewać, dlatego zbiły się w gromadę. Niestety jeże maja kolce, i jedne drugich zaczęły ranić. Im więcej dawały sobie ciepła, tym bardziej się raniły. Dlatego wkrótce niektóre jeże zaczęły odsuwać się od swoich towarzyszy. Skutek był taki, ze umarły z zimna. Pozostałe jeże stanęły przed wyborem - znikną z powierzchni ziemi albo pogodzą się z tym, ze nawzajem się ranią. Były mądre, wiec postanowiły znów się zjednoczyć. Nauczyły się razem żyć mimo zadawanych sobie ran. Zrozumiały, że nie sposób uniknąć cierpienia, kiedy jest się z kimś blisko. Najważniejsze było ciepło, które dostawały od swoich towarzyszy. Dzięki temu przetrwały."
/ z nowej ksiazki Paulo Coelho"Zdrada"/
P.S
Cóż, nic nie da się osiągnąć bez wysiłku. Trzeba ustawicznie przełamywać siebie, swoje uprzedzenia, zwyczaje. Przez ile trudnych chwil trzeba nam przejść, przez ile rozczarowań, zranień... "Ale nieważne, jak wysoką cenę przyjdzie nam zapłacić. I tak zawsze będzie niższa od tej,
jaką zapłaci człowiek, który nigdy nie zaryzykował.
Spojrzy kiedyś wstecz i zrozumie, że zmarnował życie".
Myślę, że trzeba mieć dużo odwagi i poskromić swój strach przed... ukłuciem niejedną igłą, którą niesie życie...
Racja Siostro...
OdpowiedzUsuńmamy takie kolce które czasami wyciągamy..wychodzą jakby same i ranią...ale na szczęście zaraz się chowają:):)
OdpowiedzUsuńMiłość stępi każdy kolec;):)
Dobrego dnia Justynko..dobrego
Miłość niesie ze sobą zawsze ryzyko...
OdpowiedzUsuńMiałam kiedys jednego w domu ;) Uratowaliśmy go! :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że rany zadaje się brdz ozesto w odruchu swoistej samoobrony wypływajacym z lęku
OdpowiedzUsuńMyślę, że wiele ludzi robi ukłucia w dobrej wierze...
OdpowiedzUsuńKto nie ryzykuje, nie zyje...
OdpowiedzUsuńKiedys cos takiego uslyszalam :)
Tak, kolcy, igieł, igiełek w całym moim życiu nie brakuje ale dostaję również i ciepło, i otuchę, i pomoc i miłość. Chyba nie można inaczej, rozdzielnie i nie poczułabym, że coś jest ważne i piękne gdybym nie znała tej gorszej strony...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię ciepło!
To prawda trzeba podjąć w życiu ryzyko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
oj tak....
OdpowiedzUsuń♥
To bardzo dobry przykład Judyto, kochamy i ranimy, ale obejść się bez siebie nie możemy.
OdpowiedzUsuńP.S. zbudowałam domek dla jeży, ciekawe, czy się wprowadzą?
Piękna, głęboka opowieść Coelho o jeżach. Nie znam jeszcze tej jego najnowszej ksiazki, ale tym fragmentem narobiłaś mi na nią mnóstwo apetytu Judyto.
OdpowiedzUsuńMiłośc, zycie samo plecie sie falami szczęścia i cierpienia. Ileż ran i blizn jest w naszych sercach. Ileż codziennej nadziei na usmiech i spokój. Najważniejsze byśmy nie ranili sie wzajemnie celowo. Bo mimochodem to się niestety wciaz dzieje. W ludziach jest tyle delikatności i wrazliwości. Tak łatwo mozna urazić, zadać ból, nie zauwazyć czegos ważnego. Jakbyśmy stąpali po kwiatach ukrytych wśród gęstych traw, podczas gdy przydałoby się umieć fruwać ...
Pozdrawiam Cię ciepło Judyto!:-))
Witaj ;)
OdpowiedzUsuńKolejne mądre ciekawostki. Ileż, to dobrego możemy się nauczyć ze świata zwierząt.
A ból, cierpienie i człowiekowi towarzyszą od narodzin.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na mojego bloga, nie było Cię u mnie dawno, tęsknię :)
też kocham jeże, a po twojej opowieści pełnej madrosci i przeslania, jeszcze bardziej. Moje psy nieraz je atakują, ale zderzenie psiego nosa z kolcami ostudza ich zapędy:) i uczy roztropności:0 te małe zwierzatka potrafia sie bronić. dziś na spacerze tez spotkalismy jednego. ja im wystawiam mleko w ogrodku. ponoc je lubię. tylko ciągle nie wiem, kto je wypija: jeze, czy... koty z siąsiedztwa. Ważne, że miseczki sa puste, a więc smakuje! :)
OdpowiedzUsuńTwoje wpisy dodają otuchy. Dziękuję
OdpowiedzUsuń