z Carlosem....
Nie byłam jeszcze
w Barcelonie, ale wszystko przed mną!
Muszę się kiedyś przekonać czy Barcelona
jest tak mroczna po zapadnięciu zmroku, jak w książkach Carlosa Ruiz Zafona.
A
może było tak na początku XX wieku, w którym toczą się akcje jego powieści?
Muszę przyznać, że jego pierwszą książkę „Cień wiatru” przeczytałam jednym
tchem, bo uwielbiam takie ksiazki: mroczne, z dreszczykiem, gdzie nie wszystko
jest dopowiedziane i czujesz się jednym z bohaterów, lekki dreszczyk, lęk... a
to przecież tylko książka!?
Weszłam, jak wielu innych czytelników od
pierwszych zdań z książki we mgłę, którą była otoczona Barcelona i po uliczkach
dotarłam do Cmentarza Zapomnianych Książek...
Może taki cmentarz zapomnianych
książek gdzieś istnieje?
Na skrzydłach poleciałabym do takiego prawdziwego cmentarzyska Zapomnianych Książek i zanurzyłaby się w tych
zawiłych korytarzach pełnych półek i regałów z książkami, wąchała zapachy, ogladala grzbiety i tytuły i w końcu znalazłabym coś tylko dla mnie...
Podziwiam tego
Pana za wielką wyobraźnię i ludzi, którzy na punkcie jego książek, można rzecz,
oszaleli!
Najbardziej fotografowanym miejscem w Barcelonie jest kwiaciarnia na
ulicy Santa Anna, gdzie pan Carlos umieścił księgarnię Sempere a nad nią okna
gdzie jakoby mieszkali bohaterowie książek Zafona.
Zadaję sobie pytanie co
uwiodło miliony Europejczyków, co ich przyciąga do tych powieści...?
Może to, że
mają dosyć multi-kin, wszędzie porozwieszanych tanich reklam byle jakich książek
i wszędobylskich płytkich romansideł.
Być może?
Czytając książkę chcemy coś
przeżyć, zapomnieć choć na trochę otaczający nas świat codziennej rutyny i
trzeba także powiedzieć, że z niejednego naszego życia powstałaby ciekawa
książka, ale to już temat na inny post...
Nie pamiętam kiedy byłam ostatni raz
w jakimś antykwariacie?!!
Na swoje usprawiedliwienie mam to, że jestem w
Afryce, w której takowych nie ma, a jak jestem w Polsce, to nie wiem gdzie mam
iść... powinnam być prawie wszędzie, ale na to "wszedzie" i "wszystko" za mało czasu...?!
Tego roku, obiecuje sobie, wygapię gdzieś tam zaszyty antykwariat z półkami
uginającymi się od tytułów, od których głowa mnie rozboli i dostanę oczu
pląsów, którą wybrać...
A potem zastanawiać się będę kto tę książkę przed mną czytał i już historia gotowa... na nową książkę /śmiech/.
A potem zastanawiać się będę kto tę książkę przed mną czytał i już historia gotowa... na nową książkę /śmiech/.
Myślę, że Zafon przez
księgarzy, którzy wylansowali jego pierwszą książkę na nowo oczarował świat
literaturą. Nie można porównywać pana Carlosa do takich mistrzów jak Tołstoj
czy Dickens, ale co najważniejsze pobudził tysiące, a można i rzec miliony do
czytania, co tu ukrywać, porzucanego z dnia na dzień słowa pisanego zawartego w
książkach.
Nowej książki „Więzień Nieba”, która jest przedłużeniem dwóch
pozostałych „Cienia Wiatru” i „Gra Anioła” jeszcze nie przeczytałam, ale gdy
przylecę do Polski nie omieszkam kupić tej pozycji i oczywiście przeczytać.
Z
wielkim zainteresowaniem czytałam „Cien Wiatru” a pozostałe książki Zafona
z mniejszym entuzjazmem, bo uznałam je
za powtórki z przerobioną fabułą i ciągłym światem ciemności,
jakby inny świat
nie istniał!?
Sam pan Carlos mówi o sobie, że uwielbia czytać: Flauberta,
Wiktora Hugo, Aleksandra Dumasa, a uwielbia ponad wszystko Dostojewskiego!
Szkoda tylko, że nie dodał do swoich książek choć trochę refleksji wielkiego
Dostojewskiego!
Pomimo wszystko przeczytam, ale nie dam się uwieść ciemności i
strachowi! On czyli Zafon jest lepszy od naszych Marabu w robieniu strachu /śmiech/.
I co
mnie jeszcze zastanawia: dlaczego bardziej wciąga i pociąga nas mroczna strona naszej osobowości...?
no popatrz, ja też lubię Jego książki:)
OdpowiedzUsuńa ja ciągle się zabieram i nie mogę zabrać, widzisz, a dziś pisałam o książkach z antykwariatów wysypujących się z zachętą na ulicę ;)
OdpowiedzUsuńTo właśnie książka "Cień wiatru" Carlosa Ruiza Zafona, była dla mnie inspiracją do odwiedzenia Barcelony.
