sobota, 22 stycznia 2011

Bambusowa pracownia



 Najważniejsze mieć pomysł  jak zapracować w afrykańskim buszu na życie. W naszych stronach ludzie najczęściej pracują na swoich polach, które "wydarte" są dżungli. Mozolna to praca, zajmuje kilka długich tygodni, podczas których w upale dnia, w chmarach różnorodnych muszek karczuje się las. Pole zazwyczaj jest oddalone od miejsca zamieszkania kilka, kilkanaście kilometrów i jest głównym utrzymaniem rodziny. Ze sprzedaży ananasów, manioku, bananów, arachidów i innych płodów ziemi rodzina ma środki finansowe na zapłacenie leczenia, szkoły, zakup potrzebnych rzeczy do domu. Można tak jak Blaise - robić meble z bambusa. Nie każdego stać na fotel, krzesło drewniane. Drzewa rosnące w lesie mają swoich właścicieli, a bambusy, jak na razie, należą do wszystkich czyli do tych, którzy zdecydują się na wyprawę w tereny podmokłe i po wycięciu bambusa, przetransportują  /przeważnie na swojej głowie/ do miejsca zamieszkania. Odwiedzałam nieraz nasz busz i jak do tej pory widziałam tylko trzy rodzaje bambusa na naszych terenach. Piszę tylko trzy, bo na świecie jest ponad 1500 gatunków tej trawy i co roku, tak mówią, odkrywa się nowe rodzaje. Bambus nie jest drzewem, ale szybko rosnącą trawą, najszybciej rosnącą rośliną na świecie. Niektóre odmiany mogą dziennie urosnąć do 1 metra. Raz ścięty wypuszcza nowe pędy w następnej porze deszczowej. Jak wygląda? Bambusy można spotkać... od postaci cienkiej trawy długości 1 metra do olbrzymów średnicy 30 cm i wysokości 50 metrów. Występuje głównie w strefach tropikalnych. Jest bardzo twardy, twardszy od czerwonego dębu. Z tej trawy /nie wiem dlaczego mądrzy ludzie nazywają coś, co ma 50 metrów wysokości i trochę grubości trawą/ można zrobić prawie wszystko: meble, domy, naczynia do przechowywania wody i wina, ogrodzenia, instrumenty muzyczne. Nie zawsze bambus byl trawą... "W pośrodku pustyni król Aban mial wspaniały ogród. Przechadzał się po swoim ogrodzie każdego dnia, wypoczywał tam i układał życiowe
plany. Po środku ogrodu rosło wspaniałe drzewo bambusowe. Tu najczęściej zatrzymywał się, chronił się w jego wielkim cieniu i rozmawiał ze swoim drzewem. W cieniu drzewa bambusowego król czuł się szczęśliwy, bezpieczny i wolny. Nastała susza, ogród zaczął umierać... Któregoś dnia król szedł w kierunku drzewa wolnym krokiem. Jego pochylona nisko głowa mówiła o wielkiej trosce i ukazywała jego smutek. Podchodził do swojego drzewa, oddalał się i znów powracał. Po chwili zatrzymał się, spojrzał w górę i spytal:
"Moje drogie drzewo czy ty mnie kochasz?"
Drzewo rozłożyło szeroko gałęzie jakby chciało powiedzieć: "Abamie, wątpisz w moją miłość? Kocham cię miłością wielką, jak wielki jest mój pień i szeroką, jak szerokie są moje gałęzie". "Dziękuję za twoją miłość - szepnął król, ale czy zechcesz mi coś dać?" Zaszumiało drzewo powiewem wiatru i rzekło: "Jestem gotowe dać tobie wszystko!"
"Chcę, abyś dało mi swoje rozłożyste konary." Drzewo zachwiało się, zadygotało, skuliło w przestrachu, lecz po chwili rozłożyło w gotowości swoje konary. Król zamknął oczy, gdy zobaczył jak kilku jego sprytnych poddanych ostrymi maczetami pozbawia drzewo najpiękniejszej ozdoby. Po chwili stało smutne, zawstydzone.
Król kolejny raz spojrzał w górę. "Mam jeszcze jedną prośbę, czy ją spełnisz?" Drzewo przez chwilę stało nieruchome, ale po chwili powiedziało: "Tak, spełnię twoją prośbę." "Daj mi swój pień." Drzewo
zastygło w bezruchu. Król prosił o jego życie. Ostatni raz spojrzał w dół na swoje odcięte konary i na ręce przyjaciela, które były wyciągnięte w jego kierunku.
-" Czy dasz mi swój pień?" -  ponowił pytanie Aban.
- "Tak. Daję ci mój pień!"
Król zrozumiał słowa swego przyjaciela, spojrzał na poddanych i wskazał na drzewo. Dał się  słyszeć tupot bosych nóg, zadudniły maczety. Zakołysało się wielkie drzewo, zachwiało i runęło w dół. Król klęknął przy nim. Ucałował wielki pień, przytulił do niego stroskaną głowę.
- "To już koniec" - powiedziało drzewo.
- "Nie... szepnął król. Mam jeszcze jedną prośbę. Daj mi swoje serce! " Drzewo przechyliło się na bok zdziwione prośbą króla.
- "Czy dasz mi swoje serce?" Drzewo odpowiedziało: "Tobie oddaję wszystko, wiem, że potrzebujesz mojego serca". Znowu podeszli do niego zwinni ludzie. Rozcięli jego pień wzdłuż i wydrążyli. Następnie nieśli poza ogród dwie długie rynny. Złączyli je szybko i ustawili przy źródle. Wartko popłynęła woda w kierunku wysuszonego ogrodu. Podniosły głowy zdziwione kwiaty, zaszumiały liśćmi spragnione wody krzewy dające pożywienie ludziom. Król szedł w kierunku krystalicznej wody, zanurzył w niej swoje ręce. Obmył twarz i ucałował życiodajny pień drzewa bambusowego. Pochylił się przed nim nisko i wtedy zauważył, jak z ziemi wyrosly liczne male bambusy."
/wg O.Zdzislawa Grad SVP/
Ilu mamy Przyjaciół dzięki, którym wyrastają nam skrzydła, którzy dodają nam odwagi, oddają nam swoje serca... dzięki nim łatwiej nam żyć! Nie ma większej miłości nad tę, która oddaje siebie innym!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz