Powiedziała Mu kiedyś: - przecież na tym świecie nie ma nic trwałego skoro nawet gwiazdy umierają... - Jak to - zapytał - a światło? Przecież światło raz wypuszczone w kosmos krąży w nim już po wsze czasy... to dlatego oglądamy wybuchy supernowych tysiące lat po tym, jak faktycznie wybuchły... światło jest wieczne i nie zna pojęcia czasu... Ale Ona słysząc to, tylko zaśmiała się cicho... - Myślisz, że lśnisz jak diament wiecznym odbitym światłem? Nieprawda... nawet diamenty nie są wieczne i kiedyś umrą... - A miłość? - nie dawał za wygraną. Ale Ona pozostała niewzruszona... - Powiedziałam "każde istnienie"... czy według ciebie miłość nie istnieje? - Istnieje - odrzekł po chwili - i właśnie to, że istnieje budzi we mnie wiarę na ciąg dalszy... teraz i zawsze...
chciałabym być czarodziejką i móc zaczarować tak ,żeby nigdy nie kończyło się to co dobre a złe nawet nie zaczynało. Ale nie jestem....Czuję niemoc.Ściskam mocno
O końcu... miłości, przyjaźni, drogi, życia bliskich nam osób, naszego życia ... Zapewniam, ze na dzisiaj jeszcze nie umieram, ale nie ma co ukrywać, ze idę w te stronę... Te dwa zdania wypowiedziane przez mężczyznę i kobietę bardzo mnie poruszyły. W naszym życiu często mówimy; to już koniec... Jeśli wierzysz w miłość człowieka do człowieka, jeśli wierzysz, ze Bóg JEST to nie ma końca. Zawsze jest jakiś ciąg dalszy, a jaki on będzie w dużej mierze zależy to od nas samych... Serdeczności niedzielne sle Judyta
Każdy z nas od chwili narodzin podąża w tą stronę.Dobrze jeśli to jest strona Światła.A światłość w ciemności świeci a ciemność jej nie ogarnia. Czasami dopada nas poczucie ciemności myślę, że to jest ludzkie i różny przeznaczony jest czas podążania dla każdego z nas. Ważne abyśmy w drodze do światła sami też oświetlali drogę a wtedy inni mogą ją znaleźć.Dzielenie się tym ,że czasami ogarnia nas ciemność też może być twórcze.Kiedy dopada mnie strach wtedy zaczynam dziękować za każdy dzień, każde spotkanie, rozmowę uśmiech, piękny widok, przeżycie i przychodzi spokój, który wyzwala pokój serca na dalszą przeznaczoną dla mnie drogę a kiedy się skończy nie wiem. Pozdrawiam M.Ewa
W 1999 roku mój ojciec usłyszał: to już koniec, proszę się przygotować, zostało niewiele czasu. Nie przyjął tego do wiadomości, żył jeszcze 12 lat. Trzymam kciuki, ale to przecież wiesz.
Wszyscy zmierzamy w tę samą stronę - od chwili pierwszego samodzielnego oddechu.Nikt nie wie kiedy przekroczymy granicę życia i staniemy się milionami wolnych atomów - lekarze też tego nie wiedzą. Dla nich to wszystko statystyka - ilość zachorowań, ilość lat przeżytych po leczeniu. A życie nie patrzy na statystyki - wg nich moja znajoma od 9 lat powinna być w innym wymiarze- guz piersi, guz mózgu, guz w kręgosłupie, 3 operacje, całe serie czerwonej chemii, cała masa cytostatyków łykana co dzień. Ale ona wierzy, że jeszcze długo pożyje, że dożyje starości. Ma 52 lata. Lekarze własnym oczom nie wierzą gdy ją widzą. Judytko,nie poddawaj się, psychika w tej chorobie to rzecz najważniejsza. Wszyscy jesteśmy z Tobą, trzymamy przysłowiowe kciuki i każdy z nas posyła w Twą stronę dobrą energię. Uwierz, że jednak będzie dobrze. Najmilszego, ;) P.S. a przejście w inny wymiar niczego nie kończy.
Każdy z nas stanie twarzą w twarz ze swoim końcem wcześniej czy później, bardziej lub mniej oczekiwanie. Wierzę, że to tylko koniec etapu. Co dalej, przekonamy się już po drugiej stronie.
