poniedziałek, 14 stycznia 2013

O podkowie...

No właśnie, wiara. Ja również uważam to za ważne.
 Wybitny fizyk Nielsem Bohrem, jeden z największych uczonych naszych czasów, na drzwiach do domu miał zawieszoną podkowę.
 Pewnego razu kolega, który przyszedł do niego z wizytą, zapytał:

 - Chyba nie wierzysz w te rzeczy? 
– Oczywiście, że nie – odpowiedział wielki fizyk. 
– Ale mówi się, że przynoszą szczęście również tym, którzy nie wierzą.

 Cóż, mylił się.
 Jako uczony powinien wiedzieć, że to nie podkowa przynosi szczęście,
 ale wiara w nią.
 Jest to według mnie fakt – powiedzmy – naukowy.
                                                                                          /T. Terzani/

Podkowa, fot. Shutterstock 

 A co do podkowy... Przedmiot ten był dawniej kojarzony z dobrobytem
 i wysokim stanem majętności w czasach, gdy posiadanie konia wierzchowego było przywilejem rycerzy i możnowładców, a samo podkuwanie było nie lada luksusem i wydatkiem.
 Znalezienie zgubionej na drodze podkowy wróżyło szczęście i czasem parę groszy gdy była w dobrym stanie.
 Miała ona zapewniać ochronę przed czarami i samym szatanem. Jej magiczne właściwości miał zapewnić kowal żyjący w X wieku w Anglii. Pewnego dnia przyszedł do niego szatan w ludzkiej skórze prosić o podkucie swojego konia.
 Kowal jednak nie dał się zwieść pozorom, szybko rozpoznał diabła, przybił go nad drzwiami i przypalał rozżarzonym żelazem.
 Diabeł zaczął błagać o litość i w końcu przyrzekł, że wzamian za wolność będzie omijał wszystkie domy w których zawiśnie podkowa zwrócona końcami w dół.
 Podkowa była przybijana siedmioma gwoździami, a 7 to wyjątkowa liczba. Nie przypominam sobie abym kiedykolwiek znalazła podkowę... a szkoda /śmiech/.




P.S
I tak to jest, że postawa w tym przypadku wiary ma nieprawdopodobne znaczenie w walce z chorobą, szczególnie z rakiem. Nikt nie potrafi tego dobrze wyjaśnić w sposób naukowy. Często gadam sobie z moimi komórkami, przemawiam do mojego systemu odpornościowego i proszę go, aby robił co w jego mocy, nie poddawał się... Zapewniam go, że ze swojej strony robię co możliwe, aby mu pomóc.
Nie wiem czy czerwony płyn dobrze mi robi... Komórki rakowe nie są jedynymi. Tak więc czerwony płyn atakuje w taki sam sposób chore jak i zdrowe komórki...” W sumie to tak, jakby bombardować napalem dżunglę i niszczyć tysiące drzew, próbując zabić małpę przycupniętą na jednej z palm”. I kogo to obchodzi, że nie masz włosów, brak ci powierzchni śluzowych, paznokcie robią się jakieś dziwne, cera staje się ziemista, usta wypełnia jakaś dziwna słodkość i wiele innych rzeczy... „Jeśli chcesz poradzić sobie z chorobą, nie powinnaś niczego opłakiwać, nie powinnaś tęsknić za przeszłością, a przede wszystkim nie powinnaś się łudzić, czy też żywić nadzieję, że – nawet jeśli ci się uda – kiedykolwiek będziesz taka jak przedtem”. Spustoszenie zaczęło się, ale został mi apetyt więc zjadłabym konia z kopytami i podkowami /śmiech/


thumbs niesamowite konie wojtek kwiatkowski 011 Najpiękniejsze zdjęcia koni   Wojtek Kwiatkowski

zdjęcie wykonane przez Wojtka Kwiatkowskiego

61 komentarzy:

  1. Judytko, skoro już prowadzisz dialog ze swoimi komórkami i organizmem to do składanych mu obietnic i pomocy w walce z tym nieproszonym gościem dorzuć obietnicę, że już nigdy nie będziesz palić papierosów. Wiem, że spełnienie tego przyjdzie Ci łatwo, więc, jeśli tylko komórki kupią tę obietnicę, wszystko pójdzie z gładko i po Twojej myśli.
    Aha! Trzeba umieścić ostrzeżenie we wszystkich stadninach koni, by chronić je przed Twoim... apetytem:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Konia zjadaj, proszę bardzo, ale podkowę lepiej powieś sobie na drzwi:). Trudno, że czerwony płyn zniszczy też trochę zdrowych komórek, najważniejsze żeby zabił!!! te złe. Będzie dobrze, przekonasz się. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie troche moja Gigo, atakuje wsystkie ten plomiennie czerwony plyn kropla po kropli..., ale widac inaczej nie mozna...
      J.

      Usuń
  3. Masz silny organizm, zahartowany przez lata trudnymi afrykańskimi warunkami. To naprawdę bardzo ważne. Nasza pani doktor mówiła, że najgorzej chemię znoszą ludzie pracujący tylko umysłowo, intelektualiści nie wystawiający nosa z książek...
    Jasne, że czerwony płyn to bomba atomowa, ale po to wymyślono schrony, by jednak ktoś dał radę przeżyć :)
    A rozmawianie z komórkami to bardzo dobry pomysł, popieram :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko te lustra... widze w nich osobe z podkrazonymi oczami, zolta, lysa.. i ta osoba patrzy na mnie, robi miny i na dodatek sie usmiecha, jakbym ja znala... Tylko kolor oczu ten sam - na szczescie i to znak, ze to chyba jeszcze ja /smiech/
      J.

      Usuń
    2. Siostrzyczko.
      Tą osobę "z lustra" proszę potraktować jako karnawałową maskę, za którą (na jakiś czas) ukryła się PRAWDZIWA SIOSTRA JUDYTA.
      No właśnie "kolor oczu ten sam" - przecież w maskach są otwory na prawdziwe oczy.

      Chociaż nie zawsze "coś" wpisuję, to czytam WSZYSTKO, co Siostra pisze.

      Znam kilka osób "po chemii", które są ... takie jak dawniej.

      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  4. Judyto, masz bardzo wiele!
    Masz wiarę, a nie każdy ją ma...
    Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coz, krok po kroku, powoli, smieje sie z siebie samej i usmiecham sie do tego, co mi sie przytrafilo...
      J.

      Usuń
  5. A ja czytałam, że podkowa aby przynosiła szczęście powinna wisieć końcami w górę, tak by szczęście nie wypadało dołem :) Czyli wersje do tego szczęścia rozmaite są, niezależnie od tego życzę Tobie duuuużo szczęścia w walce z chorobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sa dwie wersje tego podkowego szczescia: konce podkowy do gory lub w dol... A wszystko zalezy od wiary, nieprawdaz?
      Dziekuje za szczescie!
      J.

      Usuń
  6. Judyto, podkowę znalazłam! Kiedy byłam dzieckiem, u dziadków na wsi... tam się mówiło, żeby umocować ją przy progu do domu:) choć do tego szczęścia, nie jestem pewna... może zapomniałam, żeby w nią uwierzyć? /śmiech/
    Nie masz pojęcia, jak cieszy mnie Twój apetyt!To bardzo dobrze, bo Twoje zdrowe komórki, do których tak ładnie przemawiasz, potrzebują dobrego słowa i dokarmiania:)Tylko koniom daruj...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokarmiam sie tak, ze juz mam... nadwage!
      J.

      Usuń
    2. Tym to się nie martw, zdążysz zgubić,
      a co wartościowego zjesz,
      to i tak - pójdzie Ci tylko na zdrowie!:)))
      Amen.

      Usuń
    3. Spodziewam sie, ze tak bedzie...bo w moim wieku /smiech/
      J.

      Usuń
    4. Judytko, to dobry wiek na robienie dalekosiężnych planów. Mój tato w tym roku skończy 90 i planuje cały czas. Ma plan dożyć 112 lat, ale jak to będzie to się dopiero okaże, ale optymizmu, zdrowia i pogody ducha mu nie brakuje. Ma więcej niż ja, bo moje plany życiowe sięgają tylko 94 lat:-))))

      Usuń
    5. A moje plany tylko...52 lata, jesli Gora zarzadzi inaczej /smiech/ to zgadzam sie na wiecej...
      J.

      Usuń
  7. Podkowa u mnie wisiała i wisi. Jest to podkowa konia , który należał do mojego dziadka.
    Wróży szczęście i parę groszy.....
    Muszę zwiększyć ilość gwoździ, bo coś słabo działa. Nie pamiętam iloma gwoździami została przybita.
    Tyle cierpienia Judith- okropne to leczenie.
    Czasem myślę czy musi takie być ?
    Życze Ci tej wiary , wytrwałości i zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkalam ludzi, ktorzy cierpia wiecej ode mnie... A co do szczescia mamy je choc wydaje sie nam, ze odeszlo...
      J.

      Usuń
  8. hmmm,a czy przypadkiem ta podkowa nie powinna wisieć odwrotnie? podobno to ma znaczenie....podobno.
    dasz radę, judith. po prostu nie masz innego wyjścia.
    uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeżeli jest apetyt to jest bardzo dobrze.
    To znaczy ,że organizm się nie poddaje.
    Trzymam kciuki cały czas i posyłam ciepłe myśli w tę zimową porę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oczywiście, że podkowa przynosi szczęście. Bo czyż nie jest szczęściem znaleźć coś ładnego i funkcjonalnego, w wykonanie czegoś ktoś włożył mnóstwo pracy, twardej siły, sporo wiedzy i trochę serca?

