Ty znajdziesz
sobie zajęcie… będziesz pisać książkę, jak wrócisz ze szpitala.
Potem będziesz miała przymusowe zajęcia z chemii i przymusowy odpoczynek, i przymusowe wizyty w instytucji, która zwą szpitalem...
Tak stwierdziły co niektóre osoby i miały z tego wiele radości ku pokrzepieniu mojej osoby...
Postarały się o maszynę do pisania, która pamięta nie jedno słowo, zdanie...
Zadaję sobie pytanie: o czym ma być ta książka?
O życiu zakonnym?
Nie będę pisać, bo już tyle o tym stanie życia napisano...
O misjach?
Jak pisać o Afryce mojej jeśli tam mnie już nie ma?
O nowotworze i potyczkach z tą dziwną chorobą, która uśmierca osobę, w której się zadomowiła i samego siebie przy okazji także?
Tyle osób już na ten temat pisało...
Chyba nic nowego nie dodam w tej kwestii...?
Potem będziesz miała przymusowe zajęcia z chemii i przymusowy odpoczynek, i przymusowe wizyty w instytucji, która zwą szpitalem...
Tak stwierdziły co niektóre osoby i miały z tego wiele radości ku pokrzepieniu mojej osoby...
Postarały się o maszynę do pisania, która pamięta nie jedno słowo, zdanie...
Zadaję sobie pytanie: o czym ma być ta książka?
O życiu zakonnym?
Nie będę pisać, bo już tyle o tym stanie życia napisano...
O misjach?
Jak pisać o Afryce mojej jeśli tam mnie już nie ma?
O nowotworze i potyczkach z tą dziwną chorobą, która uśmierca osobę, w której się zadomowiła i samego siebie przy okazji także?
Tyle osób już na ten temat pisało...
Chyba nic nowego nie dodam w tej kwestii...?
Ten pomysł miały: moja rocznikowa Katarzyna,
która mnie dzielnie wspierała i wspiera. Mama Julki pani Joanna, która
poruszyła Niebo i Ziemię, aby mnie do Szpitala Marynarki Wojennej przyjęto, i
która stawia mnie do pionu swoją Miłością i Troską i wiele innych osób, które
stwierdziły, że sobie poradzę...
P.S
Ksiazki nie będzie moje Panie!
Ksiazki nie będzie moje Panie!
Więc o czym
będę pisała?
O życiu oczywiście, a że na życie składa się wiele spraw więc
myślę, że tematów mi nie zabraknie, nieprawdaż?
I tak powstanie "ksiazka" bez druku czyli ZYCIE.
I tak powstanie "ksiazka" bez druku czyli ZYCIE.
Zdjęcia robione
przed pójściem do szpitala.
Poradzisz sobie! Na pewno:)))
OdpowiedzUsuńmamy (wszyscy pewnie) nadzieję, że będzie książka
OdpowiedzUsuńJudith... o NADZIEI!
OdpowiedzUsuńChciałbym taką książkę przeczytać:-)
Czasem potrzebny jest taki znak od kochających Cię ludzi, żeby coś zrobić.
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz, pisz, chociaż na komputerze pewnie wygodniej :)
Siostrzyczko.
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca propozycja z tym pisaniem książki. POPIERAM!!! W 100(a nawet więcej)procentach. Już się wpisuję na listę czytelników. Temat - obojętny, ponieważ Siostra piszę BARDZO CIEKAWIE na każdy, co widać blogu.
Propozycja pisania książki jest mi jakoś dziwnie mi bliska. Jak poinformowałam jednego ze znajomych, że prawdopodobnie czeka mnie roczny urlop zdrowotny i zastanawiałam się, co będę robiła, powiedział - krótko, zwięźle i na temat - "pisała książkę".
Jestem już trzeci miesiąc na zwolnieniu (nie na urlopie zdrowotnym), więc książki nie piszę. Na razie "hoduję" papierowe kwiaty, a później mam zamiar pomyśleć o "ubieraniu" choinki.
Czekam na sanatorium - gdzie i kiedy dowiem się w najbliższym czasie.
