W każdym
samochodzie poruszającym się po afrykańskich drogach znajdziesz: maczetę jedną
lub dwie, linę i to długą,
latarek kilka – sprawnych oczywiście, może jakiś
trójkąt odblaskowy najlepiej dwa.
I jeszcze koniecznie zapakowany dobry humor z domieszką rozwagi i podejmowania dobrych
decyzji – na wszelki wypadek, gdyby „coś”
po drodze – nie tej asfaltowej, wydarzyło się, to masz, jak znalazł maczetę i
torebkę z zapakowanym humorem...
Za dnia pół biedy, zawsze ktoś się znajdzie, aby pomóc
usunąć powalone drzewo, wyciągnąć auto z
rowu czy z błota, i zmienić koło... i co najważniejsze świeci słońce.
Zdarzyło
się nam nie raz nie dwa, złapać gumę.
Jedną to rozumię, ale dwie? Trzeba mieć po prostu szczęście!
Wiadomo mamy zapasowe koło więc w kilka minut
sprawa rozwiązana. Szczęśliwe ruszamy dalej i za kilka minut stwierdzamy, że
mamy następne koło do wymiany... Droga była uczęszczana więc koło pod pachę i do
najbliższej osady...
Za kilka godzin można było ruszać dalej. Gorzej bywa nocą
w środku afrykańskiej dżungli, która żyje swoim rytmem, pełna dziwnych odgłosów
i jak to w nocy bywa widzisz i słyszysz więcej niż trzeba i jak znalazł na
takie okazje torba z dobrym humorem i całą resztą...
Owa przygoda na
załączonych zdjęciach zdarzyła się w biały dzień, „najechałyśmy” na pracę w
toku, i były dwie piły do cięcia drzewa. Poradzono sobie z przeszkodą szybko,
jak na afrykańskie warunki czasowe: wszystko da się zrobić we właściwym czasie,
a czasu tutaj się nie liczy, bo czas po prostu jest w tym przypadku na
usunięcie drzewa z drogi! Czekaliśmy tylko około 2 godzin - szczęście było
całkowite! Zainteresowani przejazdem zrobili składkę dla Panów od piły... !!!
P.S Trawa z
ostatniego wpisu to znak dla kierowców, że trzeba zwolnic, coś się wydarzyło,
najczęściej to wypadek...
Coś, jakoś
dziwnie się męczę... nie poznaję siebie, nie podobne do mnie... Afrykańską
sjestę „uprawiam” popołudniami pod przymusem /śmiech/ dla zdrowotności
oczywiście! Nie umie się powstrzymać od
łapania chwil... nad morzem, w kaplicy, w parku przy piciu kawy a właściwie
wody z kawą... Mówię Wam: cieszcie się tym, co macie! Może być gorzej...
I jeszcze jedno do drogi z trawa... Zaczynali ja Francuzi a koncza od 12 lat Grecy... a kiedy skoncza...ktoz to wie!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Delikatne te kameruńskie przydrożne drzewka. Dwie godziny to szybko, bo u nas mogłoby to trwać znacznie dłużej.
OdpowiedzUsuńA sjesta to dobre przyzwyczajenie i nawyk. Nie rezygnuj, póki jest taka możliwość.
Chyba coś z ustawieniem czasu na blogu jest nie tak. Pod moim komentarzem wyświetla się 05:03 a była 14:03:-)
OdpowiedzUsuńAleż potężne drzewo....
OdpowiedzUsuńJakby tak spadło akurat na samochód ?? ....
Wiesz co... kiedy tak sobie czasem Cię czytam... wstyd mi, że o niektórych rzeczach w moim Życiu myślę w kategoriach problemu :) może problem to zbyt duże słowo, ale w ogóle w kategorii czegoś.
OdpowiedzUsuńCzekaliście dwie godziny... tutaj pewnie 99% społeczeństwa szlag jasny by trafił... choć akurat ja potrafię czekać :) i jestem z tego dumna!
Udanego dnia :)
Staram się doceniać to co mam. Wiem, ze inni mają gorzej. Teraz przygotowuję szlachetną paczkę i aż włos się jeży na głowie jak wiele jest potrzeb :(
OdpowiedzUsuńOdnosnie trawy na drodze, no coz, co kraj to obyczaj. U nas ustawiaja slupki pomaranczowe i swiatelka odblaskowe.
OdpowiedzUsuńA sjesta jest wskazana! Odpoczywaj Judith i dbaj o siebie.
Buziaki przesylam, dzielna dziewczyno!
To drzewo to kolos. Oj przydałoby się takie do palenia w kominku. Fajne liściaste.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że sjesta, nie powinna być dla Ciebie żadnym przymusem.
Powinnaś odpoczywać i nabierać sił.
