Na przykład rozdział pierwszy traktujący o tym, co w twoim życiu było najpiękniejsze... Rozdział drugi to rozdział twoich dobrych uczynków, modlitw... Rozdział trzeci to twoja praca i praca nad sobą... Rozdział czwarty to twoje pragnienia, cele życiowe, marzenia... Piąty to Twoje relacje z ludźmi... Szósty to twoje złe strony i uczynki... Rozdział siódmy to Twoje okaleczenia i zranienia... Dwa ostatnie rozdziały otwiera się tylko w dwóch celach: by uzyskać przebaczenie i aby uzyskać uzdrowienie...
Co jednak ludzie czynią najczęściej...
Jesteś słynnym pisarzem, którego książki wprost znikają z półek księgarskich. Piszą o Tobie we wszystkich znaczniejszych gazetach. Postanowiłeś napisać dzieło życia, a w nim opisać swą historię. Stukałeś w klawiaturę komputera przez pół roku. Wreszcie odetchnąłeś. Skończyłeś pisać. Książka życia jest gotowa! Nosi tytuł „Moje życie”. Ma siedem rozdziałów, 1260 stron, a na każdej z nich znajduje się 46 wierszy. Kiedy poprawiłeś już wszystko, pobiegłeś do wydawnictwa. Po drodze uświadomiłeś sobie, że ludzie będą czytać twój siódmy rozdział! Będąc jeszcze na ulicy, przystanąłeś, wyjąłeś z teczki i zacząłeś pospiesznie czytać ostatni rozdział. Już po kilku wersetach doszedłeś do wniosku, że ten ostatni rozdział nie nadaje się do druku! Schowałeś ów siódmy rozdział pośpiesznie do kieszeni i z podniesioną głową wszedłeś do budynku wydawnictwa. Zostałeś zaproszony po kilku godzinach do gabinetu właściciela wydawnictwa. Siedzieliście naprzeciw siebie w bufoniastych fotelach, a on pełen podziwu przez siedemnascie minut zachwalał twoje dzieło. Byłeś dumny i szczęśliwy... Przeszkadzał ci jedynie ów siódmy uwierający rozdział, który wypychał kieszeń. „Książka jest świetna. Będzie z pewnością nominowana do wielu nagród literackich, a może nawet do Nagrody Nobla.
Jest wspaniała, ale miałem wrażenie, że zabrakło w niej jednego rozdziału...”
– spojrzał na ciebie zawieszonym wzrokiem. Bąknąłeś coś pod nosem i zbiegłeś schodami na ulicę. Zamyśliłeś się i nawet nie zauważyłeś, że kartki z siódmego rozdziału rozsypały się po chodniku. O stracie zorientowałeś się dopiero w domu. I mimo, że wróciłeś na ulicę i długo szukałeś, zagubiony rozdział już się nie odnalazł. Wydana książka cieszyła się ogromnym powodzeniem, sprzedała się w milionach egzemplarzy. Została przetłumaczona na kilka języków. Wreszcie otrzymałeś upragnione zaproszenie do Sztokholmu na wręczenie nagród dla najlepszych powieściopisarzy. Do zaproszenia dołączono bilet lotniczy i rezerwację w jednym z najlepszych hoteli. W czasie uroczystości siedziałeś w pierwszym rzędzie, pośród najwybitniejszych pisarzy. Wreszcie przyszedł moment odczytania nazwisk najlepszych autorów. Wyczytano ostatnie, czwarte nazwisko. Z ulgą odetchnąłeś, nie wyczytano ciebie. Trzecie nazwisko również nie było twoje... Po cichu liczyłeś na pierwsze miejsce. Niestety... Jako drugie nazwisko wyczytano ciebie. Byłeś rozczarowany. Ktoś napisał coś lepszego do ciebie. Zazdrość gryzła cię wewnątrz, wykręcała ci gałki oczne, ale czyniłeś wszystko, by nie dać po sobie tego poznać... i promiennie się uśmiechałeś. Po wręczeniu ci nagrody usiadłeś w fotelu i z zapartym tchem oczekiwałeś wyczytania laureata pierwszej nagrody. Kto napisał coś lepszego od ciebie? Pożerała cię ciekawość! Sala umilkła. Wyczytano nazwisko