W życiu trzeba uważać na małe sprawy, bo z nich składa
się nasze życie.
Ludzie nie upadają nagminnie z Mont Everest, ale potykają się
przez zwykłe kretowiska.
Patrząc na wysokie szczyty gubimy radość, pozytywny
stosunek do siebie samego, do świata, do swojego życia z oczarowaniem i
rozczarowaniem, które nigdy więcej się nie powtórzy.
Nuży nas codzienność, a
właśnie w niej jest to, co nadaje życiu sens...
Lubię słuchać Bolero de Ravel.
18 taktów, ciągle w kółko to samo, ale inaczej brzmi...
Nasze życie każdego dnia inaczej brzmi.
Potykając się można zajść daleko; nie wolno tylko upaść i
nie podnieść się /Goethe/
Pan złowił złotą rybkę. Rybka chciała żyć, więc zaproponowała znużonemu wędkarzowi
trzy życzenia za swoje życie. Pan
przystał na taki układ i uradował się bardzo, bo miał mały problem z żoną.
Niech moja żona zniknie, to moje jedyne życzenie.
Żona znikła.
Ten sam pan
siedzi na nad wodą i wygląda złotej rybki.
Pojawiła się.
- Mam drugie życzenie.
- Niech moja żona powróci.
- Powiedz jeszcze trzecie życzenie, abyśmy mieli z głowy
nasz układ, rzekła rybka.
- Nie wiem, o co prosić, złota rybko....
- Proś o zadowolenie z życia!
I tak skończyły się problemy pana wędkarza.
P.S
Wiecie, co zalecał św.Tomasz kiedy potknie się ktoś o kretowisko...
– stanąć w
prawdzie,
- porozmawiać z przyjacielem,
- sprawić sobie przyjemność w smutku,
-
kąpiel i sen...
Wypróbowałam, działa /śmiech/!!!
Rozmowa z przyjacielem jest dobra na wszystko :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności Judyto :*
Dziala, działa. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje metody na smutki i tak jest bardzo dobrze :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Oj, wielu ludziom przydałyby się takie złote rybki, które spełniają tylko to ostatnie życzenie;) i ileż wszystko byłoby prostsze;)
OdpowiedzUsuńIdę posłuchać Bolera, wieki nie słuchałam, a też bardzo lubię;)
A mnie przyjemności z czasów smutku potem tylko z tym smutkiem się kojarzą. Przeżywałam to bardzo mocno w odniesieniu do muzyki.
OdpowiedzUsuńuwielbiam Bolero!!!
OdpowiedzUsuńa kiedy upadniesz, pamiętaj, by nie wstawać z pustymi rekami.
OdpowiedzUsuńAch te kretowiska, tyle ich wszędzie...
OdpowiedzUsuńBuziaki Judytko!
Bolero lubię!
Jak ja lubię Ciebie czytać!
OdpowiedzUsuńPost dzisiaj dla mnie idealny...szczególnie zalecenia św. Tomasza :)
MAdry gosc z tego Sw. Tomasza.
OdpowiedzUsuńMam wrazenie, ze z lekka zagalopowalismy sie w naszych Mount Everest'ach.
A wystarczy spokoj, cisza w nas, ktora bedzie emanowac na "wokol nas" i zycie jest piekne:)
Mądre słowa. Poproszę o spełnienie ostatniego życzenia.
OdpowiedzUsuńKąpiel i sen to dobre podsumowanie pozostałych punktów :)
OdpowiedzUsuńzgadzam się ze św.Tomaszem...jak najbardziej...
OdpowiedzUsuńŚw Tomasz miał rację, to takie proste, a tak rzadko z tego korzystamy.
OdpowiedzUsuńNiestety, często potykamy się o mniejsze rzeczy niż kretowisko. Pewnie spoglądamy za wysoko.
OdpowiedzUsuńAch ta codziennosc! Bywa naprawdę nuzaca. Ale gdy przypominam sobie rozne szczescia, to przewaznie byly zwiazane wlasnie z nia.
OdpowiedzUsuńTylko czemu stykajac sie z kretowiskiem dopiero wtedy zastanawiamy sie nad swoim życiem....
OdpowiedzUsuńkażde potknięcie to drogowskaz:)
OdpowiedzUsuń