Zastanawiam się
często, co trzeba robić, aby nigdy nie tracić z oczu tego, co najważniejsze. Na
bydgoskiej onkologii nasłuchałam się o kolejnych życiowych perypetiach, zakrętach,
o zaczynaniu od nowa, o darowanym życiu... Każdy człowiek ma swoją receptę na
życie, na każdy jego etap, ale czy zawsze jest on słuszny...
Pewnego dnia jeden
z najsławniejszych profesorów znanego uniwersytetu, kandydat do nagrody Nobla
wybrał się w podróż swojego życia w dzikie rejony Amazonki. Amazonka ma to do
siebie, że trzeba często korzystać z łodzi i dobrego przewodnika. Nasz podróżnik,
znawca nauk i życia podróżował po wodach Amazonki w towarzystwie przewoźnika
znawcy tejże rzeki, który od zawsze mieszkał w tych stronach. Rozmawiali o
różnych rzeczach i sprawach. Pewnego słonecznego dnia profesor zaczął wypytywać przewoźnika.
- Znasz historię Ameryki?
- Nie!
- A więc jedna czwarta twego życia stracona.
- Znasz astronomię?
Przewoźnik robi duże oczy i mówi:
- Trochę patrzę na gwiazdy,
księżyc, słońce, ale to nic specjalnego...
- A więc dwie czwarte twego życia
poszły na marne.
- Znasz filozofię?
- O co pan pyta, jaką filozofię ...
- A więc
trzy czwarte twojego życia są stracone ze smutkiem stwierdził profesor.
Nagle
niespodziwanie zaczął padać deszcz, przyszła okropna burza.
Łódź na środku
rzeki kołysała się jak łupinka orzecha. Przewoźnik, przekrzykując ryk wiatru,
zapytał profesora:
- Umie pan pływać?
- Nie – odpowiedział profesor.
- A zatem
całe pana życie jest stracone...
P.S
Można wiedzieć jakoby o życiu wszystko, ale jak
przyjdzie zmierzyć się nam z czymś, na co nie mamy wpływu, okazuje się kim
naprawdę jesteśmy... I wtedy toniemy, niekiedy bardzo powoli, albo płyniemy i
przy okazji pomagamy dopłynąć do celu innym...
Dobre!
OdpowiedzUsuńI historyjka, i ps.
Obyśmy zawsze potrafili pływać....
Pozdrawiam serdecznie!
Żadne życie nie idzie na marne. Nawet to z pozoru, które wręcz nam przeszkadza i szkodzi. Są ludzie, którzy sądzimy, że tylko przysparzają nam kłopotu i nic światu nie dają. Nieprawda, oni dają nam możliwość wykazania się. Dają nam możliwość sprawdzenia się w sytuacjach które stwarzają. Powiem drastycznie. Nawet Ci wielcy zbrodniarze, ich życie też miało sens. Raz dla ludzi których skrzywdzili, aby umożliwić im stawienie czoła takim sytuacjom, dwa dla tych, którzy na to patrzyli i mogli pomóc. To tylko narzędzia w rękach...
OdpowiedzUsuńpiękne...
OdpowiedzUsuńbardzo mądre
i jeszcze sobie myślę, że czasem ludzie są tak nieszczęśliwi, tak źle myśla o tym, jak upłynęło ich życie, że to też jest zmarnowane życie
a w każdym życiu są lepsze i gorsze chwile
Przy tej okazji przyszło mi na myśl, że nawet mając nieustanne poczucie zmarnowanego potencjału, można mieć nadzieję, że w decydującym momencie uda nam się uchwycić nić swojego życia.
OdpowiedzUsuńCudowna historia. Będę przekazywać dalej! Pływać umiem na szczęście:)
OdpowiedzUsuńŻycie wymaga od nas jedynie umiejętności życia. Ta historia ma i dla mnie ważne przesłanie :)
OdpowiedzUsuńhttp://blogemki.blogspot.com/2013/08/umiejetnosc.html
Ja bym tu widziała jeszcze inny morał: nigdy tak naprawdę nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co nam się w życiu przyda. Bo tak: ten profesor przecież był już dość stary i całe życie świetnie sobie radził bez umiejętności pływania. W JEGO ŚWIECIE nie było mu to potrzebne. A tu znalazł się w sytuacji, w której od tej umiejętności zależało jego życie. No cóż, bywa i tak. Nie przewidział tego.
OdpowiedzUsuńNic nie powiem, bo dziś ciężki dzień...
OdpowiedzUsuńWarto umieć pływać.
