środa, 21 listopada 2012

O powalonym drzewie….

W każdym samochodzie poruszającym się po afrykańskich drogach znajdziesz: maczetę jedną lub dwie, linę i to długą,
 latarek kilka – sprawnych oczywiście, może jakiś trójkąt odblaskowy najlepiej dwa.
 I jeszcze koniecznie zapakowany dobry humor z domieszką rozwagi i podejmowania dobrych decyzji – na wszelki wypadek,  gdyby „coś” po drodze – nie tej asfaltowej, wydarzyło się, to masz, jak znalazł maczetę i torebkę z zapakowanym humorem...
 Za dnia pół biedy, zawsze ktoś się znajdzie, aby pomóc usunąć powalone drzewo, wyciągnąć  auto z rowu czy z błota, i zmienić koło... i co najważniejsze świeci słońce.
 Zdarzyło się nam nie raz nie dwa, złapać  gumę.
 Jedną to rozumię, ale dwie? Trzeba mieć po prostu szczęście!
 Wiadomo mamy zapasowe koło więc w kilka minut sprawa rozwiązana. Szczęśliwe ruszamy dalej i za kilka minut stwierdzamy, że mamy następne koło do wymiany... Droga była uczęszczana więc koło pod pachę i do najbliższej osady... 
Za kilka godzin można było ruszać dalej. Gorzej bywa nocą w środku afrykańskiej dżungli, która żyje swoim rytmem, pełna dziwnych odgłosów i jak to w nocy bywa widzisz i słyszysz więcej niż trzeba i jak znalazł na takie okazje torba z dobrym humorem i całą resztą...






























Owa przygoda na załączonych zdjęciach zdarzyła się w biały dzień, „najechałyśmy” na pracę w toku, i były dwie piły do cięcia drzewa. Poradzono sobie z przeszkodą szybko, jak na afrykańskie warunki czasowe: wszystko da się zrobić we właściwym czasie, a czasu tutaj się nie liczy, bo czas po prostu jest w tym przypadku na usunięcie drzewa z drogi! Czekaliśmy tylko około 2 godzin - szczęście było całkowite! Zainteresowani przejazdem zrobili składkę dla Panów od piły... !!! 







P.S Trawa z ostatniego wpisu to znak dla kierowców, że trzeba zwolnic, coś się wydarzyło, najczęściej to wypadek...
Coś, jakoś dziwnie się męczę... nie poznaję siebie, nie podobne do mnie... Afrykańską sjestę „uprawiam” popołudniami pod przymusem /śmiech/ dla zdrowotności oczywiście!  Nie umie się powstrzymać od łapania chwil... nad morzem, w kaplicy, w parku przy piciu kawy a właściwie wody z kawą... Mówię Wam: cieszcie się tym, co macie! Może być gorzej...


25 komentarzy:

  1. I jeszcze jedno do drogi z trawa... Zaczynali ja Francuzi a koncza od 12 lat Grecy... a kiedy skoncza...ktoz to wie!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  2. Delikatne te kameruńskie przydrożne drzewka. Dwie godziny to szybko, bo u nas mogłoby to trwać znacznie dłużej.
    A sjesta to dobre przyzwyczajenie i nawyk. Nie rezygnuj, póki jest taka możliwość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba coś z ustawieniem czasu na blogu jest nie tak. Pod moim komentarzem wyświetla się 05:03 a była 14:03:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ potężne drzewo....
    Jakby tak spadło akurat na samochód ?? ....

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz co... kiedy tak sobie czasem Cię czytam... wstyd mi, że o niektórych rzeczach w moim Życiu myślę w kategoriach problemu :) może problem to zbyt duże słowo, ale w ogóle w kategorii czegoś.
    Czekaliście dwie godziny... tutaj pewnie 99% społeczeństwa szlag jasny by trafił... choć akurat ja potrafię czekać :) i jestem z tego dumna!

    Udanego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Staram się doceniać to co mam. Wiem, ze inni mają gorzej. Teraz przygotowuję szlachetną paczkę i aż włos się jeży na głowie jak wiele jest potrzeb :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Odnosnie trawy na drodze, no coz, co kraj to obyczaj. U nas ustawiaja slupki pomaranczowe i swiatelka odblaskowe.

