Pewien chłopiec co lato wyjeżdżał z rodzicami do starego, wiejskiego domu.
Kiedy dom kupiono, miał już sto pięćdziesiąt lat i nie było w nim kanalizacji.
Przez wszystkie te lata wodę czerpano ze starej studni, znajdującej się nieopodal głównego wejścia.
Kiedy dom kupiono, miał już sto pięćdziesiąt lat i nie było w nim kanalizacji.
Przez wszystkie te lata wodę czerpano ze starej studni, znajdującej się nieopodal głównego wejścia.
Studnia ta miała jedną wspaniałą właściwość – nigdy
nie wysychała. Nawet w czasie największej letniej posuchy wiernie dostarczała
chłodnej, przezroczystej wody. Nadszedł dzień, kiedy rodzina chłopca
postanowiła wyremontować dom.
Kilkaset stóp od domu wywiercono nową studnię, a starą przykryto, by mogła służyć w razie awarii. Stara studnia stała bezużytecznie przez kilkanaście lat, aż pewnego dnia chłopiec, który zdążył już wyrosnąć na młodego mężczyznę, powodowany ciekawością zdjął pokrywę i zajrzał do środka.
Osłaniając studnię spodziewał się ujrzeć tę samą wilgotną czeluść, którą tak dobrze pamiętał z dzieciństwa. Wody nie było jednak ani kropli. Dopiero po długich dociekaniach zrozumiał, co stało się ze studnią. Dowiedział się, że ten typ studni jest zasilany przez setki maleńkich podziemnych strumyczków, którymi sączy się nieustannie świeża woda. Kiedy pobiera się wodę ze studni, napływa do niej nowa, utrzymując te niepozorne kanaliki w czystości i zapewniając ich przepustowość. Kiedy jednak studnia stoi nieużywana, woda nie jest pobierana regularnie, strumyczki zapychają się. Studnia, która służyła niezawodnie przez wiele lat, wyschła – nie dlatego, że skończyła się woda, ale ponieważ przestano jej używać.
/J.Stanford/
Kilkaset stóp od domu wywiercono nową studnię, a starą przykryto, by mogła służyć w razie awarii. Stara studnia stała bezużytecznie przez kilkanaście lat, aż pewnego dnia chłopiec, który zdążył już wyrosnąć na młodego mężczyznę, powodowany ciekawością zdjął pokrywę i zajrzał do środka.
Osłaniając studnię spodziewał się ujrzeć tę samą wilgotną czeluść, którą tak dobrze pamiętał z dzieciństwa. Wody nie było jednak ani kropli. Dopiero po długich dociekaniach zrozumiał, co stało się ze studnią. Dowiedział się, że ten typ studni jest zasilany przez setki maleńkich podziemnych strumyczków, którymi sączy się nieustannie świeża woda. Kiedy pobiera się wodę ze studni, napływa do niej nowa, utrzymując te niepozorne kanaliki w czystości i zapewniając ich przepustowość. Kiedy jednak studnia stoi nieużywana, woda nie jest pobierana regularnie, strumyczki zapychają się. Studnia, która służyła niezawodnie przez wiele lat, wyschła – nie dlatego, że skończyła się woda, ale ponieważ przestano jej używać.
/J.Stanford/
P.S
Ile naszych studni wyschło...? Mam tutaj na myśli nasze relacje z
innymi osobami. Wysychają nasze relacje
nie dlatego, że ich nie było, ale dlatego, że przestano ich „używać”.
Niezależnie od powodu, dla którego tak się dzieje, skutek jest podobny: ktoś
staje się nam obcy. Nie mamy o czym rozmawiać, nie zależy nam na spotkaniu.
Powodów może być wiele: jakieś nieporozumienie, przeprowadzka, zmiana pracy...
Czasami jednak trudno wskazać przyczynę takiego stanu rzeczy. – Ot, tak jakoś
wyszło – mówimy...
Ktoś przestał być ważny, ścieżka zarosła, studnia wyschła, bo przestało się o nią dbać...... / w.g A.M Kolberg OV/
Ktoś przestał być ważny, ścieżka zarosła, studnia wyschła, bo przestało się o nią dbać...... / w.g A.M Kolberg OV/
Hmm, czy trzeba dbać o wszystkie studnie...?
Może trzeba pozwolić, aby niektóre studnie wyschły...?
Może trzeba pozwolić, aby niektóre studnie wyschły...?
