Byłam
zdziwiona, że na bałtyckich wydmach rosną dzikie róże. Zapomniałam..., dzika róża rośnie
praktycznie wszędzie więc kolczaste krzewy od wieków wpisane są w polski
krajobraz, nawet ten nadmorski.
Szkoda, że nie korzystamy w pełni z jej
dobrodziejstw.
Jesień w pełni, róże o białych lub różowych kwiatach przekwitły,
zostały owoce, które trzeba zebrać po pierwszych przymrozkach...
Róża to
królowa kwiatów i symbol miłości.
Już w starożytnej Persji uprawiano róże, by otrzymać z nich olejek
i wodę
różaną. W antycznym Rzymie dekorowano różami sale biesiadne, a podczas świąt
inne miejsca.
W tym celu sprowadzano z Egiptu wprost niewiarygodne ilości tych
kwiatów.
Bogaci Rzymianie wręcz nurzali się w nich, gdyż stanowiły widomy
przejaw wyrafinowanego luksusu, w którym tak się wówczas lubowali. Gdy Kleopatra
podejmowała Antoniusza, kazała pomieszczenia,
w których odbywały się uroczystości na jego cześć, napełnić do wysokości kolan płatkami róż. Zaproszeni goście siedzieli na materacach i poduszkach wypełnionych płatkami różanymi. Kąpali się w wodzie różanej... Kwiaty róż mają także cenne właściwości lecznicze, które wykorzystywane są od 5000 tysięcy lat.
Persowie stosowali kompresy z wody różanej w dolegliwościach
serca, żołądka i nerwów.
w których odbywały się uroczystości na jego cześć, napełnić do wysokości kolan płatkami róż. Zaproszeni goście siedzieli na materacach i poduszkach wypełnionych płatkami różanymi. Kąpali się w wodzie różanej... Kwiaty róż mają także cenne właściwości lecznicze, które wykorzystywane są od 5000 tysięcy lat.
Persowie stosowali kompresy z wody różanej w dolegliwościach
serca, żołądka i nerwów.
W średniowiecznych klasztorach używano
suszonych kwiatów róż jako przeciwzapalnej zasypki na rany, a na oparzenia lub
oczy dotknięte stanem zapalnym przykładano kompresy z herbatki różanej.
Hildegarda z Bingen, która żyła w latach 1089 – 1179 napisała: "Zbierzcie kwiaty róż o świcie i połóżcie je na oczy – uczyni je to czystymi".
Hildegarda z Bingen, która żyła w latach 1089 – 1179 napisała: "Zbierzcie kwiaty róż o świcie i połóżcie je na oczy – uczyni je to czystymi".
Zachęcam Was do poczytania o odkryciach
medycznych siostry Hildegardy, dla mnie to niesamowita kobieta, a jej przemyślenia i odkrycia medyczne są aktualne i dzisiaj. Hildegarda znała wiele przepisów na zdrowie
ducha i ciała.
Owoce
dzikiej róży to sama witamina, którą można na wiele sposobów wykorzystać w
kuchni. Dżemy, konfitury, soki, wina, nalewki zadowolą gusta najwybredniejszych
znawców i smakoszów i przy okazji zadbają
o nasze zdrowie.
Hmm, zostały owoce
dzikiej róży więc zróbmy
dobrą nalewkę lub konfiturę... Co robimy?
Jestem za naleweczką z płatków róży, bo znawcy mówią, że ma zjawiskowy smak, cudowny zapach kwiatów róż i jest napojem zdrowia
i urody. Trochę na takową za późno, róża przekwitła! Nic straconego,
bo nalewkę można zrobić z owoców dzikiej róży.
dobrą nalewkę lub konfiturę... Co robimy?
Jestem za naleweczką z płatków róży, bo znawcy mówią, że ma zjawiskowy smak, cudowny zapach kwiatów róż i jest napojem zdrowia
i urody. Trochę na takową za późno, róża przekwitła! Nic straconego,
bo nalewkę można zrobić z owoców dzikiej róży.
Mamy jeszcze czas, pierwsze przymrozki przed nami, bo do naleweczki trzeba
zebrać owoce dzikiej róży po pierwszych przymrozkach,
i
będzie jak znalazł na zimowe chłody.
1 kg owoców dzikiej róży zebranych po
pierwszych przymrozkach,
1/4 litra spirytusu,
1/2 litra wódki,
1/2 kg cukru.
Przemrożone owoce starannie przeczyścić, usunąć nasiona, umyć
i osuszyć. Owoce
zasypać w słoju cukrem i postawić w ciepłym miejscu, aby puściły sok. Co 2-3
dni potrząsać słojem. Po 14 dniach wlać
alkohol, słój zakręcić i pozostawić na następne 14 dni, co kilka dni
wstrząsając. Zlać, przecedzić i rozlać do butelek. Pozostawić w chłodnym
pomieszczeniu. Po dwóch miesiącach nalewka nadaje się do picia w małych
ilościach dla ratowania zdrowia i humoru /śmiech/!
Można nalewkę z dzikiej róży
doskonalić, dodać mięty, goździków,
miodu..., a wszystko to dla zdrowotności bez wątpienia!
P.S
A na koniec coś dla ducha... Płatki
kwiatowe wszystkich róż są jadalne i można zrobić z nich np. miód różany, albo
kąpiel różaną... Po dniu pełnym wysiłku najłatwiej odprężyć się, biorąc gorącą
kąpiel z 1 lub 2 garściami świeżych albo suchych wonnych różanych płatków.
Nieco wykwintniejszy wariant kąpieli to dodanie do wody 1 pojemnika śmietanki z
3 kroplami olejku różanego. Oczywiście nie powinno także zabraknąć garstki
płatków róż, płonących świec i pięknej, łagodnej muzyki... Jest jedno małe „ale”: trzeba mieć wannę
/śmiech/!
Piękna wizja tej kąpieli w różach :)
OdpowiedzUsuńTyle zawsze podajesz ciekawych wiadomości... Ale dzikie róże to dla mnie przede wszystkim na wydmach i terenach nadmorskich :)
pozdrawiam
uwielbiam róże, ich zapach, motyw róż dominuje w moim domu aż do przesady. Pod gankiem rośnie pnąca róża o wyjątkowo mocnym zapachu, kwitnie niezwykle obficie i ma tylko jedną wadę, mnóstwo ostrych kolców. Dziękuję Ci za przypomnienie o kąpieli w płatkach, kiedyś, w czerwcu, gdy kwitnie najobficiej, zrobię sobie taką kąpiel, a co!
OdpowiedzUsuńPrzesyłam serdeczności.
Przymrozek był. Ruszam więc po różę :)
OdpowiedzUsuńJa preferuję konfiturę i herbatkę z róży. Mam w swoim ogrodzie kilka krzewów. Zapach kwiatów róży pomarszczonej zniewala :)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzy Ci już pisałam Judytko, że jesteś fantastyczna? Taka nasza blogowa róża!!!!!
OdpowiedzUsuńzawsze uwielbiałam pączki z różą.... to mój smak dzieciństwa.... :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności :****
Robiłam nalewke z owoców róży 2 lata temu, nie skosztowałam jej jeszcze, stoi gdzieś na spiżarnianej półce, i teraz sobie przypomniałam o niej; a oczyszczanie owoców dzikiej róży z nasionek i włosków to iście benedyktyńska praca, polecam ją tylko najcierpliwszym; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńA owce dzikiej róży można na nalewkę wykorzystać nawet 3krotnie. Wg koneserów, drugie zalanie jest najlepsze :)
UsuńMieszkam nad morzem, zatem obszar wydm oddzielający plażę od deptaka, np. w Ustce, od zawsze porośnięty jest dzika różą. Dla mnie to normalka. Ciekawa jestem, czy owoce ktos potem zbiera?
OdpowiedzUsuńNaleweczka .... hm.... pieknie brzmi. Nigdy nie piłam.
Serdeczności
u naszej rózy blogowej to zawsze i coś dla ducha i dla ciała;)
OdpowiedzUsuńnaleweczki chętnie był spróbowała bo przeziebienie mnie trzyma, moze by cosik pomogło;)
kiedys jak mi się ten mój domek z marzeń zisci to na pewno roż w ogrodzie nie zabraknie...
A ja dostałam od mamy z działki kilka dosłownie owoców róży i zupełnie nie wiem, co z nich zrobić? Zasmażyć? Ususzyć? No nie wiem!
OdpowiedzUsuńA komu się śpieszy - można owoce dzikiej róży zebrać przed przymrozkami i przemrozić je w zamrażarce :) Podobnie postąpić można z dojrzałymi owocami jarzębiny, one też powinny być przetwarzane po przymrozkach. Aronia z kolei nie musi być przemrożona, ale jeśli tak zrobimy, to straci cierpkość i będzie w przetworach i sokach o wiele smaczniejsza.
OdpowiedzUsuńprzypomniało mi sie "American Beauty"
OdpowiedzUsuńno i praktycznie w każdych perfumach jest róża, znaczy olejek z niej
Dzika róża - moja ulubiona modelka o każdej porze roku...:)
OdpowiedzUsuńJa też jestem za naleweczką z róży...
OdpowiedzUsuńBardzo interesująco o niej napisałaś,
jak wiesz Judytko, lubię takie różne historie.
A róża jest dla nas błogosławieństwem.
Pozdrawiam cieplutko.
To ja zapraszam na naleweczkę z płatków- narobiłam sporo, w kilku wersjach: z cukrem, ale też z miodem.
OdpowiedzUsuńZ ubiegłego roku mam z owoców.
Do czyszczenia owoców z kudłatych ziaren zatrudniłam męża. Trochę się zżymał, ale cierpliwie czyścił.
To dobre zajęcie dla Pędziwiatrów.......długo się robi, ale szybko pije.....
Mnie niestety nie wolno........................
Buziaki
wiesz jak człowieka pobudzić :) uwielbiam zapach dzikich róż
OdpowiedzUsuńnalewka...
pozdrawiam Judyto :*
Z chęcią spróbowałabym takiej nalewki:)
OdpowiedzUsuńkocham róże w każdej postaci...nawet płatków o delikatnej woni,do kąpieli...
OdpowiedzUsuńile tu ciekawych wiadomości Judytko...
Jakby nie trzeba było wydłubywać tych nasionek... A płatki to ja jadam nagminnie. Najbardziej lubię takie czasami z goryczką.
OdpowiedzUsuńA ja dziś robiłem imbirówkę. Świeży imbir, limonka i miód zamiast cukru. Zobaczymy jak wyjdzie.
OdpowiedzUsuńJaki cudny, wonny, różany post! Pozdrówka!
OdpowiedzUsuńCudowne przepisy dla ciała i ducha :) i ta końcówka z wanną :) hahaha :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie siostrą Hildegardą. Podpowiesz jakieś tytuły? Czy wystarczy w gooogle wpisać? :)
P.S. Czasem myślę sobie, że jeśli się ma czas dla siebie, ma się go też dla innych :)
Z Twoim P.S zgadzam sie calkowicie!
UsuńJ.
Judytko zawsze lubiłam i lubię konfiturę z dzikiej róży, ale tyle informacji cennych przekazałaś, dziękuje bardzo.Serdeczności zostawiam:)
OdpowiedzUsuńCałe podejście do pomnika na Westerplatte obsadzone jest krzakami róż. Chyba dzikich, choć przycinanych, żeby się zanadto nie rozrastały. Z doświadczenia wiem, że doskonale nadają się na wina czy nalewki. :-)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą ktoś, kto chciałby mieć "życie usłane różami" powinien mieć dobre buty, bo nie zawsze wiadomo, kto mu te róże będzie słał i czy pod spodem nie będzie kolców. :-)
Pierwszy mój alkoholowy odlot zaliczyłem chyba w wieku 8 lat, gdy przez wężyk podpiłem wino z babcinego balonu. Znaleziono mnie śpiącego tuż obok. Tak więc mam bardzo błogie doświadczenie z dzikimi różami:-)
OdpowiedzUsuńZachwyciłam się!
OdpowiedzUsuńŚw.Hildegarda od jakiegoś czasu pojawia się w moim życiu..dziś już wiem,że od dawna dawała mi znaki,że coś dzieje się z moim życiem:)Nie słyszałam wtedy ...ale
OdpowiedzUsuńLepiej późno niż wcale .Rozczytuje się właśnie w tym co mogę znaleźć w necie na jej temat i jej metod leczenia
Pozdrawiam i zdrowia życzę bo to najważniejsze
Przepadam za konfiturą z płatków róży.
OdpowiedzUsuńPączki z takim nadzieniem odsłaniają skrawek nieba :-)
Pozdrawiam bardzo serdecznie!