Życzę wszystkiego najlepszego.
Serdecznie pozdrawiam
Prosze odpoczywać- dla zdrowotności i dobrej kondycji
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
jak takie "drzewko" leży na drodze,to wielki problem,ale jak widać nie w Kamerunie...:P
OdpowiedzUsuńco do sjesty...korzystaj z niej Judyto,odpoczywaj...
pozdrawiam Cie serdecznie;)
Raczej u nas to usuwanie drzewa z drogi, to trwałoby nieco dłużej ...
OdpowiedzUsuńSłuszne słowa, że trzeba się cieszyć tym co się ma, dopóki się ma ...
Życzę Ci kochanieńka abyś do zdrowia wracała jak najszybciej.
Pozdrawiam serdecznie.
A ja sobie pomyślałam: ale bym miała opału:)Zdrowka !
OdpowiedzUsuńJudyto, najpierw chcę Ci powiedzieć, że "wygrzebałaś" cudowne zdjęcia. Jestem po prostu zachwycona Twoimi umiejętnościami fotograficznymi. Brawo !!!
OdpowiedzUsuńA teraz jak zawsze życzę Ci jak najszybszego powrotu do zdrowia.
Zdrowiej, zdrowiej, zdrowiej... nabieraj sił...
Ściskam Cię mocno, serdecznie :))))))))))))))))))))***
Drzewa ogromne, widać że potrafią zablokować drogę na kilka godzin. Zdrowiej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzasami i na naszej drodze zwalają się drzewa w poprzek, ale jadący do lasu radzą sobie w mig, odcinają przeszkadzający pień, odciągają na bok i jadą dalej, ale jak tu przyrównać naszą jodłę do tego ogromnego drzewa? tylko te bose stopy w japonkach, przy takiej pracy, nie daj Boże, konar się obsunie na palec ... odpoczywaj, drzemaj, łap dla nas chwile ... cieszę się, tym co mam, każdą drobnostką; pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńTrawa wygląda niesamowicie O_O
OdpowiedzUsuńCarpe Diem. Trzeba wykorzystać każdy dzień, być czujnym i zawsze gotowym. Gdzieś to wyczytałam...
Judyto, musisz dużo odpoczywać.Niestety każda kuracja (chemia lub naświetlanie) niszczy nie tylko chore komórki, niszczy również te zdrowe i stąd ten brak sił. To trochę jak wylewanie dziecka wraz z woda po kąpieli. Staraj się jak najwięcej wypoczywać, to wtedy już po zakończonym cyklu leczenia szybciej powrócisz do sił.
OdpowiedzUsuńWiesz, kiedyś wracaliśmy z Radomia do domu a przed nami wędrowała burza i wyrywała drzewa a z korzeniami. Przez niemal całą drogę drzewa były powalone wzdłuż drogi ale jej nie tarasowały. Dopiero tuż przed W-wą, gdy droga zmieniła kierunek, czekaliśmy kilka godzin na przejazd, bo leżało kilka drzew w poprzek szosy.
Miłego, ;)
Przepraszam, ze nie odpisuje na Wasz komentarze i malo co zagladam na Wasz blogi... moze kiedys nadrobie, jak zdaze. Najwazniejsze, ze pamietam i co dziennie za Was dziekuje!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
judytko, ty nie przepraszaj, ty odpoczywaj, zbieraj siły, dzielna kobieto:)
OdpowiedzUsuńAle przygoda!
OdpowiedzUsuńDrzewo to potężne
Zdrowiej Judyto, zdrowiej koniecznie!
Pozdrawiam Cię bardzo cieplutko:)))
Witaj Judytko! Niezła drzewna przygoda. Ależ olbrzym to drzewo. Zdrowia Judytko, odpoczywaj. Pozdrawiam bardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńTaaak. Trzeba łapać chwile. Bardzo mi się spodobało to określenie.
OdpowiedzUsuńWspaniały post, Judith, bardzo ciekawy i pouczający. Warto wiedzieć takie rzeczy i poznawać... Jesteś szczęściarą, wiesz? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Wróciłam, bo zaczytałam się u Ciebie, Judith... :) Wiesz... ja lepię podobne anioły z gliny, jakie widzę u Ciebie w jednej z notek i nie wiem, co bym bez nich zrobiła... To moje życie... anioły właśnie. Gdyby ktoś zabronił mi je lepić, to byłaby dla mnie najwyższa kara. :) Pozdrawiam raz jeszcze zauroczona mądrością, jaką wyczytuję w każdej notce. Będę tu wracać.
OdpowiedzUsuńTo dopiero przygotowani kierowcy, widzisz, na opał nie pocięli, bo nie było potrzeby, ale ładne mebelki to by się z tego dało zrobić ;)
OdpowiedzUsuń