Biegłam przez
życie. Spotkałam człowieka. Cóż w tym dziwnego?
Niby nic, każdego dnia stykam się z wieloma osobami.
Czy to są jednak spotkania?
Niby nic, każdego dnia stykam się z wieloma osobami.
Czy to są jednak spotkania?
Są spotkania przelotne, jakby nie pozostawiające
nigdzie żadnego śladu. Czasem ktoś jednak „zostaje na dłużej”. Pojawia się niby
znikąd i tak po prostu przechodzi przez nasze życie. Nie tylko, że „czyni sobie
w nim mieszkanie”, ale jeszcze zdarza się , że wywraca je do góry nogami.
To
niesamowite, jak pozornie chwilowe skrzyżowanie ludzkich dróg może odmienić
Ciebie, mnie i świat wokół nas. Mam tu na myśli te dobre spotkania. Zdaję sobie
sprawę, jak wielu jest wśród nas poranionych ludzi, którzy doświadczyli od
drugiej osoby wiele zła, którzy wciąż cierpią, bo ktoś ich kiedyś bardzo
skrzywdził. Oni już mogą nie tęsknić za spotkaniami. Mam jednak takie
przekonanie, że i dla nich jedynym lekarstwem jest spotkanie prawdziwego człowieka –
kogoś, kto ma ludzkie serce, serce z ciała, które potrafi kochać, przyjąć nas
takimi, jacy jesteśmy, z naszym pięknem i bogactwem wewnętrznym, ale i z całą
naszą biedą i brakami, słabościami.
Spotkania są darem.
Ale czy ci, którzy mnie poznali też tak myślą?
Jak
ja wchodzę w ich życie?
„Z butami” czy raczej „na palcach”, by nie spłoszyć
tego,
co najbardziej delikatne i wartościowe?
co najbardziej delikatne i wartościowe?
Nieważne, jak długo dane nam
będzie być razem. Istotne, co w nas zostanie. Byśmy tylko w tym naszym
codziennym zagonieniu nie przegapili spotkania z człowiekiem, umieli i chcieli
się zatrzymać. Może się potem okazać, że to niezaplanowane zetknięcie jest
początkiem wielkiej przyjaźni, takiej na całe życie, jest przyjściem samego
Boga.
Kiedy piszę te słowa, z ogromną wdzięcznością wspominam te spotkania, które odmieniły moje życie, może je trochę powywracały, ale na pewno przywróciły mu żywe kolory, sprawiły, że zaczęłam na nowo odkrywać sens wielu wcześniejszych wydarzeń.
Kiedy piszę te słowa, z ogromną wdzięcznością wspominam te spotkania, które odmieniły moje życie, może je trochę powywracały, ale na pewno przywróciły mu żywe kolory, sprawiły, że zaczęłam na nowo odkrywać sens wielu wcześniejszych wydarzeń.
Takie spotkania rodem z powieści Pascala Merciera „Nocny
pociąg do Lizbony”.
Tam to właśnie główny bohater, Raimund Gregorius, nauczyciel języków klasycznych, szedł pewnego deszczowego dnia do szkoły i w jego poukładanym życiu zjawiła się kobieta w czerwonym płaszczu, Portugalka. To spotkanie, a szczególnie brzmienie jednego i chyba jedynego słowa, które do niego wypowiedziała, tak bardzo go poruszyło, że z chwili na chwilę porzucił swoje stare „doskonałe” życie, wszystkie utarte ścieżki, i postanowił wyruszyć w podróż, która stała się jego wędrówką w głąb siebie i odkryciem siebie na nowo.
Tam to właśnie główny bohater, Raimund Gregorius, nauczyciel języków klasycznych, szedł pewnego deszczowego dnia do szkoły i w jego poukładanym życiu zjawiła się kobieta w czerwonym płaszczu, Portugalka. To spotkanie, a szczególnie brzmienie jednego i chyba jedynego słowa, które do niego wypowiedziała, tak bardzo go poruszyło, że z chwili na chwilę porzucił swoje stare „doskonałe” życie, wszystkie utarte ścieżki, i postanowił wyruszyć w podróż, która stała się jego wędrówką w głąb siebie i odkryciem siebie na nowo.
/tekst s.Aneta Maria od Jezusa Miłosiernego, karmelitanka bosa/
P.S
Zastanawialiście się kiedyś ile w Waszym życiu było spotkań, dzięki którym Wasz
życie uległo zmianie... Gdzie są dzisiaj ci ludzie?
A ile spotkań, które wciąż
są przed nami...