zupełnie nieznane w środowisku literackim. Wszyscy byli zdumieni. Ale kiedy przeczytano tytuł książki, wcisnęło cię w fotel z rozpaczy. Tytuł brzmiał:”Siódmy rozdział”... Najgorsze przeczucia szarpały ci wnętrzności. Przewodniczący komisji ze łzami w oczach wyznał wobec wszystkich zebranych, że w powieści odnalazł bliźniacze podobieństwo do swoich przeżyć. Chwila, w której wziął do reki „Siódmy rozdział”, była jednym z najpiękniejszych momentów jego życia. Jego szczere wyznanie głęboko poruszyło wszystkich. Długo opowiadał o tym, że żadna książka do tej pory nie zrobiła na nim tak wielkiego wrażenia. Po zakończonej uroczystości gnała cię tylko jena myśl: kupić tę książkę i przekonać się, czy czasem nie jest ona owym zagubionym rozdziałem! Wpadłeś do pierwszej księgarni, rzuciłeś pieniędzmi, wyszarpałeś zaskoczonej sprzedawczyni książkę z ręki i zanim ta wydała ci resztę, zatopiłeś wzrok w pierwszej stronie tekstu... Stałeś jak posąg. Oto w ręce miałeś swój rozdział, zagubioną cząstkę swojej książki! To, co najcenniejsze zostało przez ciebie odrzucone i zmarnowane, a ktoś inny zrobił na tym karierę...”.
/Augustyn Pelanowski OSPPE "Siódmy rozdział"/
P.S
Tym, co jest w nas najcenniejsze, jest zwykle to, czego nie potrafimy w
sobie zaakceptować, przyjąć i.... przemienić.
Och, Judyto! Jakze przejmujący jest ten fragment "Siódmego rozdziału", który nam tutaj przedstawiłaś! Ilez w tym prawdy i nauki dla nas, którzy chowamy sie ze swym bólem, męką i zgryzotami przed ludxmi, na światło dzienne wystawiając to, co piekniejsze i jak myslimy lepiej strawne.
OdpowiedzUsuńA jednak nie - prawdziwosc ma dwie strony medalu. I moze ten rzadko oglądany rewers jest bardziej nami niż awers.
Będę teraz duzo o tym wszystkim mysleć. To, co u Ciebie przeczytałąm ma bowiem dla mnie, jako osoby piszącej naprawdę ogromne znaczenie!
Dziekuje Ci Judyto za ten niespodziewanie silny impuls do głębokiego namysłu.
Pozdrawiam ciepło!:-))
Piękne oraz dające do myślenia! Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńo jakże dzisiaj potrzebny był mi ten wpis
OdpowiedzUsuńmam do napisania fragment siódmego rozdziału i tłumaczyłam sobie, że to przecież nieistotne i bez znaczenia
dziękuję
Judytko, dziękuję ! Stawiasz mnie na nogi zawsze, kiedy tego potrzebuję... To jak cud.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego
E.
W komentarzach mało piszę, ale zawsze dużo myślę o tym, co u Ciebie przeczytałam. Niewątpliwie masz wpływ na moje życie...
OdpowiedzUsuńNic nie dzieje się przypadkiem...
Ciekawe czy da się tak pisać by nie chcieć nic odrzucić.
OdpowiedzUsuńDa sie, tylko trzeba przestac obawiac i bac sie...
UsuńJ.
Wiesz, u niektórych ten rozdział siódmy jest znacznie większy, obszerniejszy niż wszystkie inne i ma kolosalny wpływ na ich życie. I często wcale nie uszlachetnia.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
A moglby uszlachetnic...
UsuńJ.
kochana Judytko.... siódmy rozdział zrobił na mnie ogromne wrażenie... wręcz potrząsnął mnie za ramiona.. dziękuję :*
OdpowiedzUsuńWzruszająca i wielce wymowna opowieść. Gdy każdy choć troszeczkę pomyślał zanim zacznie pisać swoje rozdziały świat byłby Niebem.Wzruszyłam się.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że do Ciebie trafiłam. :)
Pozdrawiam, Ewa
Dziękuję.Przytulę do serca mój siódmy rozdział.
