Napisałam
kiedyś posta „O psiej miłości...” gdzie główną bohaterką
była Fiona...
Otrzymałam
dzisiaj wiadomość od s. Rafały z Doume
/Kamerun/:
Życie jej nie było
długie, bo tylko 8 lat w Doume, na
biskupstwie.
Fiona odznaczała
się wieloma, zacnymi cechami, a więc
była piękna, duża, silna, za domowników bardzo odpowiedzialna, przywiązana do
nich i wierna w służbie.
Głos jej był
potężny, gdy zaszczekała na przechodniów to z daleka uciekali.
Swoich wyczuwała
z daleka i cieszyła się na ich spotkanie. Obcych lubiła czasem „połaskotać” w
piętę, że krew się polała. A szczególnie panów tak „białych” jak i „czarnych”.
Fiona raz tylko
wydała potomstwo, które wielu misjonarzy chciało nabyć. Szczęście miało tylko
czterech, bo były tylko cztery szczeniaki. Fiona często chorowała na uszy, bo
kleszcze bardzo często wchodziły głęboko do ucha,
to też nie obeszło się bez weterynarza i zastrzyków.
Nasza Fiona miała
kłopoty z zaakceptowaniem dzwonów z
kościoła i burz, wyładowań piorunów, tak zresztą jak większość psów.
Jednego razu
wieczorem wjechała na posesję s. Edyta. Będąc już w bramie, uderzył blisko
piorun. Fiona skryła się pod samochód, którym została potrącona... Z jękiem
schowała się w płot cyprysowy i nie można jej było znaleźć. Przeleżała do rana
w błocie, cała mokra.
Rano, na widok s.
Rafały okazała wielką radość, ale nie mogła się podnieść. Była zbyt ciężka, i
dopiero przy pomocy pracownika z misji została przeniesiona i pielęgnowana.
Jednak nic już nie można było zrobić.
Jednak nic już nie można było zrobić.
Robotnicy
wykopali dół w ogrodzie i pochowali ją.
W czasie przerwy
obiadowej, czterech młodych chłopców przedarło się do ogrodu i wykradli Fionę,
bo przecież szkoda, tyle mięsa! Powiadomiono żandarmerię o złodziejstwie.
Jeszcze tego samego wieczoru, znaleziono winowajców przy ogniu, a w dużym kotle
gotowała się... Fiona. Chłopaki cieszyli się na ucztę, ale musieli z Fioną
przyjść do „aresztu” na plebanię, gdzie ich pilnowano do rana.
Uczta nie udana!!!
Fiona w garnku, a oni nie mogli jej zjeść!!!
Narzekając
wypowiadali tylko „mal chance...!” / szkoda, szkoda, szkoda.../
/ tekst s.Rafała Raś
/Pallotynka/ z Doume/
Zdjęcia Fiony z czasów jej psiego macierzynstwa...
P.S
Nie mogę uwierzyć, że chcieli zjeść naszą Fionę... Nie pomyślcie, że gotowali
ją z głodu... Do końca nie zrozumie się tego ludu...
Jeśli nie zrobili tego z głodu, to nie potrafię zrozumieć dlaczego ? :(
OdpowiedzUsuńInny kraj, inny kontynent, inni ludzie.
OdpowiedzUsuńZeby ich zrozumiec trzeba by bylo sie w srod nich urodzic i wychowac.
Psiaki cudne.
Usciski:)
Zdjęcia urocze.
OdpowiedzUsuńCzasem chyba po prostu nie da się zrozumieć ludzi tak bardzo innej kultury.
Czyż nie piękne to psie macierzyństwo...?
OdpowiedzUsuńZjeść Fionę...... wykradli ją, gotowała się w garnku....- koszmarne.
jakie dorodne psiakiśliczne
OdpowiedzUsuńdo końca nie pojmiemy pewnych rzeczy,może inny naród,biedny,to wszystkiego im szkoda,wszystko przeliczają na coś,co można zjeśc,sprzedac...Takich ludzi jest pełno wszędzie...na każdym kontynencie..
A ja wlasnie myslalm , ze z glodu. Skoro jednak nie z tego powodu to przeciez ...kurcze no... to mieso bylo od zdechlego zwierzecia, nie wiem czy mam racje, ale to chyba szkodliwe dla zdrowia?