Dostałam nagrodę. Liebster blog award. Nagroda wiąże się z pewnymi zobowiązaniami - trzeba odpowiedzieć na 11 pytań i wskazać 11 blogów, które chciałoby się do tej nagrody nominować. Mają to być blogi, które zasługują na polecenie i które warto odwiedzać. Wybrałam Twój blog i oddaje pałeczkę w Twoje ręce – wymyślanie pytań też może być zajęciem na długi wieczór. Pozdrawiam serdecznie Gabrysia
PS. moja lista pytań: I moje pytania: 1. Twoje ulubione zajęcie w jesienne wieczory? 2. Najpiękniejszy prezent otrzymany w dzieciństwie? 3. Najstarsza zachowana pamiątka związana z przyjacielem z dzieciństwa? 4. Twoja wymarzona podróż, którą chciałbyś odbyć? 5. Preferujesz czytanie książek, czy oglądanie filmów? 6. Najweselsze przeżycie/psikus z lat szkolnych? 7. Wystrój domu - nowoczesność, czy starocie? 8. Wypielęgnowane rabatki i grządki, czy "dzicz" naturalnego ogrodu? 9. Najmilsza tradycja rodzinna? 10. Ulubiona praca domowa lub kuchenna? 11. Ulubiony rodzaj muzyki, której słuchasz zawsze i wszędzie?
Wspaniałe zajęcie na prawie zimowe już wieczory. Gabrysiu, pozwolę sobie zabrać do siebie, a nagrodą za najciekawsze odpowiedzi, będzie e-book mojej książki, dobrze? Judyta czasem do mnie też zagląda... :)
gdybysmy nie mieli nadziei na ciąg dalszy, niejednokrotnie złozylibyśmy broń, gdybysmy nie mieli nadziei na ciąg dalszy - nie przebaczalibyśmy, nie czynilibyśmy wysiłków, nie pielęgnowalibyśmy milości... i choc droga jest często kręta, tracimy i odzyskujemy tę nadzieję to dzięki wierze wiemy dokąd zmierzamy. ale póki co wypełniamy nasze zadania tu i teraz. Ciesze się, że jesteś tu i teraz, że walczysz, że nam słabeuszom wlewasz na nowo nadzieję w serca, gdy tracimy z oczu światełko. Judytko! czy ty wiesz ile dobraq czynisz swoimi wpisami i świadectwem? Ilu ty ludziom dodajesz odwagi. jak się cieszę, że jesteś tu i teraz... z nami... to wielkie blogosławiństwo móc spotykac takie osoby w sieci... ściskam!
Wszyscy idziemy w tę samą stronę.... ale nie strasz mnie. Ma być lepiej, a nie gorzej. Zaglądam do Ciebie cały czas, chociaż nie zawsze zostawiam ślad. Trzymaj się.
Boję się komentować, bo surowość i lakoniczność tego wpisu mnie zmroziła. Mam nadzieję, że to nie znaczy, że jest gorzej...?
OdpowiedzUsuńjudytko? jakoś dziwnie....chociaż słowo "teraz" dało mi nadzieję.
OdpowiedzUsuńJudyto?
OdpowiedzUsuńPamiętam.
Podzielam nadzieję z PS.
,,Więc zaklinam ,niech żywi nie tracą nadziei" Nadzieja umiera ostatnia. Przytulam-;))
OdpowiedzUsuńPowiedziała Mu kiedyś:
OdpowiedzUsuń- przecież na tym świecie nie ma nic trwałego skoro nawet gwiazdy umierają...
- Jak to - zapytał - a światło? Przecież światło raz wypuszczone w kosmos krąży w nim już po wsze czasy... to dlatego oglądamy wybuchy supernowych tysiące lat po tym, jak faktycznie wybuchły... światło jest wieczne i nie zna pojęcia czasu...
Ale Ona słysząc to, tylko zaśmiała się cicho...
- Myślisz, że lśnisz jak diament wiecznym odbitym światłem? Nieprawda... nawet diamenty nie są wieczne i kiedyś umrą...
- A miłość? - nie dawał za wygraną.
Ale Ona pozostała niewzruszona...
- Powiedziałam "każde istnienie"... czy według ciebie miłość nie istnieje?