Osoby, dzięki którym moje życie uległo największej zmianie są wciąż ze mną:)
OdpowiedzUsuńNo pewnie, to są takie katalizatory, albo punkty zwrotne. Czasami wystarczy właśnie jedno słowo, nawet nieznajomej osoby, aby odmienić tok myślenia i zmienić życie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Judith - to o takie spotkania mi chodziło.
OdpowiedzUsuńObcowanie z drugim człowiekiem, może wnieść wiele w nasze życie, wiele dobrego w różnej materii...
Ściągam tego linka do ostatniego posta.
jedna z tych osób jest obecnie moim mężem.....
OdpowiedzUsuńa spotkań z ciekawymi nietuzinkowymi osobami było w moim zyciu wiele....
jedną z nich był Paulin Sekretarz Generalny Zakonu na Jasnej Górze który przyjechał do W. aby udzielić mi slubu....
http://leptir-visanna6.blogspot.com/
Też mam to szczęście obcować jeszcze z ludźmi którzy przyczynili się do zmiany mojego życia. I za to dziękuję Bogu, a wartościowych spotkań doświadczam bardzo często- nawet w ostatnich dniach w szpitalu
OdpowiedzUsuńCzasem te zmiany nie muszą być wielkie. A czasem są kolosalne.
OdpowiedzUsuńPamięć to ważna rzecz.
Podobnym spotkaniem jest to z filmu "The Visitor", o którym jakiś czas temu pisałam.
OdpowiedzUsuńMiałam w swoim życiu kilka ważnych spotkań, ale dużo więcej było niestety tych, które przezły bez echa...
Tematy Twoich postow poruszaja nasza swiadomosc, nasze myslenie, nasza introspekcje...wlasnie to robie..ile takich spotkan bylo w moim zyciu! ? na pewno duzo, mysle,ze trzeba byc otwartym na spotkania pozwolic by do spotkan doszlo bo wiele z nich to spotkania dobre...sciskam Cie serdecznie
OdpowiedzUsuńBywają takie spotkania, które są darem od Boga i dla tego spotkania warto przetrzymać najcięższe chwile!
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiadomo, które z nich będzie najpiękniejsze...
Lubię ludzi, staram się dbać o relacje, czasami jest to bardzo trudne, najpiękniejszym człowiekiem jakiego spotkałam jest mój mąż :)
OdpowiedzUsuńAhh Judytko...
OdpowiedzUsuńTwoje posty ostatnim czasem dotykają tak mocno...
Dość często wracam myślami do pewnych spotkań...
Niektóre trwały tylko kilka chwil, inne wciąż się odbywają... ale przebrzmiewają w sercu... Zdaniem, spojrzeniem...
O niektórych ludziach mówię, że są prezentem z nieba...
przez życie idę z tą nadzieja,że wreszcie spotkam kogoś,kto będzie najważniejszy,niemniej jednak wiele spotkań,wiele ludzi przekazało mi dar innego,lepszego patrzenia na pewne rzeczy,na które już nie mamy wpływu,możemy tylko je przyjąc jako...dar.I Ty Judytko jesteś jedną z tych osób,rozmowa z Tobą w realu,tak dużo mi dała:)Dziękuję!
OdpowiedzUsuńa ja się cieszę, że spotkałam Ciebie... mimo że tymczasem tylko wirtualnie... :)
OdpowiedzUsuńIle to ludzi mijamy na swojej drodze, a z wieloma nawiązujemy znajomość... to prawda, że niektóre znajomości, choć zaczynają się tak pięknie ulegają zapomnieniu... może z czasem przychodzi refleksja, jak wiele dla nas ta czy inna znajomość była ważna. U mnie, tak jak u każdego było wiele spotkań, tych przypadkowych, i tych, które nabrały większego znaczenia, czyli te, gdzie spotkanie zostało zapisane w kalendarzu w postaci numeru telefonu, czy adresu.. Nie jest łatwo utrzymać kontakt ze wszystkimi, ale w pamięci jest miejsce na wszystkie ... nawet te przypadkowe...
OdpowiedzUsuńA tu na blogach ile spotkań każdego dnia? Niektóre przeradzają w znajomość realną. Mam nadzieję Judytko, że znajomość z Tobą będzie tą pierwszą.
Pozdrawiam serdecznie*
Dobrzy ludzie w naszym życiu to cenny dar i są niezaprzeczalną oczywistą wartością. Bywają i niewłaściwe spotkania, które przynoszą ból, rozczarowanie, bywa, że i wstyd. Ale i takie lekcje życia bywają cenne - uczą dystansu, pokory, otwierają szerzej oczy i uczą, by zachować równowagę pomiędzy sercem i emocjami a zwykłym zdrowym rozsądkiem.