OdpowiedzUsuńPrzekornie powiem inną historię. Sprowadzona z Ameryki bardzo skomplikowana maszyna się popsuła, i nikt na całym naszym europejskim kontynencie się nie znalazł by ją naprawić Zaczęli więc szukać fachowca w Ameryce, i znalazł się tam na szczęście taki jeden fachowiec. Przybył, zobaczył, pokręcił jedną śrubkę, i uruchomił to ustrojstwo. Zażądał za to jednak ogromną sumę pieniędzy. Wszyscy się zdenerwowali ;co,,za przykręcenie tej jednej śrubki??? O nie, powiedział ten specjalista,śrubkę wam za darmo wkręciłem -więc za co pytali. -A oczywiście za to, że wiedziałem która to śrubka.Miłego-;)
OdpowiedzUsuń:DDD
Usuńa ja wciąż nie umiem pływać..... :)
OdpowiedzUsuńJak Ty potrafisz w kilku pięknych słowach przedstawić sedno sprawy. Jestem pełna podziwu. Wiesz, Judytko, jesteś dla mnie niczym balsam kojacy ból, niczym wiatr pobudzajacy do działania, niczym cisza- pozwwalająca wejrzeć w głab siebie. Dziękuję,że jesteś.
OdpowiedzUsuńChoć chyba czasem trzeba utonąć i znaleźć się na dnie, by móc wypłynąć silniej - z odbicia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńpłyń Judyto!:)
OdpowiedzUsuńJudytko...
OdpowiedzUsuńpewne treści... przemycasz między wierszami... albo ja chcę je tam dostrzegać...
Historia - prawdziwa...
Łatwo palcem wytykać czego innym brak nie dostrzegając jak piękne może być "inne"...
Wielu z nas ciągle gna tylko za "więcej, mocnej, wyżej" i nie widzą jak życie przecieka im między palcami... ale to ich życie i jeśli właśnie to daje im szczęście... nie ma co wytykać ich palcami...
Żyj chwilą - chwytaj dzień i...
Judytko... oby Twoja łódź płynęła jeszcze długo i daleko... obyś podziwiała z niej nowe lądy, odległe krainy, wschody i zachody słońca...
czasami sie tonie mimo tego że niby umie się pływać. albo się tak wydaje.
OdpowiedzUsuńKłopot z życiem polega na tym, że nie ma okazji go przećwiczyć i od razu robi się to na poważnie.
OdpowiedzUsuńDwa różne rodzaje mądrości ;)
OdpowiedzUsuńNo to płyńmy Judytko.
OdpowiedzUsuńDobrze, że czasem jakieś konary płyną, jest czego się uchwycić, gdy za wartki nurt.
Uściski*
świetna historyjka...życie jest tak nieprzewidywalne,że uczymy się stawic mu czola...do końca życia i do końca nic nie jest jeszcze...stracone,nigdy nie wiemy,jakie zdolności nam się przydadzą :)
OdpowiedzUsuńW moim poście też woda. Skąd ta zbieżność Judith ?
OdpowiedzUsuńPiękne opowiadanie i prawdziwe jak sama Amazonka. Amazonka to moje marzenie. Rozczytywałem się o tym regionie świata, filmy oglądałem i oglądam. Najbardziej lubię filmy z Amazonii Wojtka Cejrowskiego. Pozdrawiam Ciebie serdecznie:)
OdpowiedzUsuńVojtek po wojnie polsko-polskiej
Trudno ocenic jaka wiedza jest bardziej potrzebna w zyciu...a juz na pewno nie nam sadzic kto przegral albo nie swoje zycie...pozdrawiam Judytko i jak zawsze umiescilam ciekawa historie
OdpowiedzUsuńnie ma życia na marne :-) każde ma sens :-) pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńpięknie napisane. czasami tak trudno płynąć z prądem i nie utonąć.
OdpowiedzUsuńProsta prawda siostro Judyto. Czasami właśnie mądrość, taka życiowa a nie naukowa pomaga w zderzeniu z tym co jest nieuniknione, tak sobie przynajmniej myślę. Tą mądrość jednak musi dopełniać zadomowiona pokora i wiara w człowieku, by mógł płynąć przez życie mimo wszystkich burz jakie ono z sobą niesie :)
OdpowiedzUsuńWspaniała historia.
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji - ja też nie umiem pływać!!!
I zajrzałam do komentarzy wyżej - widzę, że nie ja jedna!
Ja za dobrze w wodzie także nie pływam, ale jeśli chodzi o życie to z roku na rok jest lepiej....
UsuńJ.
Jaki z tego wniosek??? Jak już się uczyć....to w pierwszej kolejności czegoś przydatnego ;))
OdpowiedzUsuńChyba będą ciasta na Boże Narodzenie, mam nadzieję, że się przydam.
OdpowiedzUsuńNo proszę :) czyli potwierdza się, moje Życie nie jest stracone ;D
OdpowiedzUsuńP.S. Lakier do paznokci rzeczywiście najlepiej testować samej :) ostatnio pożyczałam koleżankom, bo sama nigdy nie wykorzystam całej buteleczki... a one miały przyjemność :)
Bardzo pouczająca historyjka na temat życia:)
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć. Ty ubierasz moje myśli w słowa.
OdpowiedzUsuńPiękne i mądre rzeczy piszesz, Judyto :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz u Ciebie jestem, jakaś fala mnie przyniosła od jednej blogowej wyspy do drugiej...
I wypłynęłam tutaj. Jeśli można - zostanę na dłużej :)