- Istnieje - odrzekł po chwili - i właśnie to, że istnieje budzi we mnie wiarę na ciąg dalszy... teraz i zawsze...
Uściski La Vie.
Dziekuje, pieknie dopowiedziane...
UsuńJ.
Ja też wierzę.
OdpowiedzUsuńJudytko dużo sił życzę i nadziei... i wciąż czekam...
**
bez Tej wiary nie umiałabym żyć
OdpowiedzUsuńTERAZ... jesteś potrzebna ... choćby po to aby uświadamiać takie pogubione istoty jak ja....
OdpowiedzUsuń:***
chciałabym być czarodziejką i móc zaczarować tak ,żeby nigdy nie kończyło się to co dobre a złe nawet nie zaczynało. Ale nie jestem....Czuję niemoc.Ściskam mocno
OdpowiedzUsuńWiara i nadzieje cuda czyni,i ja wierze ze bedzie ciag dalszy.
OdpowiedzUsuńSciskam:)
salome: brzmi niepokojace ale coz bywa tace chwile,
OdpowiedzUsuńcieg dalszy bedzie,wierze.
Judytko, bardzo jesteśmy z Tobą, a Ty masz wiarę- to ogromny dar!
OdpowiedzUsuńO końcu... miłości, przyjaźni, drogi, życia bliskich nam osób, naszego życia ... Zapewniam, ze na dzisiaj jeszcze nie umieram, ale nie ma co ukrywać, ze idę w te stronę... Te dwa zdania wypowiedziane przez mężczyznę i kobietę bardzo mnie poruszyły. W naszym życiu często mówimy; to już koniec... Jeśli wierzysz w miłość człowieka do człowieka, jeśli wierzysz, ze Bóg JEST to nie ma końca. Zawsze jest jakiś ciąg dalszy, a jaki on będzie w dużej mierze zależy to od nas samych...
OdpowiedzUsuńSerdeczności niedzielne sle
Judyta
inaczej czyta się Twoje wpisy kiedy się.. wie...
UsuńCokolwiek się wydarzy...pamiętaj - nie jesteś sama :*
Judyto - nigdy nie ma końca!!! Przecież wierzymy w to...
UsuńKażdy z nas od chwili narodzin podąża w tą stronę.Dobrze jeśli to jest strona Światła.A światłość w ciemności świeci a ciemność jej nie ogarnia. Czasami dopada nas poczucie ciemności myślę, że to jest ludzkie i różny przeznaczony jest czas podążania dla każdego z nas. Ważne abyśmy w drodze do światła sami też oświetlali drogę a wtedy inni mogą ją znaleźć.Dzielenie się tym ,że czasami ogarnia nas ciemność też może być twórcze.Kiedy dopada mnie strach wtedy zaczynam dziękować za każdy dzień, każde spotkanie, rozmowę uśmiech, piękny widok, przeżycie i przychodzi spokój, który wyzwala pokój serca na dalszą przeznaczoną dla mnie drogę a kiedy się skończy nie wiem. Pozdrawiam M.Ewa
OdpowiedzUsuńPewnie że jest ciąg dalszy....inaczej to wszystko nie miałoby sensu
OdpowiedzUsuńDziękuję Judith za te słowa i serdeczności na niedzielę. Tobie również życzę miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuńW 1999 roku mój ojciec usłyszał: to już koniec, proszę się przygotować, zostało niewiele czasu. Nie przyjął tego do wiadomości, żył jeszcze 12 lat. Trzymam kciuki, ale to przecież wiesz.
OdpowiedzUsuńIle my tak naprawdę wiemy?
OdpowiedzUsuńNa pewno jest, są znaki, które o tym świadczą. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie znamy dnia ani godziny. Ani my, ani lekarze.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, zawsze!
Wszyscy zmierzamy w tę samą stronę - od chwili pierwszego samodzielnego oddechu.Nikt nie wie kiedy przekroczymy granicę życia i staniemy się milionami wolnych atomów - lekarze też tego nie wiedzą. Dla nich to wszystko statystyka - ilość zachorowań, ilość lat przeżytych po leczeniu. A życie nie patrzy na statystyki - wg nich moja znajoma od 9 lat powinna być w innym wymiarze- guz piersi, guz mózgu, guz w kręgosłupie, 3 operacje, całe serie czerwonej chemii, cała masa cytostatyków łykana co dzień. Ale ona wierzy, że jeszcze długo pożyje, że dożyje starości. Ma 52 lata. Lekarze własnym oczom nie wierzą gdy ją widzą.