    Nic już nie będzie takie jak przedtem. To dobrze, że czasami można sobie to powiedzieć i z nową wiarą patrzeć w przyszłość. Bo ta wiara nie jest nigdy taka sama. Czasem, kiedy wszystko toczy się zbyt wolno i monotonnie lub zbyt szybko nieco przygasa, by w pewnym momencie powrócić mocniejsza. Najlepszego w walce. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie walcze, ja sie zaznajamiam z gosciem, ktorego do konca sie nie pozbede...
      J.

      Usuń
  11. Też się cieszę z tego Twojego apetytu, Judith - to bardzo dobry znak!
    A konia wolę ujeżdżać niż zjadać :)
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Podkowa podkową, a to wiara czyni cuda, bo "wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy. Hebr. 11,1"
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam się z bustani :) niekoniecznie chodzi o podkowę... chodzi o samą wiarę... w cokolwiek, ale wiarę :)


    Uściski posyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz jeszcze: wiara tylko i wylacznie... do tego szczytpta humoru, dobrych przyjaciol i czy zycie czy smierc przezyje wszystko...
      J.

      Usuń
  14. wierzę że te walkę z choroba wygrasz...tak WIERZĘ.....bo potrzebna jestes jeszcze tu na ziemi a nie u Pana Boga....
    koń przepiekny... ale chyba jemu darujesz zycie :)))

    Tam, gdzie jest nasza niemoc, tam też jest siła. T
    am gdzie jest nasza nędza, tam też jest nasza wielkość.
    Tam, gdzie jest ciemność, tam także panuje światło...
    Jednak tylko wiara może nam o tym powiedzieć i jedynie nadzieja pozwala nam to usłyszeć.

    - Jean Ladriere

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak do konca nie wiemy gdzie bardziej jestem potrzebana... Na dzisiaj zgadzam sie na ziemie i na niebo...
      J.

      Usuń
  15. Judytko, kto jak nie Ty tą wiarę ma. A my ją dodatkowo wzmacniamy.
    Ściskam serdecznie
    P.S. Napiszę maila, tylko myśli poukładam:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Judyto,o Twoja wiarę jestem spokojna,Twoim apetytem bardzo się cieszę...a płyn czerwony...na razie niech walczy z tymi złymi komórkami,dasz radę.
    Konia z kopytami mówisz?...no to ładny masz apetyt...hahaha,konie wszystkich stadnin,drżyjcie...:P)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Chyba każdy z nas ma taki przedmiot, coś co przynosi nam szczęście, coś w czego moc wierzymy. To może być podkowa, może być szklany słonik. Ważne by nam dawało pozytywną energię i byśmy czuli, że razem z tym nie ma prawa się nam nie udać.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten apetyt to ważna rzecz, dobrze,że go masz. Judith, my wszyscy się zmieniamy bezustannie. Fizycznie powrócisz do swej normy, tyle tylko, że przez te wszystkie "przypadki" będziesz nieco inaczej myślała i odczuwała to co Cię będzie spotykało i otaczało.Ale nie można powiedzieć, że to zle.
    Trzymaj się, wierzę w Ciebie, w to,że wszystko pokonasz.
    Miłego, ;)
    P.S.
    Wiesz, cudów nie ma, to wiara czyni cuda- z pomocą naszego mózgu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powroce do swojej normy juz nigdy nie bedzie tak jak przed, sama dobrze o tym wiesz. A jesli tak, to bedzie wlasnie CUD, w ktory Ty nie wierzysz. I na nic nasz mozg, ktory przesyla rozne mysli, bardzo rozne...
      J.

      Usuń
  19. Każdy ma taki przedmiot przynoszący szczęście. Ja noszę w portfelu niewielki różaniec z drewna kupiony podczas pielgrzymki. Wiara czyni cuda z psychiką. A na podkowę jeszcze nie natrafiłem, ale chyba ta jest zawieszona do góry nogami. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja - oprócz różańca - noszę w torebce malutką drewnianą figurkę Matki Bożej z Kibeho (Rwanda). Wierzę, że to dzięki Niej (M.B.) udało mi się przetrwać pobyty w szpitalach, przyjąć "do wiadomości" wyniki diagnozy i mieć nadzieję (na przekór medycynie) na wyzdrowienie i nawet odwiedzenie Kibeho.