OdpowiedzUsuńPiękna była Fiona, wygląda jak karmiąca wilczyca na tej pierwszej fotce. Choć to dla nas przykre, że miejscowi chcieli Fionę zjeść, to chyba jakiś lokalny zwyczaj? Może mają inny stosunek do zwierzątek domowych?
OdpowiedzUsuńno cóż, inny kraj, inne zwyczaje. jedni zjadaja psy, inni małpy. nie potrafimy ich zrozumieć, bo to inna kultura. może każde mięso trzeba zjadać według tamtych ludzi?
OdpowiedzUsuńWiele nacji konsumuje psie mięso. W Europie ponoć zdarza się to często nawet współczesnym Szwajcarom . U nas pies to przyjaciel i nie jada się przyjaciela. Psica ładna, jej szczeniaki też.
OdpowiedzUsuńWiesz Judyto, człowiek to strasznie ekspansywne stworzenie, najbardziej zabójcza istota na Ziemi.
Miłego, ;)
Zrozumieć ten, a raczej głód jest dosyć łatwo. Mam nadzieję, że w bezpiecznym miejscu pochowano później ugotowane szczątki Fiony.
OdpowiedzUsuńLudzie ciągle nas zaskakują. A psy to najprawdziwsi przyjaciela. Fiona- pięknie, tak się nazywa róża pnąca, czerwona, która kwitnie przez cały rok!
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńSumma summarum, bywa, że jestem szczęśliwa, że urodziłam się w Polsce i w naszej kulturze.
OdpowiedzUsuńMakabra, Judyto...
teraz to ja nie wiem, czy się śmiać, czy płakać, na pewno bardzo się cieszę, że piszesz o egzotycznych miejscach i zdarzeniach bo to mi je przybliża.
OdpowiedzUsuńU nas pies jest zwierzęciem domowym, ale w innych rejonach świata psy są jadane i ich mięso jest traktowane jak rarytas.
OdpowiedzUsuńRóżnice kulturowe, a nawet cywilizacyjne... Swego czasu Samuel Huntington mówił nawet, że zderzenia te są nieuniknione i są trudne zarówno dla narodów, jak i jednostek. My możemy oburzać się zjedzeniem Fiony, ale np. Hindusi są oburzeni zjadaniem przez nas krów... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPopłakałam się jak przeczytałam ten post. Judytko kocham zwierzęta a psy sa to najwierniejsze stworzenia pod słońcem. Ja mam sunie Leilunię -labrador biszkoptowy, wiem,że odejdzie ale nie chce o tym myśleć.
OdpowiedzUsuńA to co zrobili ci chłopcy dla mnie niepojęte.
Pozdrawiam serdecznie
zwyczaje, praktyki, wchodzimy w sfery innych ludzie i dostosowujemy ich do nas
OdpowiedzUsuńa na południu Chin, ludzie zajadą martwe ludzkie płody, gotują z nich rosół, więc nic mnie już nie dziwi
Latem teść otruł mi psa... Kto to zrozumie?
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńCo kraj, to obyczaj.
Psina poczciwa.
Pozdrawiam
Psy to moja miłość od ponad 50 lat.
OdpowiedzUsuńrozumiem-głód jest obiektywny, wbrew pozorom, mimo tego - nie da się go racjonalnie wyłuszczyć
OdpowiedzUsuńNie wiem, ale dla mnie to okropność!!!
OdpowiedzUsuńFiona i psiaki są przepiękne, bardzo kocham psy, koty... mniej :)
Pozdrawiam cieplutko.
Niesamowite. Aż trudno uwierzyć, że chcieli zjeść Fionę. Przecież to nieludzkie i niepsie.
OdpowiedzUsuńco kraj to obyczaj.
OdpowiedzUsuńbardzo ładny ten pies był.
:(((
OdpowiedzUsuńPamiętam emocje wywołane tamtym postem...
OdpowiedzUsuńi zrozumienie, że pewnych rzeczy się nie zrozumie...
bo..inne wychowanie mentalność, warunki życia...
Czasami... czasami łatwiej żyć w nieświadomości
Szok... Urocza jest, a szczeniaczki słodkie
OdpowiedzUsuńO matko! Jak strasznie Fiona skończyła... w garnku... brrr, choc pewnie jej akurat było wszystko jedno, ale dla nas wychowanych w innej kulturze to szokujące! sama mam dwa psy... Fiona urocza, i przepiekny, wzruszający obraz psiego macierzyństwa!
OdpowiedzUsuń