Zawsze na coś
czekamy.
Osobiście cenię sobie czekanie, bo ono pokazuje kim jesteśmy.
W
czekaniu jest zawsze nadzieja i w końcowym efekcie okazuje się często, że
czekanie sprawiało nam więcej radości od tego na co czekaliśmy. W wielkim
mieście, w którym przyszło mi żyć zapachniało Bożym Narodzeniem, pachnie już od
trzech tygodni.
Minęło Święto Zmarłych, a na ulicach i w sklepach wszelkiego
rodzaju trwa handlowa fiesta, która czyni z ludzi niewolników konsumpcji
zabiegających jedynie o to, by „miec”, niekoniecznie „być”.
W efekcie człowiek ciągle tylko pragnie, nigdy
nie jest „syty”. Trzeba być „charakternym” i to bardzo, aby przejść obojętnym
wobec poczynań tej gigantycznej marketingowej machiny, która chce przekonać za
wszelką cenę, że święta będą udane tylko wtedy, kiedy w naszych portfelach nie pozostanie
choćby złotówka.
Święta Bożego Narodzenia w dzisiejszej dobie to wyzwanie. I
dziwna rzecz, że pomimo poświęcaniu tak wiele czasu i energii na ich
przygotowanie, kiedy wreszcie nadchodzą, nie starcza nam sił ani ochoty, by się
nimi cieszyć.
Co zrobić, aby wobec
blichtru świata ocalić w sobie pierwiastek duchowy? Trzeba nauczyć się
przeżywać adwent czyli czas, który jest nam dany na czekanie, aby przygotować
się na spotkanie przychodzącego Boga i oczekującego człowieka.
W każdym czasie
potrzebny jest nam czas, aby weryfikować hierarchię wartości, tego co dla nas
jest ważne, za czym biegniemy, do czego dążymy.
Adwent pozwala zrozumieć, że
nie ma potrzeby „gonienia” czasu, żeby go pochwycić, bo on nie ucieka, tylko
zdąża ku nam. W adwencie przygotowujemy się na narodziny Chrystusa. Warto
potraktować ten darowany nam czas jako szansę, kto wie, czy nie ostatnią, bo
przecież nikt nie zna dnia ani godziny.
Adwent stawia na miłość, która wypływa
z tęsknoty i z żywej relacji osobowej.
Jest doskonałą lekcją cierpliwości i
czekania, co współczesnemu człowiekowi staje się coraz bardziej obce.
/wg A.
Gniewkowska-Gracz/
P.S
Zapalcie
swoje adwentowe świece i niech palą się radośnie! Chrońcie swoje światło i
światła Waszych najbliższych. W życiu istnieje wiele dobrych i uczciwych
celów... Czy jednak wystarczy osiągnąć te cele, aby spełnić najgłębsze
pragnienia naszej duszy? Trzeba zostawić we własnej przestrzeni życiowej także
miejsce dla Boga, by kiedy przyjdzie ukryty w dziecięciu zastał nas
czuwających.