Nie cierpienie jest ważne, ono nie dźwiga, ono zawsze
niszczy, tym co wznosi, dźwiga i podnosi ku górze jest Miłość... Tak
powiedział, a właściwie napisał ks. Tischner, bo nie mógł mówić, rak krtani...
Zebrali się u niego jego przyjaciele i dyskutowali o cierpieniu,
i wtedy poprosił o kartkę i długopis... Jan Paweł II nie miał sposobności spotkać się z ks.Tischnerem więc napisał do niego list.
i wtedy poprosił o kartkę i długopis... Jan Paweł II nie miał sposobności spotkać się z ks.Tischnerem więc napisał do niego list.
"Drogi Księże Józefie.
Było to spotkanie na
Wawelu/17.06.1999 – AG./, ale zbyt pospieszne. Bo w ogóle cały ten przejazd
przez Polskę to była wielka gonitwa.
A z Księdzem Profesorem trzeba było mi
dłużej się spotkać. Czy potrafi przyjechać do Rzymu – trudno to sobie teraz
wyobrazić. Już ostatnia sesja była bez Niego. Więc stale się z Nim spotykam,
choć bez słów. A jest to spotkanie z Hiobem. Cierpienie ludzkie, cierpienie
nieoczekiwanie, cierpienie, które mówi Bogu dlaczego
– to Księga Hioba. Rozmówcy Hioba źle odpowiadali na jego pytania. Odpowiedzi
adekwatnej udzielił dopiero Chrystus. Między pytania Hioba, a odpowiedź
Chrystusa, została też od jakiegoś czasu wpisana Twoja egzystencja, Księże
Józefie. Wszyscy, którzy Ci w jakiś sposób towarzyszą na tym etapie – ja także
do nich staram się należeć – wiedzą, że nie mogą dawać odpowiedzi podobnych do
rozmówców z Księgi Hioba. Staramy się więc zachować pełne głębokiego przejęcia
milczenie. I prosimy Chrystusa, aby On sam mówił. Bo tylko On ma słowa życia
wiecznego. Przyjmij to od nas, Drogi Księże Józefie. Przyjmij też ode mnie.
Dziękuję Chrystusowi za wszystko dobro, jakie stało się naszym udziałem przez
Ciebie.
Z
serdecznym błogosławieństwem Jan Paweł II”.
/zdjęcie internet/
P.S
Najwięcej o cierpieniu rozprawiają ludzie, którzy nie
mają z nim nic wspólnego. Rzeczywisty ból wystarcza, aby nas wyleczyć z
cierpień urojonych. Trudno zdrowym ludziom dotykać cierpienia ludzi cierpiących,
rozumie to teraz, gdy sama jestem chora i coraz słabsza. Cierpienie fizyczne idzie w
parze z cierpieniem duchowym i psychicznym, i w tym wszystkich człowiek zostaje SAM. Nie pozostaje nic innego, jak ofiarować swoje cierpienia, a to znaczy nie
zajmować się nim więcej, ale kochać. Dotykać cierpienia to nie oznacza
wyjaśniać, pytać, albo klepać kogoś po ramieniu i mówić: jakoś to będzie, będziesz
zdrowa... A skąd ten ktoś może wiedzieć, że będzie dobrze...
Nic już nie będzie
tak, jak było kiedyś - NIC .Wszystko będzie i jest już inaczej.
Św. Edyta Stein powiedziała, że musimy się nauczyć i to
znosić, że ktoś dźwiga swój krzyż, a my nie możemy mu ulżyć, co jest często
trudniejsze, niż cierpieć samemu.
Wiem dzisiaj, że cierpienie wymaga więcej odwagi niż
śmierć...
Przytulam.
OdpowiedzUsuńdziękuję...:*
OdpowiedzUsuńŚlę Ci tyle pozytywnej energii ile tylko mogę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie w niemiłosiernie upalną sobotę.
Mocno wspieram. Twoje słowa znowu wniosły coś ważnego w mój system wartości. Dzięki:)
OdpowiedzUsuńMoże to mówienie, że będzie dobrze wynika z chęci dodania sił, żeby chory nie tracił nadziei na wyzdrowienie, żeby zwyczajnie nie poddał się chorobie i starał walczyć? Sama nie wiem...
OdpowiedzUsuń:*
Jestem.
OdpowiedzUsuńTwoje posty czytam, wracam i znowu czytam , siedza we mnie, mysle o nich...a Ciebie sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńTo prawda----syty glodnego nie zrozumie...
OdpowiedzUsuńmoje mysli sa przy Tobie Judytko....
+++
OdpowiedzUsuńBeata
Cierpienie jest wielką odwagą Judyto...nie ma znaczenia,czy fizyczne,czy psychiczne...zawsze BOLI...
OdpowiedzUsuńczytam między wierszami i uśmiecham sie do Ciebie,bo tylko tyle mogę....
Judyto :***
OdpowiedzUsuńks. Tischner był bardzo mądrym człowiekiem!!
OdpowiedzUsuńBo człowiek, wbrew pozorom,to bardzo samotna istota.I zawsze tak się dzieje, że największy ból, strach,cierpienie przeżywamy sami-nikt z nami tego nie podzieli.