Wierzę, że - jak stwierdziło wiele osób - poradzi sobie Siostra ze wszystkim.
judith, o tym, co ci do głowy przyjdzie. o wszystkim. o czymkolwiek. jeśli to będą twoje słowa i twoje mysli, to na pewno będą wspaniałe. uściski delikatne:)
OdpowiedzUsuńWszyscy gdzies sie chyba spotkaliscie i rozmawialiscie i na koncu "zmowili" przeciwko mnie, biednej kobiecie.../smiech/
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńJaka lśniąca ta maszyna do pisania, jak Ty Judith.
Lśnij i pisz o czymkolwiek i tak będzie ładnie oraz ciekawie, bo inaczej nie potrafisz.
Pozdrawiam serdecznie.
Będzie książka albo nie będzie.
OdpowiedzUsuńDaj sobie czas.
Zanim zaczęłam pisać swojego bloga
machałam rękoma, nie nie będę,
a o czym ja będę pisać
i pisze i jest :-)
woow!ale maszyna...
OdpowiedzUsuńto książka musi byc,ale spokojnie...nie spiesz się,Judyto,przemyśl...i zdecyduj o książce...haha.
Jesteśmy z Toba:)
O tym, że trzeba książkę napisać.
OdpowiedzUsuńItd,Itd. życie.
Maszyna jest bardzo ładna.Taka stylowa.
Czekamy.... i ciagle nam mało
Judytko, wspaniale miec takich przyjaciol. A Ty Kochana pisz, pisz o wszystkim, a zycie nawet to codzienne jest chyba najbardziej interesujace.
OdpowiedzUsuńMoc usciskow przesylam.
czekam na te ksiazke, zwana zyciem - nie ma lepszej!!! a czy na blogu, czy na maszynie- niewazne - na pewno przeczytam!!!
OdpowiedzUsuńprzyznam, ze brakuje mi polskich ksiazek, w ktorych krotkie zdanie z Biblii ilustrowane jest historia z wspolczesnego, codziennego zycia :)
pozdrawiam i gratuluje przyjaciol!!!!
Już ją zaczęłaś pisać na tym blogu!
OdpowiedzUsuńGdyby wszyscy myśleli tak jak Ty w kwestii pisania, powstałoby bardzo mało książek. Czy wiesz, że Karol May, wszystkie swoje książki o Indianach i Arabach pisał w więzieniu, w którym bardzo wiele lat spędził za długi? Nigdy nigdzie nie był, a pisał tak jak naoczny świadek. Więc pisz o Afryce - o zwyczajach, legendach afrykańskich, przyrodzie, różnych dziwach i cudach tamtejszych.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
a wiersze?..mała ta maszynka, w sam raz na miniatury:)
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie pisania na tym archaicznym sprzęcie bez możliwości ciągłego poprawiania, dopisywania, przekształcania... Zdecydowanie wolę klawiaturę laptopa, chociaż ta czarna maszyna, na której położyłaś już swoje palce mogłaby zdobić moje biurko.
OdpowiedzUsuńCiągle mam w pamięci maszynę do pisania Ernesta Hemingwaya, która znajduje się w jego wilii La Finca Vigia na Kubie. Pisałam o tym na swoim blogu. Zrobiłam też kilka zdjęć jego Underwooda...
Gdybyś sięgnęła do jego książki "Ruchome święto" zwróciłabyś uwagę na fragment w którym Amerykanka Gertruda Stein - paryska legenda, radzi mu jak rozpocząć pisanie...
Zastosowałam się do jej bardzo prostej wskazówki, a mianowicie, żeby pisanie rozpocząć zdaniem zawierającym prawdę, które jest najważniejsze, a potem pójdzie jak z płatka. I wierz mi chyba wszyscy mają problem z pierwszym zdaniem....
Ciekawa jestem jakie będzie Twoje pierwsze zdanie Judyś...
Krzepiące uściski i buziaczki :)))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSiostrzyczko
OdpowiedzUsuńNa Twoje słowa: "Wszyscy gdzieś się chyba spotkaliście i rozmawialiście i na końcu "zmówili" przeciwko mnie, biednej kobiecie..."
odpowiadam: oczywiście tak było, bo – moim zdaniem - "W przestrzeni wypełnionej Bożą obecnością, czas i odległość nie istnieje".
Ps. Nie znam nikogo z piszących, ale … jeszcze nic straconego, ponieważ: "świat jest mały" a "u Boga lat nie brakuje".
Pozdrowienia dla wszystkich, którzy "są w zmowie".