OdpowiedzUsuńJudytko,nie poddawaj się, psychika w tej chorobie to rzecz najważniejsza. Wszyscy jesteśmy z Tobą, trzymamy przysłowiowe kciuki i każdy z nas posyła w Twą stronę dobrą energię.
Uwierz, że jednak będzie dobrze.
Najmilszego, ;)
P.S.
a przejście w inny wymiar niczego nie kończy.
Każdy z nas stanie twarzą w twarz ze swoim końcem wcześniej czy później, bardziej lub mniej oczekiwanie. Wierzę, że to tylko koniec etapu. Co dalej, przekonamy się już po drugiej stronie.
OdpowiedzUsuńDostałam nagrodę. Liebster blog award. Nagroda wiąże się z pewnymi zobowiązaniami - trzeba odpowiedzieć na 11 pytań i wskazać 11 blogów, które chciałoby się do tej nagrody nominować. Mają to być blogi, które zasługują na polecenie i które warto odwiedzać. Wybrałam Twój blog i oddaje pałeczkę w Twoje ręce – wymyślanie pytań też może być zajęciem na długi wieczór.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Gabrysia
PS. moja lista pytań:
I moje pytania:
1. Twoje ulubione zajęcie w jesienne wieczory?
2. Najpiękniejszy prezent otrzymany w dzieciństwie?
3. Najstarsza zachowana pamiątka związana z przyjacielem z dzieciństwa?
4. Twoja wymarzona podróż, którą chciałbyś odbyć?
5. Preferujesz czytanie książek, czy oglądanie filmów?
6. Najweselsze przeżycie/psikus z lat szkolnych?
7. Wystrój domu - nowoczesność, czy starocie?
8. Wypielęgnowane rabatki i grządki, czy "dzicz" naturalnego ogrodu?
9. Najmilsza tradycja rodzinna?
10. Ulubiona praca domowa lub kuchenna?
11. Ulubiony rodzaj muzyki, której słuchasz zawsze i wszędzie?
Każdego dnia wyglądam nowego wpisu u Ciebie...
Wspaniałe zajęcie na prawie zimowe już wieczory.
UsuńGabrysiu, pozwolę sobie zabrać do siebie, a nagrodą za najciekawsze odpowiedzi, będzie e-book mojej książki, dobrze?
Judyta czasem do mnie też zagląda... :)
Ja tam ugodowym stworzonkiem jestem :-)
UsuńPozdrowienia.
gdybysmy nie mieli nadziei na ciąg dalszy, niejednokrotnie złozylibyśmy broń, gdybysmy nie mieli nadziei na ciąg dalszy - nie przebaczalibyśmy, nie czynilibyśmy wysiłków, nie pielęgnowalibyśmy milości... i choc droga jest często kręta, tracimy i odzyskujemy tę nadzieję to dzięki wierze wiemy dokąd zmierzamy. ale póki co wypełniamy nasze zadania tu i teraz. Ciesze się, że jesteś tu i teraz, że walczysz, że nam słabeuszom wlewasz na nowo nadzieję w serca, gdy tracimy z oczu światełko. Judytko! czy ty wiesz ile dobraq czynisz swoimi wpisami i świadectwem? Ilu ty ludziom dodajesz odwagi. jak się cieszę, że jesteś tu i teraz... z nami... to wielkie blogosławiństwo móc spotykac takie osoby w sieci... ściskam!
OdpowiedzUsuńGłowę chylę i przytulam! Tak dużo jeszcze Siostra ma do powiedzenia....
OdpowiedzUsuńWszyscy idziemy w tę samą stronę.... ale nie strasz mnie. Ma być lepiej, a nie gorzej. Zaglądam do Ciebie cały czas, chociaż nie zawsze zostawiam ślad. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńTeraz i w wieczności - AMEN.
OdpowiedzUsuńJestem Judytko!!!
OdpowiedzUsuńciąg dalszy w wieczności. czy może być piękniejsza perspektywa ?
OdpowiedzUsuń