    A sjesta jest wskazana! Odpoczywaj Judith i dbaj o siebie.
    Buziaki przesylam, dzielna dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
  8. To drzewo to kolos. Oj przydałoby się takie do palenia w kominku. Fajne liściaste.
    Oczywiście, że sjesta, nie powinna być dla Ciebie żadnym przymusem.
    Powinnaś odpoczywać i nabierać sił.
    Życzę wszystkiego najlepszego.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Prosze odpoczywać- dla zdrowotności i dobrej kondycji
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. jak takie "drzewko" leży na drodze,to wielki problem,ale jak widać nie w Kamerunie...:P
    co do sjesty...korzystaj z niej Judyto,odpoczywaj...
    pozdrawiam Cie serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Raczej u nas to usuwanie drzewa z drogi, to trwałoby nieco dłużej ...
    Słuszne słowa, że trzeba się cieszyć tym co się ma, dopóki się ma ...

    Życzę Ci kochanieńka abyś do zdrowia wracała jak najszybciej.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja sobie pomyślałam: ale bym miała opału:)Zdrowka !

    OdpowiedzUsuń
  13. Judyto, najpierw chcę Ci powiedzieć, że "wygrzebałaś" cudowne zdjęcia. Jestem po prostu zachwycona Twoimi umiejętnościami fotograficznymi. Brawo !!!

    A teraz jak zawsze życzę Ci jak najszybszego powrotu do zdrowia.
    Zdrowiej, zdrowiej, zdrowiej... nabieraj sił...
    Ściskam Cię mocno, serdecznie :))))))))))))))))))))***

    OdpowiedzUsuń
  14. Drzewa ogromne, widać że potrafią zablokować drogę na kilka godzin. Zdrowiej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czasami i na naszej drodze zwalają się drzewa w poprzek, ale jadący do lasu radzą sobie w mig, odcinają przeszkadzający pień, odciągają na bok i jadą dalej, ale jak tu przyrównać naszą jodłę do tego ogromnego drzewa? tylko te bose stopy w japonkach, przy takiej pracy, nie daj Boże, konar się obsunie na palec ... odpoczywaj, drzemaj, łap dla nas chwile ... cieszę się, tym co mam, każdą drobnostką; pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Trawa wygląda niesamowicie O_O
    Carpe Diem. Trzeba wykorzystać każdy dzień, być czujnym i zawsze gotowym. Gdzieś to wyczytałam...

    OdpowiedzUsuń
  17. Judyto, musisz dużo odpoczywać.Niestety każda kuracja (chemia lub naświetlanie) niszczy nie tylko chore komórki, niszczy również te zdrowe i stąd ten brak sił. To trochę jak wylewanie dziecka wraz z woda po kąpieli. Staraj się jak najwięcej wypoczywać, to wtedy już po zakończonym cyklu leczenia szybciej powrócisz do sił.
    Wiesz, kiedyś wracaliśmy z Radomia do domu a przed nami wędrowała burza i wyrywała drzewa a z korzeniami. Przez niemal całą drogę drzewa były powalone wzdłuż drogi ale jej nie tarasowały. Dopiero tuż przed W-wą, gdy droga zmieniła kierunek, czekaliśmy kilka godzin na przejazd, bo leżało kilka drzew w poprzek szosy.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Przepraszam, ze nie odpisuje na Wasz komentarze i malo co zagladam na Wasz blogi... moze kiedys nadrobie, jak zdaze. Najwazniejsze, ze pamietam i co dziennie za Was dziekuje!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  19. judytko, ty nie przepraszaj, ty odpoczywaj, zbieraj siły, dzielna kobieto:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ale przygoda!
    Drzewo to potężne
    Zdrowiej Judyto, zdrowiej koniecznie!
    Pozdrawiam Cię bardzo cieplutko:)))

    OdpowiedzUsuń
  21. Witaj Judytko! Niezła drzewna przygoda. Ależ olbrzym to drzewo. Zdrowia Judytko, odpoczywaj. Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Taaak. Trzeba łapać chwile. Bardzo mi się spodobało to określenie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Wspaniały post, Judith, bardzo ciekawy i pouczający. Warto wiedzieć takie rzeczy i poznawać... Jesteś szczęściarą, wiesz? :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  24. Wróciłam, bo zaczytałam się u Ciebie, Judith... :) Wiesz... ja lepię podobne anioły z gliny, jakie widzę u Ciebie w jednej z notek i nie wiem, co bym bez nich zrobiła... To moje życie... anioły właśnie. Gdyby ktoś zabronił mi je lepić, to byłaby dla mnie najwyższa kara. :) Pozdrawiam raz jeszcze zauroczona mądrością, jaką wyczytuję w każdej notce. Będę tu wracać.

    OdpowiedzUsuń
  25. To dopiero przygotowani kierowcy, widzisz, na opał nie pocięli, bo nie było potrzeby, ale ładne mebelki to by się z tego dało zrobić ;)

    OdpowiedzUsuń