wtorek, 18 stycznia 2011

Kolejny misyjny dzien.....

Niektórzy budzą ptaki i czekają z filiżanką kawy na wschód słońca, a wschodzi o tej porze roku pomarańczowo-czerwone. Jest pięknie i chłodno, temperatura w nocy spada do 12°C, mgła unosi się nad naszymi palmami i baobabami. Cisza, gdzieś tam pieje kameruński kogut, nasze psy Fiona i Szrek jeszcze na "wolności" siedzą przy boku i patrzą na moją filiżankę kawy i w stronę naszej polowej kuchni, gdzie czeka na nie ranne jedzonko. Nasza misja położona jest na wzgórzu, więc widoki są śliczne o każdej porze dnia. Lubię te poranne, bo wszystko budzi się do życia... cały dzień przed nami... co przyniesie? Zwykłe obowiązki, ale i jest zawsze coś, co jest zaplanowane tylko przez Pana Boga, i zaskakuje nas swymi niespodziewanymi darami i poczuciem humory. Ptaki nie są bezrobotne. Chwalą swego Stwórcę i budzą tych, co nie mają zamiaru budzić słońca /niech śpi jak najdłużej powiadają, może wreszcie kiedyś zaśpi, a my pośpimy dłużej!/.
Mamy "dudusia" - ptaszka o pomarańczowym dzióbku i nóżkach, błękitnych skrzydełkach i szarym ogonku, który rozpoczyna swoje trele o 5. 55 i tak jak jest piękny, tak okropnie śpiewa - jak dla mnie.
Siostra Weronika o 5. 30 jest już w kuchni - przygotowuje śniadanie i kawę na obudzenie. O 6. 00 jesteśmy w naszej domowej kaplicy. Dzień rozpoczynamy - trzeba powiedzieć prawdę od kawy /niektórzy, bo lubią, a inni, aby się obudzić i nie spać przed Panem/. Jeśli ks. Biskup jest na miejscu to o 6. 30 Mszę św. mamy w domu, a jeśli jest nieobecny pędzimy do katedry. Na wprost kaplicy w naszym ogrodzie było drzewo, które rano było miejscem posiedzenia chyba wszystkich możliwych ptaków. Śpiewały tak głośno, że w kaplicy nie słychać naszych modlitw czy śpiewów. Drzewo zostało wycięte i ptaki zmieniły drzewo... i dalej śpiewają! Po Eucharystii brewiarz, potem śniadanie, przy którym zawsze jest "burzliwie", bo wszystkie lubimy mówić. Jest tyle spraw, że co niektórzy muszą prosić: "czy ja mogę coś powiedzieć"?  Chciałoby się rozwiązać wszystkie problemy! Trzeba zostawić coś na jutro i pojutrze... Siostra Weronika zastanawia się od czego ma zacząć: "komedia", /powiedzonko Weroniki/ mam iść do szkoły czy na budowę, zacząć rozwiązywać problemy małżeńskie Adriana, bo on już czeka... przed południem zapowiedział się ks. Biskup Jureczko i Biskup Kleda z Douala. Siostra Marietta, jak w szwajcarskim zegarku o 7. 34, w białym fartuchu i welonie maszeruje statecznym krokiem do ośrodka zdrowia, gdzie spędzi pracowicie cały dzień. Dzisiaj wyjazd do buszu na szczepienie dzieci, a w między czasie 210 dzieciom, które są sierotami, trzeba dać  jeść, przytulic, posłuchać, co mają do powiedzenia. Siostra Fabiana "królowa" w sekretariacie ks. Biskupa, mówi jak zwykle - mam miliony listów, miliony ludzi i miliony projektów do rozliczenia i napisania /miedzy nami mówiąc jest w tym bardzo dobra/. Oczko w głowie siostry Fabiany to przedszkole i nasi najmłodsi parafianie a problemów nie zabraknie. Siostra Judyta no cóż, nasza "biznes woman" z torebeczką i walizeczka pędzi jak wiatr, tylko tuman kurzu po niej został. Dzisiaj poniedziałek, więc odwiedza swoją szkołę, załatwia wszystkie możliwe szkolne sprawy i ma katechezę. Od jutra... choć nigdy nie wiadomo, powinna być w biurze i dbać, i pilnować finansów diecezjalnych, ale jak to na misjach bywa dzieje się wiele i robi się wiele "w między czasie". Zapewniam Was, że nasze obowiązki dobrze wykonujemy i te "w między czasie" także. Aby być pewnym tego, co napisałam, trzeba zapytać naszego Szefa ks. Biskupa.
Mam nadzieję i mocne postanowienie napisać Wam dokładnie o pracy każdej z nas. Wszystkim Wam życzę na początku tego tygodnia dobrego misjonarzowania gdziekolwiek jesteście!
Odwiedziłyśmy dzisiaj plac budowy naszego domu w Doume. Rośnie! Trzeba Wam wiedzieć, że wybudowałyśmy najpierw ośrodek zdrowia, przedszkole, 2 szkoły i nadszedł czas, aby postawić dom dla przyszłych Sióstr Pallotynek z Kamerunu. O budowie, o budowaniu też trzeba coś napisać!
Ostatnio jeden z księży, gość z Polski powiedział : "nie bądź tylko dobroczyńcą co daje, ale bądź z ludźmi, proś i otwieraj serca innych". Każdego wieczoru o 18. 00 rozpoczynamy Adoracją Najświętszego Sakramentu. Jesteśmy tutaj przede wszystkim, aby zanosić prośby, błagania i dziękczynienia za wszystkich, którzy są wokół nas i do których jesteśmy posłane i tych którzy wspomagają nasze misjonarzowanie na kameruńskiej ziemi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz