Jak zdumiewająco często ludzie tracą wszystko, goniąc za czymś, co nie ma znaczenia...!
Martwimy
się o tak wiele spraw i rzeczy...
Po rozmowie z „rozwodzącymi się” doszłam do
wniosku /kolejny raz/,
że warto z ludźmi rozmawiać, bo postronne osoby często
widzą sytuacje i ludzi z innej perspektywy.
Trzeba ludziom choć trochę pokazać
nowy punkt widzenia, który pozwoli zatrzymać się, popatrzeć na życie z boku i
zacząć od nowa.
Trzeba mieć przyjaciół prawdziwych, którzy pomogą ujawnić nasze
najlepsze cechy, pomogą popatrzeć na chwilę, w której nam trudno z odpowiedniej
perspektywy, dystansu.
Najlepszy przyjaciel zawsze będzie mówił nam prawdę, ale
osoby, które mają trudności muszą koniecznie chcieć i miec dobrą wolę,
aby z
kryzysu wyjść.
Moi „rozwodzący się” są na dobrej drodze do bycia razem
i mają
bardzo dużo dobrego oleju w swoich głowach /śmiech/.
40% rzeczy, które
napełniają nas niepokojem, w rzeczywistości nigdy się nie wydarzy.
30% rzeczy,
o których myślimy z lękiem, już się wydarzyło,
są to zmory przeszłości. Możemy
się martwić, ile chcemy, ale i tak nie zmienimy tego, co już stało,
nieprawdaż?
12% procent zmartwień wynika
z bezpodstawnych obaw o stan naszego zdrowia, bo boli mnie noga, to może być
rak. Boli mnie głowa, to może być guz. Mama zmarła na wylew mając 52 lata,
a ja
mam w tym roku 50 więc zostało mi tylko 2 lata!!!
10% to strach przed tym, co
pomyślą o nas inni.
A wiadomo wszystkim, a może nie, że zupełnie bez sensu jest
martwić się o to, na co kompletnie nie mamy wpływu.
Zostało nam tylko 8%, które
stanowią uzasadnione obawy.
Gdy pomyślimy to stwierdzimy, że są to sytuacje, z
którymi przy odrobinie wysiłku można sobie poradzić.
Cóż, człowiek ma jakiś
defekt, bo traci wiele energii na zamartwianie się rzeczami, które nigdy im się
nie przytrafią lub których nie są w stanie kontrolować.
I co się dzieje, a no
to, że nie starcza nam sił na to, by sprostać realnym wyzwaniom, gdy te się
wreszcie pojawią.
Ktoś, kto nieustannie się zamartwia, jest skupiony przez cały
czas; problem w tym, że nie na tych sprawach, na których powinien.
O czym
myślicie przez, powiedzmy, pierwszych dziesięć minut zaraz po przebudzeniu...?
To będzie odpowiedź czy są to sprawy istotne, na które mam wpływ...
Zazdroszczę
motylom, które budzą się skoro świt i z zapartym tchem, jeśli tak to mogę
wyrazić, wlatują w nowy dzień i nie martwią się, bo nie potrafi...
i maja wszystko co im do szczęścia potrzeba.
Tekst na podstawie Andy’ego Andrewsa
Patrzcie na ptaki, które nie sieją i nie żną, a Ojciec w niebieski żywi je - tak mi się jakoś skojarzyło z Twoim wpisem i przywołanymi motylami:-)
OdpowiedzUsuńbardzo czesto mam wrazenie ze mlodzi dzisiejsi ;) ludzie malo sklonni sa do kompromisow liczy sie tylko moje wlasne JA, to nie ja sie bede zmienial tylko ON/ona, za malo szacunku do grugiej osoby i chyba tym samym do samego siebie
OdpowiedzUsuńKrzysiu; mialam to zdanie dopisac...
OdpowiedzUsuńLewym Okiem;szanujesz prawdziwie siebie to i uszanujesz drugiego... prawda!
Serdecznosci
Judith
Czytając posta i o tych %, miałam wrażenie jakby to było o mnie....
OdpowiedzUsuńDochodzę do wniosku że rzeczywiście nie mamy wpływu na to, co nas czeka i takie zamartwianie się na zapas, często prowadzi donikąd...
Judith... odbierz swoje wyróżnienie !!!
Faktycznie jest tak w życiu, że spotyka nas coś zupełnie nieoczekiwanego i niespodziewanego, wcale nie to czego się obawialiśmy, dlatego nie ma sensu zamartwianie się na zapas, a jeśli chodzi o dobrego przyjaciela, to nie jestłatwe
OdpowiedzUsuńmieć takiego.
To bardzo dobre podejście. Nie ma sensu martwić się na zapas:)
OdpowiedzUsuńTo Ty Judyto jesteś moją równolatką:))
Chyba te 8% lepiej od razu powierzyć Opatrzności Boskiej, która będzie wiedziała,jak nas z tej nieuniknionej ciemności wyprowadzić :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Niby tak. I sama nie mam z tym problemu - nie zamartwiam się tym, co mogłoby być. Ale pewna bliska mi osoba go ma i nijak nie może (nie możemy) sobie z tym poradzić. Niby wie, że to bez sensu, a jednak ciągle przewiduje jakiś kłopot i się nim przejmuje - na zapas...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Miałem znajomego, któremu w wieku 40-stu lat przyśniło się, że będzie żył 71 i zmarł w tym wieku. Jego żonie wróżka wywróżyła, że umrze w wieku 78 lat. Kiedy zbliżał się ten wiek, schudła, posiwiała i zmarła.
OdpowiedzUsuńMój mąz często powtarza:Ela kochanie nie martw sie na zapas a ja dopowiadam :da Bóg dzień da i radę...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia słoneczne bo u mnie pieknie słonko swieci:)
z tym martwieniem na zapas masz rację, sporo czasu trzeba nad sobą pracować, żeby dojść do wniosku "pomartwię się, jak się stanie" ;)
OdpowiedzUsuńmimo, że życie przez te 60 lat dało mi porządnie w d..., to jednak naiwnie twierdzę, że świat jest piękny, ludzie są dobrzy, a gorzałka tania, smaczna i zupełnie nieszkodliwa dla osobników płci obojga jak i środowiska naturalnego...
OdpowiedzUsuńukłony
Cieszę się,że rozmowa pomogła:)
OdpowiedzUsuńA wielu powiedziałoby ,że nie wolno się wtrącać w sprawy małżonków!
A z boku widać lepiej i ...obiektywniej;)
O czym myślę zaraz po przebudzeniu?
OdpowiedzUsuń***
Hm....Uświadamiam sobie jaki dziś mamy dzień oraz czy mogę jeszcze dwie minuty jeszcze poleżeć...
Mądrze napisane... rozmowa to podstawa. Życzę rozwodzącym sie, by się pojednali i by znów na nowo miłość w nich zagościła
OdpowiedzUsuń10 minut po przebudzeniu myślę o jedzeniu, szczera prawda;)
OdpowiedzUsuńa tekst...cała prawda i tylko prawda
pozdrawiam!
A co ja mysle po przebudzeniu: oj, mam nowy dzien, dzieki Ci Boze, ale najpierw, jak zwykle 5 godz z minutami, z zaspanymi oczetami lece, jak na skrzydlam zrobi sobie kawe i siedze na tarasie i podziwiam wschodzace slonce i spiew ptakw czy padajacy deszcz...po prostu czekam na wstanie slonca... prawie zawsze je budze...zeby nie zaspalo /smiech/
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Swój osobisty rozwód przeżyłem prawie 30 lat temu i była to najwredniejsza impreza w moim sześćdziesięcioletnim życiu. Z aktualną małżonką doczekałem już prawie srebrnego wesela i dobrze mi tak.
OdpowiedzUsuńNawet dzisiaj czuję, że cholesterol obniżył mi się o 15% (fynfcyjn procynt!), natomiast do szczęścia Brakuje mi tylko zanurzenia na 40% i kolegi!
Serdeczności
Art Klater
Ludzie przejmują się duperelami, a życie mija im jak wiatry po bigosie...
OdpowiedzUsuń