      A podkowa. Z dzieciństwa pamiętam rzucanie podkową i to, że ktoś nie zdążył jej złapać. Nie wiem, czy potężny guz i siniak można nazwać szczęściem. A może? Lepsze to niż złamanie.

      Usuń
    2. Zbyszku; w kazdej kieszeni mam rozaniec... Wiara czyni CUDA nie tylko te fizyczne. Najwazniejsze to te DUCHOWE, bo w nich jest nasza MOC!
      J.

      Usuń
  20. No właśnie, nie podkowa, ale wiara...
    Trzeba wierzyć, że ów czerwony płyn spełni swoje zadanie.
    A ta Twoja rozmowa z komórkami, to chyba coś na kształt modlitwy...
    La Vie, ja z kolei wierzę, że nasze modlitwy za Twoje zdrowie i nasza wiara w skuteczność leczenia zjednoczą się z Twoimi modlitwami i z Twoją wiarą, co w efekcie przyniesie pożądany skutek :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Judytko i to , że masz apetyt to dobry znak. Ja już żyję 12 lat od operacji a potem chemioterapii.Były chwile zwątpienia i strach i ból i wszystkie te etapy o których piszesz. Jednak wiara w to , że przeżyję była wielka. Nie wiem czy Ci pisałam , że kiedy wiara moja na chwile legła w gruzach we śnie przyszła do mnie matka Boska i powiedziała walcz, będziesz żyła.
    Ściskam i tule Cie do serca pozostając w modlitwie.
    Alina

    OdpowiedzUsuń
  22. Wszak wiara góry przenosić potrafi. I cuda też czyni. Doświadczyłam tego kilka razy! Trzymaj się! Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  23. CO do podkowy to znów słyszałam, że ma być zawieszona właśnie w ten sposób U - bo niby ma wpuszczać otworkiem szczęście.
    A co do wiary... potrafi działać cuda, choć czasem tak trudno nam to pojąć. W zeszłym tygodniu zgubiłam klucze do samochodu. Z pilotem. Pół nocy przepłakałam, bo to duże koszty, a ja obecnie spłukana do granic możliwości i wydatek 400 zł jakoś nie był mi na rękę. Mocno jednak wierzyłam, modliłam się i co? Kolejnego dnia PRZYPADKIEM znajduję na stronie lokalnego radia ogłoszenie o znalezieniu kluczy od opla na rynku. Mama skwitowała tylko, że głupi ma szczęście :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chcialas je znalezc, a jak czegos bardzo sie pragnie to Ziemia i Niebo przychylaja sie do tego pragnienia /moja filozofia zyciowa, ktora pomaga/
      I sa ludzie, ktorzy pomagaja, jak ten ktos, kto znalazl i dal ogloszenie!
      J.

      Usuń
  24. Judyto dobrych myśli ci zycze mimo wszystko.Często o tobie mysle i nie zostawiam samej przed Bogiem.TRZYMAJ SIĘ!!!bedzie tak jak ma byc nie inaczej.Uściski zostawiam dla ciebie serdeczne.uwielbiam twój uśmiech i optymizm!!!

    OdpowiedzUsuń
  25. Trzymam ciągle kciuki za Twoje dobre samopoczucie, zdrowie, apetyt. O właśnie, apetyt, dobrze, że go masz- organizm daje znak, że potrzebuje, że chce,że walczy :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Droga Judyto, nie zaglądałam przez czas jakiś, ale bardzo mnie radują te uśmiechy - niech będzie ich jak najwięcej; i apetytu też :).
    Ja także od lat mam w domu podkowę-znajdę, która sprawuje się różnie, ale ma swoje prawa; przez zasiedzenie :)).
    Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  27. Dobrze, że się śmiejesz Judytko!
    Wpadnij do mnie proszę - to moze Cię trochę mój tekst pocieszy.
    Serdeczności Kochanie!!!

    OdpowiedzUsuń
  28. Klik dobry:)
    Trudno w dzisiejszych czasach znaleźć podkowę. Co najwyżej kołpaczek samochodowy, albo oponę :)))

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Dziwne wrażenie - słuchać Siostry śmiechu przez łzy...

    OdpowiedzUsuń
  30. Na gościńcu to iście nie pofortunniło nigdy, alem w remanentach jakich familijnych po strychach, gumnach i stodołach nalazł z dziesięć najmniej i donieść spieszę, że jakiej szczególniejszej łaski Fortuny żem nie uświadczył, chyba że za takową przyjąć, że dachu mam nad głową i nie głoduję, a wkoło familija serdeczna...
    Kłaniam nisko, nieustająco za zdrowia poprawę przepijając:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Judith, zwariowany czas u mnie, ale odwroc podkowe, niech nie sypie szczesciem w dol...:)

    OdpowiedzUsuń