Leje się żar z nieba, popołudniowa pora w tropiku to czas
świętej sjesty! Zamiera życie, spowalnia się tempo...
I dla tych co chodzą jak
szwajcarskie zegarki nie ma innej rady, jak przysiąść na jakimś fotelu czy
krześle i przeczekać ten dziwny dla nich czas! „Szajacarskie Zegarki” najczęściej piją kawę, nudzą się i czekają, aby ten czas świętej sjesty minął!
Nie mogą
zrozumieć, po co komu to spanie czy tylko zwykłe wyciągnięcie nóg w wygodnym
fotelu.
Czasu szkoda, powiadają, a czas jest po to, aby zarabiać pieniądze...???
No tak, ale jak "Szwajcarski Zegarek" zarobi dużo pieniędzy, to zazwyczaj nie wie co z nimi zrobić!
Dobrze, że tych biegających, jest nie dużo na afrykańskiej ziemi!
Nie zmusisz w świętej porze nikogo do pracy, a jak zmusisz to i tak prawie nic, ten ktos nie zrobi.
Po co komu sjesta?
A no po trosze, aby zregenerować ducha i ciało.
Sjesta jest przemiłym przymusem, który jedni nazywają: odpoczynkiem popołudniowym, inni: drzemką poobiednią.
Najbardziej upodobałam sobie powiedzenie: idę złapać drzemkę, co mnie nie często się zdarza, bo jak złapać drzemkę w ciągu 30 minut?
Sjesta u nas to trzy razy 10 minut!
Pierwsze 10 minut na zaśnięcie, drugie 10 minutek spędzamy w ramionach Morfeusza, a trzecie 10 minut trzeba zachować na powrót do rzeczywistości i to jest, jak dla mnie, ta najgorsza część sjestowania i dlatego sjesty zazwyczaj nie robię.
Trzeba Wam wiedzieć, że sjestować można w fotelu lub w łóżku.
Łóżkową sjestę dzielimy na dwa podgatunki: w piżamie lub w ubraniu.
Nie każdy może pozwolić sobie na sjestę piżamową, bo może obudzić się zdekoncentrowany, bez świadomości pory dnia i własnego istnienia i rzeczywistości!
A zresztą, któż to wie, co naprawdę jest rzeczywistościa...?
Po takiej sjeście, nie będę Was oszukiwać, to już nie ma żadnej pracy! Zdecydowanie jestem za sjestą w łóżku, w wersji piżamowej, ale ta wersja wymaga więcej czasu... i ja się do niej nie nadaję!
Z zazdrością i podziwem patrzę na co niektórych misjonarzy:
czapka z głowy, buty obok łóżka, a oni w ubranku, wyciągnięci w pozycji horyzontalnej przez minut 30! Zasną, pośpią i obudzą się wypoczęci jak skowronki!!!
Więc sjesta piżamowa, w moim wydaniu, to po prostu święto leniuchowania i spania nie TYLKO 30 MINUT, ale DO RANA DNIA NASTĘPNEGO! Na takie sjestowanie nie mogę sobie pozwolić dnia każdego, ale raz lub dwa razy w miesiącu koniecznie trzeba!
Wybieram na przedłużoną sjestę sobotę... i nie ma mnie dla NIKOGO! Koniec, kropka, basta!!! /śmiech/!
A wiecie kto pracuje w czasie sjesty w Afryce?
Tutaj mówią, że złodziej...
Nie zmusisz w świętej porze nikogo do pracy, a jak zmusisz to i tak prawie nic, ten ktos nie zrobi.
Po co komu sjesta?
A no po trosze, aby zregenerować ducha i ciało.
Sjesta jest przemiłym przymusem, który jedni nazywają: odpoczynkiem popołudniowym, inni: drzemką poobiednią.
Najbardziej upodobałam sobie powiedzenie: idę złapać drzemkę, co mnie nie często się zdarza, bo jak złapać drzemkę w ciągu 30 minut?
Sjesta u nas to trzy razy 10 minut!
Pierwsze 10 minut na zaśnięcie, drugie 10 minutek spędzamy w ramionach Morfeusza, a trzecie 10 minut trzeba zachować na powrót do rzeczywistości i to jest, jak dla mnie, ta najgorsza część sjestowania i dlatego sjesty zazwyczaj nie robię.
Trzeba Wam wiedzieć, że sjestować można w fotelu lub w łóżku.
Łóżkową sjestę dzielimy na dwa podgatunki: w piżamie lub w ubraniu.