Judith, napisz o sobie.
OdpowiedzUsuńWspomnienia - od dzieciństwa począwszy. Fakty przeplatane marzeniami, odczuciami, refleksjami. Tylko Ty możesz napisać własną autobiografię.
Sądzę, że pisanie takiej 'księgi życia' może sprawiać wielką radość i wywołać wiele pięknych wzruszeń, także u przyszłych czytelników. Autentyk to autentyk.
Uważam, że każdy powinien napisać taką książkę, ale nie każdy ma taką możliwość i nie każdy potrafi.
Jeśli więc będziesz miała czas i ochotę, napisz o sobie - proszę :)
Nie chce Siostrze niczego sugerowac, ale jak moja mama popiera jakas inicjatywe, to zawsze doprowadza ja do skutku. Obawiam sie, ze tak jak bylo z niedawno wydana ksiazka, tak tez bedzie z kolejna :) W zwiazku z powyzszym, trzymam kciuki za znalezienie odpowiedniego tematu i za wenę.
OdpowiedzUsuń...piękna maszyna! Nie pozwól by stała bezużyteczna!
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam!
Zacznij, a serce Ci podpowie co masz napisać.
OdpowiedzUsuńTylko koniecznie zacznij pisać!
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Nic nie dzieje sie bez przyczyny.Tak mówią i ja jestem tego samego zdania.Fajnie sie parzy na rozesmiane buzie:)
OdpowiedzUsuńPozdrówecza
Judytko, oczywiście, że z tego co już masz wyjdzie świetna książka.
OdpowiedzUsuńKilka rozdziałów jeszcze dopiszesz...
I będzie kolejne wydanie.
Wszystkiego najlepszego.
Pozdrawiam
Dostałaś przepiękną maszynę z duszą.Piszesz posty z sercem. Nie może się inaczej to skończyć, jak piękną książką.
OdpowiedzUsuńNaprawde NIKT mnie nie rozumie /smiech/!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Pisz! Dużo! A my będziemy czytać.
OdpowiedzUsuńNajserdeczniej pozdrawiam.
Właśnie Judytko, nie książka tylko życie, Twoje życie. Twoje życie, o którym będziesz nam ciągle opowiadała.
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie
Zapraszam po wyróżnienie na mojego bloga :-)
OdpowiedzUsuńWitaj Judytko! Fajnie, że są takie osoby wokół Ciebie. Judytko a może jednak zdecydujesz się na książkę, nie koniecznie o chorobie. Fajnie piszesz, dobrze się Ciebie czyta.Łatwiej wtedy znieść trudne dla nas chwile. Judytko jak dobrze znam taką maszynę. Początki mojej pracy to w taką, przepraszam za słowo, waliłam i pewnie teraz mam tzw łokieć tenisisty. Judytko wybacz za trochę poplątany wpis.Pozdrawiam bardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że jesteś SILNA podwójną Siłą.
OdpowiedzUsuńPrzytulam Cię do siebie.
PISZ koniecznie !!!
Przepraszam Was Wszystkich... jam mam kopot z wyroznieniami, bo nie wiem co z nimi zrobic. Za wszystkie z calego serca dziekuje... I musze przyznac, milo mi...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Prosze napisac prawde o tak zwanym kosciele katolickim, to moze Bog w swojej laskowosci za te prawde uwolnii od raka
OdpowiedzUsuńz wpisów Twojego bloga też by niezła książka powstała i taką miałam nadzieję przeczytać :)
OdpowiedzUsuńAnonimowy; a wiesz, ze na dzisiaj zgadzam sie na ten nowotwor i nie widze w tej chorobie nic zdroznego i nie ma w mym serce i glowie, aby obrazac sie na Boga, albo zaklinac Go, aby mnie od tego doswiadczenia za wszelka cene wybawil... Kocha sie ZA NIC a nie za COS! Zal mi Ciebie Czlowieku...skad w Tobie tyle zlosci i tez o co, ze ludzie wierza, maja nadzieje i kochaja...
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie... tylko nie wiem czego..., ale trzymaj sie zdrowo!
Judith
Jo; podaj adres to posle Tobie te ksiazke.
Serdecznosci
Judith
dziękuję, Judytko, mail wysłany, tylko pewnie wpadł Ci do spamu (moje maile tak mają ;)
OdpowiedzUsuń