OdpowiedzUsuńMarzyłam by zobaczyć to miasto. Chciałam spacerować La Ramblą, zobaczyć arcydzieła Gaudiego, wstąpić do mrocznej, ale niezwykle pięknej katedry Eufemii, gdzieś w ustronnej kawiarence posłuchać z płyt, partii operowych, oratoryjnych Marii de Montserrat Cabale...
Barcelona jest piękna, to miasto wciąga jak magnes. Moje pragnienie i marzenie spełniło się.
Judyto, z całego serca życzę Ci byś zobaczyła to wspaniałe miasto, całkowicie inne niż u Zafona.
Serdecznie pozdrawiam
Judith - nie wiem jak to zabrzmi, ale niech zabrzmi szczerze i po ludzku - normalnie kocham Cię! Za to CO i JAK piszesz. Każdy Twój post jest wart miliony... co najmniej wzruszeń i zamyśleń.
OdpowiedzUsuńNie czytałam Cienia Wiatru, ale jak wiele innych książek czeka w kolejce...
Mroczne strony kochamy właśnie dlatego, że są mroczne i mało je widać. A jak coś mało widoczne to aby to dostrzec musimy użyć maksimum zmysłów - co nie jest takie łatwe ani oczywiste, wymaga wysiłku. Bo wcale nie jest prawdą, że człowiek kocha jedynie to co jasne i przejrzyste. To on bowiem zna i tak a jego misją ponad to jest ciąąągle poznawać... Cóż bardziej ekscytującego w poznawaniu niz to co najmniej poznane...
Ups, ale nachrzaniłam.. Trudno, publikuję.
A Tobie życzę Barcelony na żywo (sobie też ;-)).
Byłam w Barcelonie i czytałam "Cień wiatru"...
OdpowiedzUsuńŻyczę, abyś i Ty znalazła się kiedyś w tym magicznym mieście, pełnym niespodzianek...
Uściski
Witaj, czytałam wszystkie trzy części, ale najlepsza była "Cień wiatru". Czytałam również jego młodzieńczą powieść- też mroczną.Moja córka była w Barcelonie i zakochała się w tym mieście.Chce tam jeszcze raz się wybrać, ale musi poczekać aż dzieciaki podrosną.
OdpowiedzUsuńZajrzyj do maila.
Miłego, ;)
Witaj Judyto! Słyszałam o tej książce. Zachęciłaś do jej przeczytania.Judyto niech spełni się Twoja Barcelona.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZa Zafona obiecałem sobie się zabrać. A Zbrodnię i Karę wspomnianego Dostojewskiego uważam za książkę najlepszą jaką do tej pory czytałem. Mój syn właśnie zmierza "stopem" w kierunku Barcelony.
OdpowiedzUsuńAleż takie cmentarzyska są! To te części bibliotecznych magazynów, w których składowane są książki zaczytane, czyli zniszczone, zdezaktualizowane, takie, po które nikt już nie sięga, bądź niepasujące do profilu księgozbioru dary czytelników.
OdpowiedzUsuńCzy czytamy mniej? Książek rzeczywiśćie mniej, ale nie znaczy to, że nie czytamy w ogóle, choć generalnie czytamy niewiele. Czytamy, ale na innych nośnikach - czytamy online, ksiażki elektroniczne czytamy na specjalnych czytnikach, laptopach, czy nawet telefonach komórkowych.
Z bibliotekarskim pozdrowieniem
Annette
Nie czytałam książek tego autora, ale bardzo zachęciło mnie to, co napisałaś. I Barcelona też mi się marzy :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie :-)
Czytanie ksiazki przez internet...nie, odpada zdecydowanie na kazdej lini... Musze poczuc w reku ciezkosc ksiazki, jej zapach, a ile mam radosci lub samozaparcia, aby nie wertowac kartek w poszukiwaniu: co bedzie dalej! A o zakladkach do ksiazek nie wspomne. Jak dodstane ksiazke od kogos, to ona pachnie tym kims i te zapachy sa bardzo rozne, niektore pamietam do dzisiaj i wlasnie z zapachem kojarzy mi sie owa ksiazka...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Ja również nie czytałam książek tego autora, ale chyba muszę zacząć, bo wiele pozytywnych opinii czytałam na temat jego książek
OdpowiedzUsuńKlik dobry:) Tez się zastanawiałam nad "mroczną stroną" życia. To, że interesuje ludzi i pociąga, już dawno zauważyły media, które karmią nas "mrocznością" czerpiąc z tego niemałe zyski. Radosne wesela i świecące słońce nie sprzedaje się dobrze. A szkoda!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziwne to jest, ze prawie wszyscy wiemy, ze radosne wesela, swiecace slonce - daja zycie , radosc... a wiekszosc z nas idzie, jak mucha do lepu do czegos co zle, mroczne, co wiedzie i prowadzi uroczo do...cierpienia...dziwny jest czlowiek
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith