poniedziałek, 21 października 2013

O wyrafinowanym luksusie….

 Byłam zdziwiona, że na bałtyckich wydmach rosną dzikie róże. Zapomniałam..., dzika róża rośnie praktycznie wszędzie więc kolczaste krzewy od wieków wpisane są w polski krajobraz, nawet ten nadmorski.
 Szkoda, że nie korzystamy w pełni z jej dobrodziejstw.
 Jesień w pełni, róże o białych lub różowych kwiatach przekwitły, zostały owoce, które trzeba zebrać po pierwszych przymrozkach...
 Róża to królowa kwiatów i symbol miłości.


 Już w starożytnej Persji uprawiano róże, by otrzymać z nich olejek
 i wodę różaną. W antycznym Rzymie dekorowano różami sale biesiadne, a podczas świąt inne miejsca.
  W tym celu sprowadzano z Egiptu wprost niewiarygodne ilości tych kwiatów.
 Bogaci Rzymianie wręcz nurzali się w nich, gdyż stanowiły widomy przejaw wyrafinowanego luksusu, w którym tak się wówczas lubowali. Gdy Kleopatra podejmowała Antoniusza, kazała pomieszczenia,
 w których odbywały się uroczystości na jego cześć, napełnić do wysokości kolan płatkami róż. Zaproszeni goście siedzieli na materacach i poduszkach wypełnionych płatkami różanymi. Kąpali się w wodzie różanej... Kwiaty róż mają także cenne właściwości lecznicze, które wykorzystywane są od 5000 tysięcy lat.
 Persowie stosowali kompresy z wody różanej w dolegliwościach
 serca, żołądka i nerwów.
 W średniowiecznych klasztorach używano suszonych kwiatów róż jako przeciwzapalnej zasypki na rany, a na oparzenia lub oczy dotknięte stanem zapalnym przykładano kompresy z herbatki różanej. 
 Hildegarda z Bingen, która żyła w latach 1089 – 1179 napisała: "Zbierzcie kwiaty róż o świcie i połóżcie je na oczy – uczyni je to czystymi". 
 Zachęcam Was do poczytania o odkryciach medycznych siostry Hildegardy, dla mnie to niesamowita kobieta, a jej przemyślenia i odkrycia medyczne są aktualne i dzisiaj. Hildegarda znała wiele przepisów na zdrowie ducha i ciała.



 Owoce dzikiej róży to sama witamina, którą można na wiele sposobów wykorzystać w kuchni. Dżemy, konfitury, soki, wina, nalewki zadowolą gusta najwybredniejszych znawców i smakoszów i przy okazji zadbają
 o nasze zdrowie.
 Hmm, zostały owoce dzikiej róży więc zróbmy
 dobrą nalewkę lub konfiturę... Co robimy?
 Jestem za naleweczką z płatków róży, bo znawcy mówią, że ma zjawiskowy smak, cudowny zapach kwiatów róż i jest napojem zdrowia
 i urody. Trochę na takową za późno, róża przekwitła! Nic straconego,
 bo nalewkę można zrobić z owoców dzikiej róży.
 Mamy jeszcze czas, pierwsze przymrozki przed nami, bo do naleweczki trzeba zebrać owoce dzikiej róży po pierwszych przymrozkach,
 i będzie jak znalazł na zimowe chłody.





  1 kg owoców dzikiej róży zebranych po pierwszych przymrozkach,
 1/4 litra spirytusu,
1/2 litra wódki,
1/2 kg cukru.

 Przemrożone owoce starannie przeczyścić, usunąć nasiona, umyć
 i osuszyć. Owoce zasypać w słoju cukrem i postawić w ciepłym miejscu, aby puściły sok. Co 2-3 dni potrząsać słojem. Po 14 dniach wlać alkohol, słój zakręcić i pozostawić na następne 14 dni, co kilka dni wstrząsając. Zlać, przecedzić i rozlać do butelek. Pozostawić w chłodnym pomieszczeniu. Po dwóch miesiącach nalewka nadaje się do picia w małych ilościach dla ratowania zdrowia i humoru /śmiech/!
 Można nalewkę z dzikiej róży doskonalić, dodać mięty, goździków, miodu..., a wszystko to dla zdrowotności bez wątpienia!





P.S
A na koniec coś dla ducha... Płatki kwiatowe wszystkich róż są jadalne i można zrobić z nich np. miód różany, albo kąpiel różaną... Po dniu pełnym wysiłku najłatwiej odprężyć się, biorąc gorącą kąpiel z 1 lub 2 garściami świeżych albo suchych wonnych różanych płatków. Nieco wykwintniejszy wariant kąpieli to dodanie do wody 1 pojemnika śmietanki z 3 kroplami olejku różanego. Oczywiście nie powinno także zabraknąć garstki płatków róż, płonących świec i pięknej, łagodnej muzyki...  Jest jedno małe „ale”: trzeba mieć wannę /śmiech/! 

30 komentarzy:

  1. Piękna wizja tej kąpieli w różach :)
    Tyle zawsze podajesz ciekawych wiadomości... Ale dzikie róże to dla mnie przede wszystkim na wydmach i terenach nadmorskich :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam róże, ich zapach, motyw róż dominuje w moim domu aż do przesady. Pod gankiem rośnie pnąca róża o wyjątkowo mocnym zapachu, kwitnie niezwykle obficie i ma tylko jedną wadę, mnóstwo ostrych kolców. Dziękuję Ci za przypomnienie o kąpieli w płatkach, kiedyś, w czerwcu, gdy kwitnie najobficiej, zrobię sobie taką kąpiel, a co!
    Przesyłam serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przymrozek był. Ruszam więc po różę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja preferuję konfiturę i herbatkę z róży. Mam w swoim ogrodzie kilka krzewów. Zapach kwiatów róży pomarszczonej zniewala :)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy Ci już pisałam Judytko, że jesteś fantastyczna? Taka nasza blogowa róża!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. zawsze uwielbiałam pączki z różą.... to mój smak dzieciństwa.... :)
    Serdeczności :****

    OdpowiedzUsuń
  7. Robiłam nalewke z owoców róży 2 lata temu, nie skosztowałam jej jeszcze, stoi gdzieś na spiżarnianej półce, i teraz sobie przypomniałam o niej; a oczyszczanie owoców dzikiej róży z nasionek i włosków to iście benedyktyńska praca, polecam ją tylko najcierpliwszym; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A owce dzikiej róży można na nalewkę wykorzystać nawet 3krotnie. Wg koneserów, drugie zalanie jest najlepsze :)

      Usuń
  8. Mieszkam nad morzem, zatem obszar wydm oddzielający plażę od deptaka, np. w Ustce, od zawsze porośnięty jest dzika różą. Dla mnie to normalka. Ciekawa jestem, czy owoce ktos potem zbiera?
    Naleweczka .... hm.... pieknie brzmi. Nigdy nie piłam.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  9. u naszej rózy blogowej to zawsze i coś dla ducha i dla ciała;)
    naleweczki chętnie był spróbowała bo przeziebienie mnie trzyma, moze by cosik pomogło;)
    kiedys jak mi się ten mój domek z marzeń zisci to na pewno roż w ogrodzie nie zabraknie...

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja dostałam od mamy z działki kilka dosłownie owoców róży i zupełnie nie wiem, co z nich zrobić? Zasmażyć? Ususzyć? No nie wiem!

    OdpowiedzUsuń
  11. A komu się śpieszy - można owoce dzikiej róży zebrać przed przymrozkami i przemrozić je w zamrażarce :) Podobnie postąpić można z dojrzałymi owocami jarzębiny, one też powinny być przetwarzane po przymrozkach. Aronia z kolei nie musi być przemrożona, ale jeśli tak zrobimy, to straci cierpkość i będzie w przetworach i sokach o wiele smaczniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  12. przypomniało mi sie "American Beauty"

    no i praktycznie w każdych perfumach jest róża, znaczy olejek z niej

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzika róża - moja ulubiona modelka o każdej porze roku...:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja też jestem za naleweczką z róży...
    Bardzo interesująco o niej napisałaś,
    jak wiesz Judytko, lubię takie różne historie.
    A róża jest dla nas błogosławieństwem.

    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  15. To ja zapraszam na naleweczkę z płatków- narobiłam sporo, w kilku wersjach: z cukrem, ale też z miodem.
    Z ubiegłego roku mam z owoców.
    Do czyszczenia owoców z kudłatych ziaren zatrudniłam męża. Trochę się zżymał, ale cierpliwie czyścił.
    To dobre zajęcie dla Pędziwiatrów.......długo się robi, ale szybko pije.....

    Mnie niestety nie wolno........................
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  16. wiesz jak człowieka pobudzić :) uwielbiam zapach dzikich róż

    nalewka...

    pozdrawiam Judyto :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Z chęcią spróbowałabym takiej nalewki:)

    OdpowiedzUsuń
  18. kocham róże w każdej postaci...nawet płatków o delikatnej woni,do kąpieli...
    ile tu ciekawych wiadomości Judytko...

    OdpowiedzUsuń
  19. Jakby nie trzeba było wydłubywać tych nasionek... A płatki to ja jadam nagminnie. Najbardziej lubię takie czasami z goryczką.

    OdpowiedzUsuń
  20. A ja dziś robiłem imbirówkę. Świeży imbir, limonka i miód zamiast cukru. Zobaczymy jak wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jaki cudny, wonny, różany post! Pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  22. Cudowne przepisy dla ciała i ducha :) i ta końcówka z wanną :) hahaha :)
    Zaintrygowałaś mnie siostrą Hildegardą. Podpowiesz jakieś tytuły? Czy wystarczy w gooogle wpisać? :)


    P.S. Czasem myślę sobie, że jeśli się ma czas dla siebie, ma się go też dla innych :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Judytko zawsze lubiłam i lubię konfiturę z dzikiej róży, ale tyle informacji cennych przekazałaś, dziękuje bardzo.Serdeczności zostawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Całe podejście do pomnika na Westerplatte obsadzone jest krzakami róż. Chyba dzikich, choć przycinanych, żeby się zanadto nie rozrastały. Z doświadczenia wiem, że doskonale nadają się na wina czy nalewki. :-)

    Swoją drogą ktoś, kto chciałby mieć "życie usłane różami" powinien mieć dobre buty, bo nie zawsze wiadomo, kto mu te róże będzie słał i czy pod spodem nie będzie kolców. :-)

    OdpowiedzUsuń
  25. Pierwszy mój alkoholowy odlot zaliczyłem chyba w wieku 8 lat, gdy przez wężyk podpiłem wino z babcinego balonu. Znaleziono mnie śpiącego tuż obok. Tak więc mam bardzo błogie doświadczenie z dzikimi różami:-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Św.Hildegarda od jakiegoś czasu pojawia się w moim życiu..dziś już wiem,że od dawna dawała mi znaki,że coś dzieje się z moim życiem:)Nie słyszałam wtedy ...ale
    Lepiej późno niż wcale .Rozczytuje się właśnie w tym co mogę znaleźć w necie na jej temat i jej metod leczenia
    Pozdrawiam i zdrowia życzę bo to najważniejsze

    OdpowiedzUsuń
  27. Przepadam za konfiturą z płatków róży.
    Pączki z takim nadzieniem odsłaniają skrawek nieba :-)
    Pozdrawiam bardzo serdecznie!

    OdpowiedzUsuń