Nie każdy może pozwolić sobie na sjestę piżamową, bo może obudzić się zdekoncentrowany, bez świadomości pory dnia i własnego istnienia i rzeczywistości!
A zresztą, któż to wie, co naprawdę jest rzeczywistościa...?
Po takiej sjeście, nie będę Was oszukiwać, to już nie ma żadnej pracy! Zdecydowanie jestem za sjestą w łóżku, w wersji piżamowej, ale ta wersja wymaga więcej czasu... i ja się do niej nie nadaję!
Z zazdrością i podziwem patrzę na co niektórych misjonarzy:
czapka z głowy, buty obok łóżka, a oni w ubranku, wyciągnięci w pozycji horyzontalnej przez minut 30! Zasną, pośpią i obudzą się wypoczęci jak skowronki!!!
Więc sjesta piżamowa, w moim wydaniu, to po prostu święto leniuchowania i spania nie TYLKO 30 MINUT, ale DO RANA DNIA NASTĘPNEGO! Na takie sjestowanie nie mogę sobie pozwolić dnia każdego, ale raz lub dwa razy w miesiącu koniecznie trzeba!
Wybieram na przedłużoną sjestę sobotę... i nie ma mnie dla NIKOGO! Koniec, kropka, basta!!! /śmiech/!
A wiecie kto pracuje w czasie sjesty w Afryce?
Tutaj mówią, że złodziej...
Ci co mają sjestę, to się mają dobrze nie muszą w takim upale pracować.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńW innych krajach są i dłuższe sjesty, ale taka krótka też coś - coś z życia muszą mieć :)
OdpowiedzUsuńMaleństwo w wiaderku z podusią - bomba ;)
Judyto,
OdpowiedzUsuńw Kamerunie jest gorąco.
Przypuszczam, że żar leje się z nieba przez cały dzień. I tak jest dzień w dzień. Kiedy przychodzi trochę chłodniejsza pora?
Ciekawi mnie czy powietrze u Was jest suche czy wilgotne.
Wg mnie najgorsze jest wilgotne powietrze. Wtedy 30 st.C jest nie do wytrzymania. Ciało jest wilgotne, nieprzyjemne i najlepiej byłoby przespać ten czas...
Domyślam się, że w takim upale to nikt tam raczej nie pracuje.
Serdecznie pozdrawiam
Sjesta czasami dopada mnie około godziny 16 i wystarczy godzinka, by zregenerować siły:-)
OdpowiedzUsuńChyba zacznę też sobie robić sjestę :-)
OdpowiedzUsuńCałkiem, całkiem mi się ten pomysł podoba...
Ojej, a mnie tak żal życia na spanie. Zwykle mam wyrzuty sumienia jak w sobotę czy w niedzielę wstaje po siódmej. Bardzo często chodzę spać nawet po 24, a do pracy wstaję 5:30 Jednak kilka razy w miesiącu nachodzi mnie i muszę się położyć przed 22:00.
OdpowiedzUsuńRozumiem tych, co ze sjesty korzystają. To takie ładowanie akumulatorów. Odpoczynek - święta rzecz.
OdpowiedzUsuńTeż wole piżamową;)) Nie umiem zdrzemnąć się 15 min;/
OdpowiedzUsuńZdjęcia świetne;))
Miałam znajomego... (niestety już odszedł)... który robił sobie taką sjestę na 7 minut... dosłownie.
OdpowiedzUsuńNajnormalniej w świecie spał... po tych siedmiu minutach budził się rześki i wypoczęty.
Ostatnie zdjęcie rewelacyjne !!!
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam po odbiór wyróżnienia.
Ten dzidzius sjestujacy w wiaderku , no slodziak taki:)) Nie lubilam przerw w pracy. najlepiej bylo pociagnac wszystko na jednym wdechu a potem wylozyc nogi i byczyc sie do oporu:))
OdpowiedzUsuńtrzeba wiedzieć ile przeznaczyć na sjestę, czasem 5 min. dłużej i łeb boli, mnie przynajmniej.
OdpowiedzUsuńMonikaB; u nas upal prawie 24 na 24 wiec... trzeba pogodzic sjestowanie z praca, bo jesc cos trzeba...
OdpowiedzUsuńJo; mowia, ze w Hiszpanie i Wlosi sjestuja cale zycie...
Lucja-Maria;powietrze u nas bardzo wilgotne, parno...ale co tam, mowia, ze to pieknosci sprzyja /smiech/ i do wszystkiego mozna sie przyzwyczaic!