OdpowiedzUsuńczęsto o nich myślę, niektórych widuję, innych tylko wspieram modlitwą
OdpowiedzUsuńcieszę się, że tacy byli, SĄ i będę w moim życiu
pozdrawiam Cię serdecznie
i cieszę się, że i Ciebie (choć tylko wirtualnie) spotkałam :)
Są też spotkania złe, osoby, które wywalają nasze życie do góry nogami, sprawiają, że człowiek czuje się nikim, a wiara w ludzi mocno nadwyrężona; zostaje potem w człowieku wielka ostrożność w nawiązywaniu nowych znajomości, obawa, że znowu spotka go zawód; spotkałam w swoim życiu moją opokę, męża, a mało brakowało, że pływał by gdzieś po morzach i nie spotkalibyśmy się nigdy; serdeczności, Judyto.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGdybym nie spotkała na swojej drodze kilku ważnych dla mnie i dobrych osób miałabym mniej powodów do szczescia i radości.
OdpowiedzUsuńW jednej z książek przeczytałam mądre zdanie, w którym poznani ludzie zostali porównani do smug światła, które przesuwają się przez nasze życie. Po każdym z nich pozostał ślad, który nosi się nawet, gdy ci ludzie odeszli i nigdy nie będziemy już mieć okazji ich zobaczyć. Do dziś to pamiętam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
Kiedyś spotkałem kogoś, kto mógł zmienić moje życie. Zniknął, więc jestem gdzie jestem. Był czas, że często myślałem co by było gdyby... Już nie myślę, bo mniej boli.
OdpowiedzUsuńNo właśnie ludzie pojawiają się i znikają. Czasem zbyt lekko skreślają nas ze swego życia. Ich to nie boli.....nas może boleć.
OdpowiedzUsuńMogę życzyć z całego serca każdemu spotykania na swojej drodze tylko dobrych ludzi. Tacy wnoszą do naszego życia naprawdę wiele. Każde spotkanie uczy, a z drugiej strony wiadomo, nie da się żyć w samotności. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie zastanawiałam się w ten sposób nad spotkaniami,
OdpowiedzUsuńale ostatnio wszedł w moje życie ważny człowiek
i odmienił wszystko.
Na dobre.
Twój wpis akurat jest o takim moim spotkaniu :-)
Dziękuję za uświadomienie mi pewnych spraw :-)
Nie wiem gdzie są teraz ci ludzie. A może lepiej nie wiedzieć? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzasami zastanawiam się, co porabiają i gdzie są ci ludzie z mojej przeszłości... Ale teraz, w dobie internetu, większość z nich można odnaleźć, co nieustannie robię ;-)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńJedni spotkani na naszej drodze pozostają na dłużej, inni nie... Każdy jednak chyba wpływa w jakiś sposób na nasze życie...
Pozdrawiam serdecznie.
Piękne słowa o spotkaniach. Myślę, że każdy spotkany człowiek coś dla naszego życia znaczy, dlatego żadnego nie należy bagatelizować.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Tak. Bardzo często się nad tym zastanawiam. Wiem,że na mojej drodze zawsze spotykam tych ludzi, których dane mi z góry było spotkać, a każde spotkanie gdzieś tam później kreuje kolejny bieg wydarzeń,
OdpowiedzUsuńTAk, ludzie wplywaja na nas, ale nie swoimi radamy czy pomyslalami na nasze zycie a swoimi postawam, swoim pojmowaniem swiata, jakas charyzma...
OdpowiedzUsuńDlatego lubie te spotkania z Toba:)
To nic, ze za pomoca klawiatury. Chetnie i w ten sposob przystaje:)
Dziekuje!
Taka kolej rzeczy... Ludzie przychodzą... odchodzą... sa darem, blogosławieństwem, bywają naszym przekleństwem, albo tak się nam wydaje. Każdy czlowiek, spotkanie to jakiś drogowskaz, wytyczna w naszym zyciu. Nie zapominajmy, ze tak jak inni dla nas, tak my, nie bez powodu stajemy na ścieżce czyjegoś zycia. Możemy byc latarnią, ucieczka w rozpaczy, pomocną dłonia, ale też katem i nieszczęściem. Bądźmy tylko świecącymi latarniami na ścieżkach innych ludzi:)
OdpowiedzUsuń