OdpowiedzUsuńPrzytulam, chociaż wiem, że to iluzoryczna pomoc;)
Nie potrafie mówić słowami adekwatnymi do takich chwil. Czy w ogóle są takie słowa...? Milczę więc Judyto, ale jestem, czytajac i będąc blisko a przy tym jakże daleko...***
OdpowiedzUsuńJudyto :***
OdpowiedzUsuńCierpienie jest często częścią mistycznego kontaktu z Bogiem. Nie do końca to rozumiem, ale wydaje się że wspolwystepuja przynajmniej na pewnym etapie drogi. To jakaś intymna tajemnica mistykow i Boga. Ja modlę się za Ciebie (od dzisiaj takze za odwagę) i proszę Ciebie o modlitwę z mnie (i moja rodzinę jeśli to już nie nazbyt wiele :-). I dziękuję, że się u mnie pojawiłas (zwlaszcza w sensie niedoslownym).
OdpowiedzUsuńTrudne to wszystko...
OdpowiedzUsuńPrzytulam Cię, Judytko.
I się - do Ciebie.
Ludzie czasem ze strachu przed cierpieniem i śmiercią popełniają samobójstwo..
OdpowiedzUsuńnajpiękniejsze jest to..........co się wycierpi... nie pamiętam kto to powiedział...coś jeśli mogę tak to nazwać w tym jest...pracuję z chorymi-cierpienie...nie ma odpowiedzi...z modlitwą-Megi
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńCzyy to wstyd jesli powie ze się teo doświadczenia boję?
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie jest najprawdziwsze, dlatego ludzie boją się cierpienia. Nie tylko tego osobistego, ale tego, które spotykają w innych, bo nie wiedzą, jak się z nim obchodzić.
OdpowiedzUsuńMilczę Judytko i cichutko jestem...
OdpowiedzUsuńcierpienie było, jest i będzie...jest wpisane w życie człowieka - tak jak samotność.
OdpowiedzUsuńJudyto ściskam Cię mocno...tzn. tak żeby nie bolało :))
Jestem Judytko po trzydiowej bardzo ciężkiej migrenie. Pierwszy dzień jest zawsze pełny nadziei ,że jutro przecież przestanie boleć. Gdy o zażyciu wszystkiego co możliwe budzisz się drugiego dia z jeszcze ostrzejszym bólem, ,jeszcze myślisz ,że przecież to tylko dwa dni. Dasz radę. Trzeciego dnia się poddaję. Rozrywanie głowy żywcem to jak nabijaie na pal ale nadzieja jeszcze jest,bo tp przecież tylko migrena. Bardzo ,bardzo ,bardzo rozumiem tych , którzy nie mają pociechy ,że to tylko trzydniówka. Wiem ,że to grzech ale myślę w takich chwilach o możliwości uśmiercenia na życznie szybko i bez bólu.Zapewne to tchórzostwo ale przecież nie jesteśmy doskonali. Jezus też się bał.
OdpowiedzUsuńZnam...
UsuńKiss
OdpowiedzUsuń"a my nie możemy mu ulżyć, co jest często trudniejsze, niż cierpieć samemu."
OdpowiedzUsuńI to jest najgorsze...
Kiedy syn złamał kręgosłup nie mogłam zrobić nic...
Zgadzam się z tymi słowami.... Wiesz (nie wiem jak masz na imię droga autorko bloga), ostatnie kilka lat mojego życia, byłam bardzo blisko z cierpieniem, bo latami w cierpieniach odchodziła moja Mama, najbliższa mi na świecie osoba.... i wiesz, gdy wszyscy wokół mówili: dlaczego ona tak cierpi? Za co? Dlaczego tak długo? Moja Kochana Mama nigdy, ale to nigdy nie zapytała w ten sposób! Znosiła bóle psychiczne i fizyczne z godnością, w milczeniu i wielką wiarą i miłością do Boga.....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Czy to oznacza, że według Ciebie tylko cierpienie fizyczne jest prawdziwym cierpieniem, a cierpienia duchowe są urojeniami?
OdpowiedzUsuńI cierpienie fizyczne może być urojone...
UsuńJ.
Obserwując to co dzieje się na świecie, cierpienie widać jak na dłoni. Tylko politykom to nie przeszkadza, oni w wygodnych pomieszczeniach myślą, kogo by tu jeszcze zabić. A przecież cierpienie przychodzi do nas samo, wraz z chorobami i to jest straszne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOfiarować cierpienie? Dobry pomysł,tylko kto by chciał je przyjąć?
OdpowiedzUsuńdużo siły życzę.
Only
Ja, Judyta.
Usuńnajgorsze jest takie, którego końca nie widać. trzymaj się.
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńCierpienie oglądałam nie raz, ale nigdy nie byłam w skórze takiej osoby.
Wierzę natomiast, że Bóg nie obdarza cierpieniem, tylko pomaga przetrwać te trudne chwile bólu i zwątpienia.
Życzę nieostającej wiary i duży siły.
Przytulam.
Trudno mówić o cierpieniu gdy się go samemu nie doświadczyło. Trzymaj się Judytko.
OdpowiedzUsuńJakie piękne słowa księdza Twardowskiego..jak bardzo je dzis rozumiem....
OdpowiedzUsuńjak się cieszę, że trafiłam na tak cudownego bloga.....zamierzam przeczytać wszystkie wpisy, więc pewnie nie odejdę dzisiaj od monitora zbyt szybko....piękne posty i piękny blog:))
OdpowiedzUsuńCierpienia nikt sobie nie wybiera ono nadchodzi samo trudno jest poddać się woli bożej i myślec ze tak musi być słowa ks.Twardowskiego sa piekne przytulam
OdpowiedzUsuńhttp://hipokrates2012.wordpress.com/2012/04/09/leczenie-raka-czyli-nowotwor-to-grzyb-uleczalny-ukrywane-fakty-na-temat-zdrowia/ Poczytaj proszę , pozdrawiam Wiola
OdpowiedzUsuń