sobota, 10 maja 2014

O wędrowaniu…

Jedno z opowiadań żydowskich mówi o rabinie, który lubił wędrować.
Pewnego wieczora, po dniu spędzonym nad księgą starych proroctw postanowił wyjść na ulicę i odprężyć się w czasie przechadzki. Idąc powoli drogą leżącą na uboczu, spotkał pewnego stróża, który długimi i zdecydowanymi krokami chodził tam
i z powrotem przed ogrodzeniem bogatej posiadłości. 
– Dla kogo tak chodzisz? – spytał zaciekawiony rabin.
Stróż wymienił nazwisko swego pana.
Potem zapytał: - A ty dla kogo chodzisz?

To pytanie głęboko zapadło w serce rabina...





P.S
A ja, dla kogo wędruję?
Dla kogo przeznaczone są wszystkie kroki i niepokoje twego dnia?
Dla kogo żyjesz? 
Żyć można tylko dla kogoś...

27 komentarzy:

  1. Tylko życie dla kogoś ma sens...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kluczowe pytanie, na które odpowiedź każdy musi znaleźć sam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ważne pytanie. W moje serce też zapadło głęboko.
    Judytko :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No i mam zadanie...muszę to przemyśleć :))

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dajesz Judytko do myślenia... :))
    Dziękuję Ci za to. Pozdrawiam ciepło**

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam szczerze, że wiem, dla kogo żyję, choć części z tych osób jeszcze nie znam. Bo żyje się dla człowieka, choć części osób (tu myślę o osobach w zakonach klauzurowych) wydaje się, że można żyć tylko dla Boga.

    Jestem niepoprawnym indywidualistą, mam swoje zdanie (choć się z nim czasami nie zgadzam) i uważam, że żyje się dla setek, tysięcy innych ludzi. Tak jak Wojciech - starszy człowiek z Gdyni, który podwoził mnie wczoraj autostopem z Mławy do Gdańska jeszcze z rana nie wiedział, że żyje również dla mnie, jak Ty - kiedy zakładając bloga nie miałaś pojęcia, że żyjesz również dla mnie, tak i ja nie wiem, dla kogo będę żył jutro i kogo Pan postawi na mojej drodze. Amen. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pięknie napisane
      podpisuję się
      zatem dziesiaj żyjesz też dla mnie:)

      Usuń
    2. Ja też podpisuję się pod tym, co napisał mironq. Części tych osób - dla których żyjemy - nie poznamy nigdy. Ale to nie ma tak naprawdę żadnego znaczenia.
      Powiedziałabym jednak, że żyjąc dla innych ludzi, w rzeczywistości żyjemy tylko i wyłącznie dla Boga. Przecież On jest w każdym człowieku.

      Usuń
    3. Pięknie to napisałeś Mironq....:-)

      Usuń
  7. Dla ludzi oznacza w konsekwencji: dla Tego, który ich stworzył. Choć w praktyce jest to trudniejsze, niżby się chciało.

    OdpowiedzUsuń
  8. ciekawe pytanie...bo to,że nie dla siebie,to tylko część odpowiedzi....
    pozdrawiam serdecznie Judytko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zawsze mówię że Internet to dobry uniwersytet 3 wieku. Dziś znów mi się oczy otworzyły co powinno wydawać się takie przecież oczywiste, a nie jest, bo sobie takie pytanie dotąd nie postawiłam. Pozdrawiam serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Żyć trzeba przede wszystkim dla siebie. Często możemy się rozczarować i wpaść w przepaść żyjąc tylko dla kogoś. Pomijam sprawy duchowe. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uważam, że żyjemy wyłącznie dla innych. Takie jest nasze przeznaczenie.

    OdpowiedzUsuń
  12. żeby nie popadać w patos - nie zawsze wiem, zdając sobie sprawę, jak niewiele znaczę.
    Czasem przemknie mi przez głowę myśl - kot by sobie nie poradził, gdyby mnie nagle zabrakło. To już coś;).

    OdpowiedzUsuń
  13. A to jest ważne, żeby tak myśleć. że dla kogoś. nawet jeśli w tym momencie się nie do końca wie dla kogo,. ale dla kogoś...Bezinteresownie...Dar z siebie...

    OdpowiedzUsuń
  14. Dla wszystkich i dla nikogo. Jeśli mnie zabraknie to przecież nawet Ci dla, których mnie wydaje się, że żyję, jakoś przejdą nad tym do porządku dziennego. Kiedyś.........Żałoba nie trwa wiecznie.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, poradzą sobie. Ty też sobie radzisz bez..... . Ale gdyby Ciebie nie było w ich życiu? A gdyby ich nie było w Twoim?

      Usuń
  15. ...nic nie przyniosłam nic nie zabieram...przez chude ręce przelewa się troska,,,spełnione życie marzeniem moim....w całej tej pustce Ty Panie zostań....

    OdpowiedzUsuń
  16. I tak jak w piosence ...-pójdę boso, boso.....zostawię wszystko, przejdę na drugą stronę boso....tylko to pozostanie z człowieku ile po sobie zostawił w sercach innych ludzi....kiedyś przeczytałam wspomnienia kobiety, której pozostał żal po matce poświęcającej się całe życie dla innych, ale nigdy nie miała ona czasu wiecznie zaaferowana , dla własnej córki i potem wnuczki....czasem trzeba stanąć, zatrzymać się, być może najbliższa rodzina mnie potrzebuje.....pozdrawiam serdecznie Judytko - Aga

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo interesujący blog.Dobrze że tu trafiłam.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Trudne pytanie, choć takie proste jednocześnie...

    OdpowiedzUsuń
  19. bardzo dobre pytanie.....

    OdpowiedzUsuń
  20. Żyję dla wielu.Nie zawsze tak jak by moje serce chciało.Czasami myślę,że mam tak mało,duchowo.Ale to nieprawda.
    Piszę tu mało,czytam od dawna.Noszę ten blog,twoje słowa w sercu.Ty żyjesz i będziesz w moim sercu.
    Nie zapomina się diamentu.

    OdpowiedzUsuń
  21. Cieszę się, Judytko, że na nowo do tych pytań wróciłam... wczoraj zajrzałam i dziś wróciłam. Bo postawienie ich sobie samej jest mi dziś bardzo potrzebne. Nawet więcej niż bardzo. Albowiem gdyż ponieważ życie codzienne potrafi tak dokuczyć, że tylko takie pytania są nas w stanie uratować.

    OdpowiedzUsuń
  22. Każdy z nas ma swoją odpowiedź...
    Każdy z nas jest ważny...

    Buuuziaki Judytko i dzięki wielkie za mądre słowa ;-)

    OdpowiedzUsuń