Krzysiek; zazdroszcze tej godzinki!
Jasna8; jak najbardziej polecam sjestowanie... pieknosci przybedzie a wiadomo kobiecie nigdy malo...tej pieknosci oczywiscie!
Nomad; ja takze naleze do tych malo spiacych, 5 godz - wystarcza. Lubie wczesnie wstawac, ale gdy zmeczenie przyjdzie po prostu spie i sama sobie sie dziwie, ze tyle moge...
Tojav; sjesta, to madrosc, tylko nie wszyscy umieja z niej krzystac...szkoda czasu, mowia...
Miska; no wlasnie, jak mozna spac tylko 15 minut...
Gabi; takiemu tylko pozazdroscic! Tam po drugiej stronie chyba sie nie sjestuje...ale tak do konca pewna nie jestem...
Ania; po 12 latach /7 listopada mija mi 12 rok na misjach/ dochodze do prawdy, ze sjesta jest potrzebna... dla zdrowotnosci, ale wiadomo kazdy ma swoj zegar...
Seredcznosci
Judith
Fajnie złapana sesja na zdjęciach:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Magda;jak za dlugo spie, to caly dzien boli mnie glowa...i co sie dowiedzialam, ze to migrena...od spania!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Anna Wroclawianka; moje psiaki to umieja sjestowc, tylko brac z nich przyklad!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Sjesta, to cos dla mnie. Uwielbiam spac prawie w kazdej pozycji, jeszcze nie probowalam na stojaco:))))
OdpowiedzUsuńZwierzaki urocze i sjestowac moga jak dlugo chca bez zadnych ograniczen o kazdej porze.
Usciski Judytko:)
Ja dośc często ucinam sobie taka drzemkę.Jak jestem bardzo zmęczona to drwa ona nawet dwie godziny:))Kiedy mój organizm domaga sie snu nie odmawiam mu.Moge sobie na to pozwolic choc nie każdy tak może.
OdpowiedzUsuńZdjęcia są przemiłe.Sen jest lekarstwem na wszystko!
Pozdrawiam serdecznie:)
Ataner; swego czasu jezdzilam do szkoly sredniej autobusem i pewna pani, ktora znalam z tych wlasnie rannych podrozy, spala zawsze na stojaco, bo wiadomo w autobusie byl tlok... Zastanawialam sie, jak mozna spac wlasnie tak - na stojaco...
OdpowiedzUsuńElatroska; swieta racja: sen jest lekarstwem! Dla mnie szczegolnie gdy mam nerwy na krawedzi...ide spac, aby choc troche przespac te...nerwy /smiech/ pomaga, slowo daje!
Serdecznosci
Judith
Bardzo lubię sjestę - i już. To jest super sprawa - tak sobie pospać nadprogramowo :-))
OdpowiedzUsuńSerdeczności Judith
Dawno temu czytałam, że do takiej "śróddziennej" regeneracji wystarczy dwudziestominutowa drzemka. I coś w tym jest.
OdpowiedzUsuńStokrotka; ja takze lubie...ale zasnac nie moge...
OdpowiedzUsuńAnnette; zazdroszcze tym wszystkim, ktorzy w tych dwudziestu minutach zasna, pospia i obudza sie wypoczeci...coz nie wszystkim widac to dane, to sjestowanie oczywiscie!
Serdecznosci
Judith
Kapitalne te psiaki :D. Sjesta to dobra rzecz. Rozumiem że związana z temperaturą, ale w Polsce też y się taki zwyczaj przydał. Nie tylko latem.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Urden; moj kolega mawia: po obiadku przespij sie bratku... i mozna to wprowadzac w zycie w kazdej czesci swiata, nieprawdaz?
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Oj, lubię taką krótką drzemkę w środku dnia! Bardzo dobrze ich rozumiem! Tzn. nie te "zegarki" ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
te psiaki i dziecię w wiaderku są super!...haha...
OdpowiedzUsuńJa uważam,że sjesta regeneruje i umysł i ciało...i jak tylko mam ochotę,to sobie robię drzemkę,a co...w moim wieku trzeba sobie dogadzac...:P
Najlepiej się drzemie po obiadku,tak z godzinkę..:)
na 30 min to ja tez bym sie nie kladla,ale w takim upale chyba inaczej sie nie da ja po prostu troche poleniuchowac :)
OdpowiedzUsuń