OdpowiedzUsuńpiękne. i mądre. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńi znowu mi o czymś przypomniałaś :) dziękuję i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCudowne! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńCzekam i walczę o to aby w siódmym rozdziale móc napisać: "przebaczyłam".
OdpowiedzUsuńmuszę to przeczytać jeszcze raz i jeszcze raz i chwilę pomyśleć......dziękuję
OdpowiedzUsuńTak niechętnie otwieramy siódmy rozdział, wydaje się prawie, że go nie ma... ale jest.
OdpowiedzUsuńDziękuję za inspirację do refleksji i pozdrawiam serdecznie
To najtrudniejszy rozdział do napisania. Bo w przeciwieństwie do wcześniejszych, ten MUSIMY napisać.
OdpowiedzUsuńPrzystanęłam. Zamyśliłam się. Hm... mój siódmy rozdział.... jakiż chciałabym, aby był ten mój siódmy rozdział, jaki jest i jaki będzie?
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Twoje posty. Dzięki nim zatrzymuję się na chwilę i zaczynam widzieć to, co naprawdę jest ważne. Zatrzymuję się chociaż na chwilę...
Serdeczności.
Piszemy, piszemy... tabula rasa :)
OdpowiedzUsuń... i zostanie zapisana.
UsuńJ.
Mocne.
OdpowiedzUsuńI jak wiele wątków się tu przewija...
Zawsze mam wątpliwości czy nasze cierpienie i okaleczenia mogą kogoś zainteresować ?
OdpowiedzUsuńTak mało jest współczucia w obecnym świecie- każdy zmierza w swoją stronę....
Zofijanna,- zainteresować i owszem. Współczuć to już nie zawsze. Przeciez wszyscy kochamy się plawić w słońcu, a na dni pochmurne narzekamy...
OdpowiedzUsuńNo cóż, jakże często wpychamy do kieszeni ten niechciany rozdział. Szczęśliwy ten, kto nie dowie się, jak mógł być ważny ten przez niego zlekceważony rozdział.
OdpowiedzUsuńdało mi to dużo do myślenia...to co nam wydaje się do odrzucenia,tak naprawdę tym nie jest...
OdpowiedzUsuńmądre opowiadanie...
Wspaniała ta książka, dzięki za przypomnienie. Zastanawiam się, ile razy można ten siódmy rozdział w swoim życiu otwierać? I czy to jeszcze siódmy, czy może ósmy, dziewiąty, kolejny?
OdpowiedzUsuńA o.Pelanowski jest wspaniały. Pozdrawiam :)
Taki rozdział jest w każdym z nas. Wspaniały post. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńEch, przywłaszczanie jest czymś strasznym, plagiat, bo przecieże nie można pomyśleć inaczej. Znalezione, przecież nie znaczy - moje
OdpowiedzUsuńściskam Judytko...
Jeśli to że ktoś zrobił karierę na tym, do czego Ty jeszcze nie dojrzałeś, wywołuje u Ciebie uczucie zazdrości, to jest to najlepszy dowód na to że jeszcze do tego nie dojrzałeś :). Pozdrawiam ciepło i dziękuję za mądry tekst.
OdpowiedzUsuń„To nieprawda! Nie urodziłeś się, żeby przegrać! Ale by życie w tobie zwyciężało wszelką śmierć. Urodziłeś się, aby żyć, żyć, żyć!”
OdpowiedzUsuńCytat pochodzi z książki, do której co jakiś czas zaglądam "Zraniony Pasterz"
Myślę, że 6 i 7 rozdział nie jest dla wszystkich... to wersy, które nas tworzą, które są częścią nas ale... w nas powinny pozostać... a może nie tyle powinny co... mamy prawo zachować je dla siebie ;-)))
Piękny post Judyto i skłania do refleksji.Pozdrawiam Cię serdecznie
OdpowiedzUsuńCiekawe. Zaczęłam się zastanawiać, gdzie jest mój siódmy rozdział i co w nim jest napisane.
OdpowiedzUsuńNajtrudniejszy...
OdpowiedzUsuńNiesamowite! twoje posty są jak światełka we mgle, dające do myślenia.
OdpowiedzUsuń