niedziela, 12 grudnia 2010

Mikolajki

W szkole, w ktorej pracuje swietujemy od 4 lat Sw.Mikolaja .
W Kamerunie nie obchodzi sie urodzin, imienin.....
Nasza szkola za swojego patrona ma Sw.Pawla, a wiadomo, ze Sw.Pawel - wielki czlowiek, powazany w Kosciele, zapewne lubil i kochal dzieci....ale Sw. Mikolaj to po prostu ktos, komu chce sie usiasc na kolanach, zlapac za brode....szkoda, ze uroslam i nie mam tak silnej wiary jak dzieciaki, ze Sw.Mikolaj JEST i warto pisac listy, zyczenia, miec marzenia, ktore sie spelniaja....
Oczywiscie, u nas na afrykanskiej ziemi, nie ubieramy nikogo w czerwone szaty i nie przyklejamy brody, ale uczymy dzieci dzielenia sie, nie tylko dobrami materialnymi, uczymy dzielenia sie soba samym, tym kim jestem z innymi.
Od samego rana w szkole ruch, ale inny niz zazwyczaj....dzieci kolorowo ubrane...dzisiaj nie ma jednakowych mundurkow.....i wszyscy czekaja, kto tym razem przyjedzie, ktory ksiadz z naszej rozleglej diecezji. Szkola wysprzatana, na boisku ani jednej zwiedlej trawki, boiska przygotowane do zabawy i oczywiscie meczu pilki noznej !
Jest ! Przyjechal ! Tym razem ks. Sylvain Pallotyn, ktory odpowiedzialny jest za College / diecezjalna szkola srednia/ i zaczynamy nasze swietowanie: od Eucharystii. Dzieci maja czytania, spiewy....a trzeba Wam wiedziec, ze tutaj wszyscy od urodzenia spiewaja i tancza...wiec Msza Sw jest spiewajaca i tanczaca.
Tego spiewu, tanca nie oddaja zadne zdjecia czy mojej produkcji filmy, to trzeba uslyszec i zobaczyc !
Prezenty !
W tym roku kazda klasa dostala pilke i wielka torbe cukierkow. O Nauczycielach Sw.MIkolaj nie zapomnial, bo wie, ze praca z dziecmi to bardzo wazna sprawa. Aby uchronic nauczycielskie glowy przed sloncem i deszczem ....otrzymali duze kolorowe parasole, bo tylko takie maja tutaj racje bytu !
I o mnie tez nie zapomniano....dostalam ogromnego  slonia siedzacego na tylnich nogach. Wytlumaczono mi, ze taki slon oznacza moc i wytrwalosc.....bede musiala zastanowic sie nad ta moja moca i wytrwaloscia !
Wspolny posilek....to jest obowiazkowe, a potem zabawa, zabawa i mecze pilki noznej pomiedzy klasami.

Mecz pomiedzy klasa SIL  a CP pobil wszystkie inne....dlaczego ? To nasze najmlodsze dzieci w szkole. Nazywamy je moustiques czyli komary - nie dlatego, ze kasaja, po prostu robia najwiecej halasu.
Na boisku migaly przed nami dwa kolory: czerwony i zolty - koszlki dzieci, a posrodku zielony - czyli pilka.
Miedzy maluchami Mr Fabien, jako sedzia glowny oraz Mr Pascal i Paul sedziowie boczni....a to wszystko w tumanach czerwonego kurzu, bo nasza ziemia ma kolor cegly i mamy pore suszy !
Jak dobrze, ze Pan Bog pomyslal i stworzyl dzieci.
Tak bardzo chcialabym, abyscie to wszystko mogli zobaczyc !

1 komentarz:

  1. Masz rację... jak dobrze, że Pan Bóg pomyślał i stworzył dzieci :)))) Jakże bym chciała zobaczyć te śpiewające, tańczące i grające Wasze podopieczniaki....:)))

    OdpowiedzUsuń