Nie ma wprawdzie sposobu, by zapobiec wyschnięciu wszystkich studni, lecz może warto starać się, by było ich jak najmniej.
OdpowiedzUsuńniektórych studni mi żal, inne wyschły bo tak miało być
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie, że niektóre studnie, w tym kontekście nawet chciałoby się zasypać:) Na szczęście, żadnej nie musiałam.......
OdpowiedzUsuńTo są dobre pytania. I co zrobić, gdy jeden chce dbać, a drugi wytrwale nie chce?
OdpowiedzUsuńSą studnie z dobrą czystą wodą i o te dbam. Te z zatrutą....pozostawiam, bo zwyczajnie nie mam siły na codzienne łykanie trucizny.
OdpowiedzUsuńPiękna i prawdziwa przypowieść. Nic dodać, nic ująć.
OdpowiedzUsuńW kontaktach międzyludzkich to normalne - nie sposób podtrzymywać wszystkich znajomości.Sądzę,że nikt nie ma na to czasu ani siły. Ale mam kilka takich osób, z którymi widzę się raz na kilka lat, a za każdym razem czujemy się tak jak na początku znajomości, gdy kontakty były bardzo częste.
OdpowiedzUsuńNajmilszego, ;)
Też przyczyniła się ta nowa studnia. Może... jak nowsza i głębsza "podebrała wodę" tej starej?
OdpowiedzUsuńI tak w życiu bywa.
Pozdrawiam serdecznie.
Nic na siłę...
OdpowiedzUsuńTaki wniosek wysnułam po kilkuletnich próbach "odchwaszczania" drogi do "przyjaciółki"
ale gdy chwasty wyrywa się tylko z jednej strony... :(
Natomiast myślę, że warto się starać aby pomimo odległości pamiętać o bliskich nam osobach...
dobrze, że napisałaś, Siostro, ostatnie pytania... bo już miałam pytać o studnie, do których wpływa woda podtruta, toksyczna...
OdpowiedzUsuńuśmiechy :)))
warto dbać o studnie. a i tak nie z każdej można czerpać wodę :-)
OdpowiedzUsuńA może czasem warto przywrócić do życia wyschniętą studnię?
OdpowiedzUsuńmądra opowieść...studnie wysychają nieużywane,ale...czasem same sobie sa winne...czasem my jesteśmy winni...ot ludzkie słabości,a potem żałujemy...
OdpowiedzUsuńU mnie źródełko wciąż bije, bo pobudzam wciąż i wciąż
OdpowiedzUsuńściskam ślicznoto
To chyba bardzo subiektywna sprawa :) i każdy musi ocenić według siebie...
OdpowiedzUsuńP.S. Ja jako bóstwo? ;D prawie jak codzień.... ;D hahaha :)
Dobrze rozumiesz Judyta. To jest tak jak w piosence, która śpiewał Marek Grechuta. "I znowu sobie zadaje pytanie czy to jest przyjaźń czy to jest kochanie" :)
OdpowiedzUsuńStudnie to ja pamiętam z wakacji dawniej na wsi! I pamiętam smak wody ze studni. I echo jak tam się krzyczało. I pamiętam jak nabierało się wodę do picia, do mycia i do prania. To były wakacje!!! A relacje nie podtrzymywane wygasają samoistnie. Tak jak na przykład MAŁŻEŃSTWA.........
Vymądrzył się Vojtek :)
Cóż, chyba będę miała dzisiaj sen o wyschniętych studniach. część z nich zasuszyłam z premedytacją, część okazały się być "nie po drodze", o zasuszenie niektórych postarali się inni, chociaż były blisko.
OdpowiedzUsuńZdarzyło się i tak, że w kilku wysuszonych pojawiła się woda :)
Święta prawda, przypomniałaś mi znajomości, które- niestety- wyschły!
OdpowiedzUsuńkażde źródełko wymaga troski, każdy płomień wymaga podtrzymywania... bardzo obrazowo przedstawiasz ważne tematy i zagadnienia. Twoje przypowieści daja do myślenia...
OdpowiedzUsuńDługo wierzyłam, że trzeba każdy kanalik oczyszczać i próbować udrożnić. Wydawało mi się, że w mojej studni jest ciągle za mało wody, chciałam więcej i więcej...
OdpowiedzUsuńA teraz już wiem, że niektóre dopływy trzeba zostawić, a czasem nawet zasypać czym prędzej.